Władze Orląt Łuków złożyły w Urzędzie Miasta wniosek o wpisanie tej inwestycji do przyszłorocznego budżetu. W perspektywie infrastruktura miałaby być zadaszona tzw. balonem. Kłopotem może być koszt takiej inwestycji.
Powrót do przeszłości
Podobny postulat pojawił się już rok temu. Został uwzględniony przez burmistrza. Piotr Płudowski chciał przeznaczenia 200 tys. zł na opracowanie dokumentacji przyszłej inwestycji, która miałaby być zlokalizowana koło istniejących już trawiastych boisk nad Krzną. Jak przekonuje Piotr Sych, prezes Orląt Łuków, jeżeli klub ma się rozwijać, jeżeli dzieciaki mają z powodzeniem trenować, a potem rywalizować z rówieśnikami w kraju rozwój baz treningowej jest niezbędny. - Zależy nam na sztucznym boisku. Nie ważne czy będzie zadaszone, czy nie - mówi prezes Orląt. Jak ktoś nie wierzy, że taka inwestycja jest w Łukowie potrzebna, niech pogada z Przemysławem Wereszczyńskim. Ten radny i trener piłkarski w jednej osobie mówi, że najlepszym rozwiązaniem byłaby budowa boiska "pod balonem", gdzie treningi mogłyby się odbywać cały rok.
Wereszczyński jednym tchem wymienia zalety takiego rozwiązania. Po pierwsze cykl treningowy. W Orlętach i DAF-ie Łuków trenuje ponad 250 piłkarzy i piłkarek w różnym wieku. Kolejne kilkadziesiąt osób to AMPLUS Łuków. Gra na boiskach niepełnowymiarowych, czy zimą na hali, to nie to samo. - W ostatnim czasie z Łukowa wyjechało do innych klubów 30 zawodników, młodzików. Zmienili szkoły i pojechali trenować do takich klubów jak Raków Częstochowa, Polonia Warszawa, czy Górnik Łęczna.
Marna baza
Paweł Sych dorzuca, że obecne boiska nie spełniają oczekiwań. Poza tym trenerzy i ich podopieczni są uzależnieni od pogody. Np. w deszczowym sierpniu zalane place za OSIR-em nie pozwalały na odbycie treningu. To samo na Wembley za Lidlem. - Z resztą to boisko jest mocno obciążone. Trawa nie ma kiedy odrastać - przekonuje Sych. A co z nowym boiskiem nad Zalewem? Póki co trawa się tam jeszcze dobrze nie ukorzeniła, a po drugie obiekt - jak mówi Sych - jest nieprzydatny dla starszych grup. - Boisko jest o 10 metrów za krótkie - kwituje prezes Orląt. No i jeszcze tzw. górka za płytą główną. Póki co Orlęta zbierają pieniądze na jego renowację.
Bodziec dla gospodarki
Zdaniem Przemysława Wereszczyńskiego powstanie sztucznego boiska zadaszonego to bodziec dla lokalnej gospodarki. - Przyjeżdżają do nas inne zespoły na zgrupowania. Zarabiają hotele, zarabiają restauracje. Do tego "pod balon" wchodzą komercyjnie mieszkańcy, oldboye. Wereszczyński jest przekonany, że obiekt zarobiłby na siebie.
1500 podpisów na tak
W ubiegłym roku rada miasta głosami PiS i Przymierze dla Ziemi Łukowskiej nie zgodziła się na przeznaczenie 200 tys. zł na opracowanie dokumentacji przyszłego boiska. Radni argumentowali, że w mieście są pilniejsze inwestycje, a szacunkowy koszt budowy boiska "pod balonem" - ponad 7 mln zł to zbyt duży wydatek. - Tak naprawdę nie wiemy, ile będzie kosztowało boisko, dopóki nie robimy dokumentacji - odbija piłeczkę Paweł Sych. - Zamiast się kłócić, zróbmy coś pożytecznego dla miasta i mieszkańców - kończy. W ubiegłym roku petycję o budowę boiska podpisało ponad 1500 osób.
Artykuł ukazał się w numerze 38 Wspólnoty Łukowskiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.