Pani Jolanta ma 35 lat. Pochodzi z Krynki koło Łukowa. Ma męża i 4-letniego synka. I ciężką chorobę, w której codziennie towarzyszy jej ból.
- Moje problemy zaczęły się, gdy miałam 22 lata. Najpierw ból prawego biodra był łagodny. Chodziłam na rehabilitację. Po badaniach rezonansem i RTG wyszło, że to jałowa martwica obu kości biodrowych – opowiada pani Jola.
Obumierają kości
W miejscu, gdzie pojawiła się martwica, część kości obumiera. W miarę postępu choroby tkanka martwicza wchłania się i jest zastępowana przez nową, odbudowującą się tkankę kostną, która jest jednak niepełnowartościowa i podatna na deformacje. Proces się powtarza, choroba coraz bardziej niszczy kość i powoduje coraz większy ból.
Po konsultacjach lekarze zalecili kobiecie rehabilitację. Uzyskała także grupę inwalidzką, stopień umiarkowany. Choroba mimo leczenia postępowała, narastał także ból. Dolegliwości szczególnie nasiliły się w ostatnim półroczu. Kobieta stale utyka na jedną nogę. Chodzi o kulach.
- Od około sześciu miesięcy ból jest nie do wytrzymania, pewnego dnia nie mogłam wcale wstać z łóżka. Boli przy każdym ruchu. Tabletki nie pomagają, rehabilitacja już nie pomoże, została jedynie operacja. Prawe biodro nadaje się tylko do wymiany – mówi kobieta.
Ból narasta
Operacja daje szansę pani Joli na powrót do sprawności. Dziś 36-latka nie jest w stanie wykonywać normalnych czynności w domu i przy synku. Wszystko robi ze łzami w oczach. Z dnia na dzień ból całych nóg narasta. Bolą ją uda, łydki, piszczele, pachwiny, a nawet stopy. Ma bardzo duży stan zapalny i stale zażywa antybiotyki.
- Wszystkie czynności w domu robię ze łzami w oczach. O podjęciu pracy nawet nie ma mowy. Ból nie daje mi normalnie funkcjonować. Mamy sypialnię na górze, śpię na dole, bo ból nie daje mi chodzić po schodach. Muszę chodzić "na siłę", żeby mięśnie były wyćwiczone do endoprotezy. Synek ma pokój na górze, a my sypialnię, ale nie jestem w stanie wchodzić po schodach. Śpię i bawię się z synkiem na dole. O spacerach i normalnym funkcjonowaniu mogę zapomnieć – skarży się pani Jola.
Uszkadza lewą nogę
Zły stan prawego biodra powoduje, że cały ciężar ciała przechodzi na lewą nogę, a na stopie kobiety robią się głębokie odciski. Wskazana jest jak najszybsza operacja prawego biodra, bo inaczej lewa noga będzie w coraz gorszym stanie. Lekarze ostrzegają chorą, że za rok także lewe biodro powinno być wymienione na sztuczne.
Choroba pochłania znaczne koszty. Rehabilitacja, rowerek stacjonarny, leki, badania, dojazdy do lekarza – na wszystko potrzebę są pieniądze. Pani Jola w dzisiejszych czasach z koronawirusem, kiedy zamykane są szpitale i odwoływane zabiegi, nie ma szans na operację z NFZ. Zbiera więc pieniądze na płatną operację, żeby móc normalnie funkcjonować i żyć bez bólu.
Już w grudniu
Wstępny termin operacji biodra lekarze wyznaczyli na 3 grudnia. Jej koszt to 35 tys. zł.
Sytuacja rodziny nie pozwala na samodzielne sfinansowanie operacji pani Joli. W domu zarabia tylko mąż kobiety. Dlatego Jolanta Markowska założyła zbiórkę, którą można wesprzeć na portalu POMAGAM.PL (w wyszukiwarkę trzeba wpisać: pomagam.pl. Jolanta Markowska i tam znajdziemy konto zbiórki).
Prośba o pomoc
Pani Jola wyznaje, że walczy każdego dnia dla synka i męża.
- Mimo wiecznej nadziei na lepszą przyszłość, coraz częściej boję się, że mój stan zdrowia nie ulegnie poprawie, że mój synek nie będzie mieć zdrowej i sprawnej mamy, a moja codzienność będzie jeszcze bardziej bolesna. Operacja może mnie uratować, ale jej koszt jest dla mnie zbyt duży. Wiem, że w obecnej sytuacji nikomu nie jest łatwo. Ale nawet z małych sum nazbiera się całość. Proszę, pomóżcie mi - jesteście moją ostatnią nadzieją – prosi kobieta.
Apelujemy do naszych Czytelników o wsparcie leczenia operacyjnego pani Joli. Liczy się każdy grosz.
WPŁATY NA LECZENIE JOLANTY MARKOWSKIEJ:
Aby znaleźć stronę zbiórki na operację pani Joli, w wyszukiwarkę trzeba wpisać: Pomagam pl. Jolanta Markowska i tam znajdziemy konto zbiórki.
LINK do zbiórki: