Ja tam jeden znalazłem. W Łukowie. Na 36. sesji Rady Miasta, przeprowadzonej w dniu 25 lutego 2021 roku.
*
Akurat to posiedzenie łukowskiego samorządu zapowiadało się niezbyt ciekawie.
I - do pewnego momentu - mogło wywoływać ziewanie:
Mnóstwo uchwał "technicznych" i sprawozdań z prac komisji, które prawie nikogo nie obchodzą...
Głosowania jednomyślne... Nuda, nuda, nuuuda...
Ale potem - coś zaczęło się dziać... Pojawiły się trzy "tematy", które mogły wywołać kontrowersje. Choć - nie musiały...
*
Najpierw – pomysł dotyczący przemianowania 13, istniejących już, ulic w Łukowie.
Sprawa była dyskutowana na komisjach oraz uporczywie lobbowana przez pomysłodawcę. Mnie też zaczepił na ulicy, ale nie obiecałem mu wsparcia...
No i ostatecznie - przyjęto uchwałę odrzucającą ten projekt...
Tyle, że dotychczasowa jednomyślność radnych się skończyła:
Ktoś poparł pomysł wywrócenia dotychczasowego ładu w nazewnictwie centrum Łukowa (ale myślę, że przez pomyłkę, bo chodzi o bardzo sensownego, choć pisowskiego, radnego...).
Ktoś inny się wstrzymał, bo niektóre propozycje nazw mu się spodobały i uważa, że należy do nich wrócić, gdy pojawią się nowe, "wolne" ulice..
I ja popieram pomysł utworzenia "banku nazwisk" potencjalnych Patronów naszych ulic.
Ale uważam, że BLOKUJĄCA WIĘKSZOŚĆ (czyli "pisowcy" w Radzie Miasta oraz ich kumple z „Przymierza…”) najpierw musi naprawić to, co zepsuła – odmawiając, kilka sesji wcześniej - zgody na nazwanie ciągów komunikacyjnych, na nowym osiedlu, nazwiskami: księdza FRANCISZKA SALEZEGO JEZIERSKIEGO, wybitnego reformatora z czasów Sejmu Wielkiego oraz bohaterskiego łukowianina KAROLA LEVITTOUX, który oddał swoje życie, aby przerwać policyjne śledztwo w sprawie sprzysiężenia skierowanego przeciwko carowi...
*
Druga rzecz kontrowersyjna - dotyczyła skargi przeciwko Burmistrzowi zarzucającej mu, ni mniej ni więcej, tylko: niepodejmowanie skutecznych działań kontrolnych w sprawie tzw. "kopciuchów" zasmradzających powietrze, szczególnie nad starymi osiedlami domków jednorodzinnych....
I tutaj, w trakcie sesji, nasłuchaliśmy się różnych mądrych stwierdzeń i apeli... Że trzeba, że należy, że przydałoby się... 🙂
Tylko nikt jakoś nie zauważył dwóch spraw:
Po pierwsze: że to nie krasnoludki, ale konkretni właściciele domków, Z PREMEDYTACJĄ, palą w piecach substancjami niedozwolonymi. A sąsiedzi "wiedzą, ale nie powiedzą"...
I - po drugie - że: podejmujemy uchwałę w sprawie, w której pomysłodawca... wycofał swój wniosek jeszcze przed sesją.
Najciekawsze było jednak co innego:
Ponieważ uchwała oczyszczała" Burmistrza z zarzutów, więc niektórym nijak było zagłosować "za"...
Radni: Artur Gałach i Robert Dołęga (z PiS-u) wstrzymali się więc od głosu.
Spławik emocji wyraźnie zaczynał podskakiwać.
*
Była też, na sesji, uchwała w sprawie petycji "antyszczepionkowej". Ale nad tą kwestią nie ma się co zatrzymywać...
Kto chce, ten się zaszczepi przeciwko koronawirusowi. Kto nie - to nie.
Problem tylko w tym, że - z racji niedołęstwa w prowadzeniu samej akcji przez rząd oraz dziwacznych kryteriów dostępu do szczepionek - bardzo wielu chętnych do zaszczepienia przegra wyścig z czasem i z wirusem...
*
Wyraźne zaostrzenie atmosfery na 36. sesji można było wyczuć już w tym punkcie obrad, który był poświęcony zwolnieniu restauratorów, sprzedających alkohol wewnątrz lokali – z opłat tytułem tzw. „korkowego”.
Niby "temat" jest oczywisty… Ich lokale są zamknięte, a o żadnym wyszynku nie ma mowy. Prosta uczciwość wymagałaby więc wsparcia tej grupy miejskich przedsiębiorców. I oni takie wsparcie od Burmistrza oraz Rady Miasta otrzymali.
Problem w tym, że od razu powstał spór o to, kto jest „ojcem” tej uchwały.
Radny Leonard Baranowski twierdził, że właśnie on i radny Robert Dołęga. I powoływał się na jakieś maile w tej sprawie, które rzekomo były wysyłane…
Ale projekt ulg dla przedsiębiorców ostatecznie zgłosił Burmistrz (na wniosek radnego Łukasza Bobera), co bardzo było nie w smak drugiej stronie…
Stąd złośliwe powinszowania Baranowskiego pod adresem Piotra Płudowskiego, że wykazał się sprytem.
I spokojna odpowiedź tegoż, że… spryt to cecha bardzo w życiu przydatna…
Przy okazji – Burmistrz przypomniał, że – tytułem wsparcia lokalnych przedsiębiorców – Miasto przyznało im, od początku pandemii, ulgi i zwolnienia na kwotę około 220 tys. zł. A teraz dorzuciło kolejnych trzydzieści kilka tysięcy.
Tak. Ta uchwała przeszła jeszcze bezproblemowo… Ale to były już ostatnie minuty względnego spokoju.
***
Bo w punkcie obrad dotyczącym zmian w budżecie – zaczęła się polityczna "jazda bez trzymanki", która zatrzęsła 36. sesją Rady Miasta.
Poszło o to, że Blokująca Większość - rujnując, na sesji grudniowej, przygotowany przez Burmistrza, projekt budżetu inwestycyjnego i wpychając kolanem własne propozycje (głównie kosztem odnowienia Placu Narutowicza) - źle policzyła koszty...
Potem, gdy szefowie miejskich firm mających realizować te wymuszone inwestycje - wykazali, że nie da się ich wykonać za zabezpieczone pieniądze i w oczekiwanych zakresach - rozpoczęło się nerwowe szukanie, co by tu w budżecie przesunąć i gdzie by "dosypać" z miejskiej kasy...
Koniec końców - wyszło na to, że najważniejsza dla tych Państwa jest ulica Gałczyńskiego (przy której mieszka radny Zygmunt Celiński, z PiS-u), bo tutaj zaplanowano "dorzucenie" 70 tysięcy złotych (kosztem ograniczenia prac na ul. Dmocha)...
No i zaczęło się!
*
Ale zanim o tym opowiem - mała dygresja....
Niewątpliwie – największą głupotą, jaką popełnili radni z Blokującej Większości, w tej kadencji - było wyrzucenie ze swoich szeregów i upokorzenie (poprzez usunięcie z funkcji wiceprzewodniczącego Rady Miasta) radnego Jarosława Oklińskiego.
Wyrzucono go - w moim odczuciu - za: samodzielność w myśleniu, odwagę cywilną i przedkładanie interesów mieszkańców Miasta nad polityczne "zagrywki" koleżeństwa z PiS-u i Przymierza...
Problem w tym, że radny Jarosław świetnie zna swoich byłych Kolegów i Koleżanki oraz wie, co sobą prezentują...
Po drugie - jest dociekliwy i ma sporo czasu, aby sprawdzać faktyczny stan rzeczy...
A po trzecie - nadal robi swoje: myśli samodzielnie i publicznie dzieli się wynikami swoich przemyśleń...
Jeśli nie podobają mu się jakieś pomysły Burmistrza - nie ukrywa tego.
Ale i dla swoich, byłych, sprzymierzeńców potrafi być bezlitosny...
Taki przeciwnik - to prawdziwy "dopust boży"....
*
A teraz wracam do meritum:
To właśnie radny Jarosław Okliński zaczął słowny "ostrzał" inwestycji na ul. Gałczyńskiego...
Jasno stwierdził, że ulica ta jest w bardzo dobrym stanie.
I że zaledwie kilka lat temu była solidnie remontowana, co połączono z budową bezpiecznych, wyniesionych skrzyżowań...
Nie ma więc powodów, aby inwestować akurat w ten ciąg komunikacyjny, skoro tyle ulic w Łukowie jest w o wiele gorszym - wręcz opłakanym - stanie...
Państwo radni z PiS-u coś tam próbowali replikować, ale szło im to marnie.
Wreszcie nie wytrzymał główny zainteresowany, radny Celiński (którego na sali obrad nie było) i zadzwonił, aby - trochę płaczliwie - podkreślać, jak potrzebną mieszkańcom inwestycję się atakuje...
To także wypadło, w moim odczuciu, mało przekonująco...
Odebrałem bowiem wystąpienie Zygmunta C. nie tyle jako merytoryczną obronę promowanej przezeń inwestycji - ile raczej... lament, że próbuje mu się odebrać "nagrodę" za pomoc, Kolegom i Koleżankom, w "rozszabrowaniu" pieniędzy na modernizację Placu Narutowicza....
Ale spokojnie, wielbiciele partii rządzącej, czytający moją relację (bo wiem, że są i takowi)!
Zygmuś dodatkowe pieniążki na "swoją" ulicę dostał...
Ale sprawa - podniosła temperaturę emocji w Radzie do poziomu wrzenia...
W głosowaniu - odtworzył się też jasny podział na radnych "pisowskich" (wraz z "przystawkami") i "burmistrzowskich".
*
Do pełnej, pokazowej i... prześmiesznej kompromitacji radnych z Blokującej Większości doszło jednak przy uchwale dotyczącej budowy drugiego chodnika przy ulicy Wójtostwo.
Uchwała ta została "wrzucona" do porządku obrad w ostatnim momencie.
A sprowadzała się do tego, że Miasto Łuków rezerwuje sporą kwotę (150.000 zł) na budowę chodnika przy drodze powiatowej i oczekuje, że Powiat Łukowski sobie te pieniądze weźmie, dołoży drugie tyle swoich i chodnik zbuduje...
Fajnie to brzmi, prawda?
To ukochana inwestycja radnej Urszuli Chruściel.
Jej „cząstka” z Placu Narutowicza...
Ale Pani Radna miała zdecydowanie mniej szczęścia, niż radny Celiński...
Kiedy bowiem samorządowcy wspierający Burmistrza, obecni na sali: Jarosław Okliński, Arkadiusz Pogonowski, Łukasz Bober, Henryk Lipiec i Mateusz Popławski - zaczęli zadawać pytania dotyczące tej tajemniczej inwestycji - okazało się, że:
- Powiat nie wykazał zainteresowania chodniczkiem pani Chruścielowej i nie umieścił go w swoim budżecie na ten rok.
- Nie było żadnej próby kontaktu Starosty Dariusza Szustka z Burmistrzem Piotrem Płudowskim w tej sprawie.
- Nie wiadomo, gdzie dokładnie miałby być położony chodniczek (a nie wiedziała tego sama Pani Chruściel).
- Wszystko opiera się na ustaleniach "na buzię", poczynionych ponoć przez Starostę z Panią Radną.
- Miasto nie posiada własności gruntów, która pozwoliłaby budować chodnik, o który zabiegała pani Chruściel.
Gdy to wszystko wyszło na jaw - sprawa inwestycji na Wójtostwie przeszła w fazę „kabaretu totalnego”, przy którym występy zawodowców w Opolu - to żałosna "amatorszczyzna"....
*
Rozpaczliwe próby bronienia Koleżanki oraz jej inwestycji - czynione przez radnych: Gałacha, Dołęgę czy Baranowskiego - jeszcze bardziej, nieszczęsną pomysłodawczynię inwestycji, pogrążały.
Ona sama zaś - była do, merytorycznej, dyskusji bardzo kiepsko przygotowana…
A przecież - płomienna wiara w obietnicę Przywódcy (nawet powiatowego) - może być dobra na konwencji PiS-u.
Ale nie ma zastosowania w dokumencie, który mówi o wydawaniu społecznych pieniędzy i wymaga konkretnych ustaleń technicznych.
Całą tę sytuację najtrafniej podsumował radny Łukasz Bober stwierdzając, że działanie radnych PiS-u i Przymierza w tej sprawie przypomina mu... znaną metodę oszukiwania "na wnuczka" - a nie porządne, zgodne z zasadami i zdrowym rozsądkiem, postępowanie uchwałodawcze...
W momencie, kiedy było już wiadomo, że radni Blokującej Większości zabrnęli w "ślepą uliczkę" i pojawiła się przed nimi ściana absurdu - linę ratowniczą rzucił im radny Mateusz Popławski, proponując... zdjęcie uchwały z porządku obrad!
Po krótkiej przerwie - 15 osób podjęło taką decyzję. Na placu boju, głosując przeciw, pozostali: inicjatorka uchwały o chodniczku, radna Chruściel oraz radny Krzysztof Jodełko (z PiS-u).
*
Naprawdę współczuję Pani, Koleżanko Radna, takiej klęski i kompromitacji.
Ale w tej sprawie - postawiliście wszystko "na głowie" i zostaliście ukarani...
I na dodatek - polityczni kumple wystawili Panią „do wiatru”...
A przecież ostrzegałem w jednym z tekstów, że - zajmując miejsce w Prezydium Rady, po "charakternym" Jarosławie Oklińskim - ryzykuje Pani status... ładnej ozdoby stołu.
Takiej - prezydialnej "paprotki".
No i stało się...
Facebook/Mariusz Chudek
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.