reklama
reklama

MARIUSZ CHUDEK: A MÓWIĄ, ŻE DOBRYCH KABARETÓW JUŻ NIE MA…

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

MARIUSZ CHUDEK: A MÓWIĄ, ŻE DOBRYCH KABARETÓW JUŻ NIE MA… - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Radny podsumowuje ostatnie obrady rady miasta w Łukowie
reklama

 

Ja tam jeden znalazłem.  W Łukowie. Na 36. sesji Rady Miasta, przeprowadzonej w dniu 25 lutego 2021 roku.

*

Akurat to posiedzenie łukowskiego samorządu zapowiadało się niezbyt ciekawie. 

I - do pewnego momentu - mogło wywoływać ziewanie: 

Mnóstwo uchwał "technicznych" i sprawozdań z prac komisji, które prawie nikogo nie obchodzą... 

Głosowania jednomyślne... Nuda, nuda, nuuuda...

Ale potem - coś zaczęło się dziać... Pojawiły się trzy "tematy", które mogły wywołać kontrowersje. Choć - nie musiały...

*

Najpierw – pomysł dotyczący przemianowania 13, istniejących już, ulic w Łukowie. 

Sprawa była dyskutowana na komisjach oraz uporczywie lobbowana przez pomysłodawcę. Mnie też zaczepił na ulicy, ale nie obiecałem mu wsparcia... 

No i ostatecznie - przyjęto uchwałę odrzucającą ten projekt... 

Tyle, że dotychczasowa jednomyślność radnych się skończyła: 

Ktoś poparł pomysł wywrócenia dotychczasowego ładu w nazewnictwie centrum Łukowa (ale myślę, że przez pomyłkę, bo chodzi o bardzo sensownego, choć pisowskiego, radnego...). 

Ktoś inny się wstrzymał, bo niektóre propozycje nazw mu się spodobały i uważa, że należy do nich wrócić, gdy pojawią się nowe, "wolne" ulice..

I ja popieram pomysł utworzenia "banku nazwisk" potencjalnych Patronów naszych ulic. 

Ale uważam, że  BLOKUJĄCA  WIĘKSZOŚĆ (czyli "pisowcy" w Radzie Miasta oraz ich kumple z „Przymierza…”) najpierw musi naprawić to, co zepsuła – odmawiając, kilka sesji wcześniej - zgody na nazwanie ciągów komunikacyjnych, na nowym osiedlu, nazwiskami: księdza  FRANCISZKA  SALEZEGO  JEZIERSKIEGO, wybitnego reformatora z czasów Sejmu Wielkiego oraz bohaterskiego łukowianina  KAROLA  LEVITTOUX, który oddał swoje życie, aby przerwać policyjne śledztwo w sprawie sprzysiężenia skierowanego przeciwko carowi...

*

Druga rzecz kontrowersyjna - dotyczyła skargi przeciwko Burmistrzowi zarzucającej mu, ni mniej ni więcej, tylko: niepodejmowanie skutecznych działań kontrolnych w sprawie tzw. "kopciuchów" zasmradzających powietrze, szczególnie nad starymi osiedlami domków jednorodzinnych.... 

I tutaj, w trakcie sesji, nasłuchaliśmy się różnych mądrych stwierdzeń i apeli... Że trzeba, że należy, że przydałoby się...  🙂

Tylko nikt jakoś nie zauważył dwóch spraw: 

Po pierwsze: że to nie krasnoludki, ale konkretni właściciele domków, Z  PREMEDYTACJĄ, palą w piecach substancjami niedozwolonymi. A sąsiedzi "wiedzą, ale nie powiedzą"...

I - po drugie - że: podejmujemy uchwałę w sprawie, w której pomysłodawca... wycofał swój wniosek jeszcze przed sesją.

Najciekawsze było jednak co innego: 

Ponieważ uchwała oczyszczała" Burmistrza z zarzutów, więc niektórym nijak było zagłosować "za"... 

Radni: Artur Gałach i Robert Dołęga (z PiS-u) wstrzymali się więc od głosu. 

Spławik emocji wyraźnie zaczynał podskakiwać.

*

Była też, na sesji, uchwała w sprawie petycji "antyszczepionkowej". Ale nad tą kwestią nie ma się co zatrzymywać... 

Kto chce, ten się zaszczepi przeciwko koronawirusowi. Kto nie - to nie.

Problem tylko w tym, że - z racji niedołęstwa w prowadzeniu samej akcji przez rząd oraz dziwacznych kryteriów dostępu do szczepionek - bardzo wielu chętnych do zaszczepienia przegra wyścig z czasem i z wirusem...

*

Wyraźne zaostrzenie atmosfery na 36. sesji można było wyczuć już w tym punkcie obrad, który był poświęcony zwolnieniu restauratorów, sprzedających alkohol wewnątrz lokali – z opłat tytułem tzw. „korkowego”.

Niby "temat" jest oczywisty… Ich lokale są zamknięte, a o żadnym wyszynku nie ma mowy. Prosta uczciwość wymagałaby więc wsparcia tej grupy miejskich przedsiębiorców. I oni takie wsparcie od Burmistrza oraz Rady Miasta otrzymali.

Problem w tym, że od razu powstał spór o to, kto jest „ojcem” tej uchwały. 

Radny Leonard Baranowski twierdził, że właśnie on i radny Robert Dołęga. I powoływał się na jakieś maile w tej sprawie, które rzekomo były wysyłane… 

Ale projekt ulg dla przedsiębiorców ostatecznie zgłosił Burmistrz (na wniosek radnego Łukasza Bobera), co bardzo było nie w smak drugiej stronie… 

Stąd złośliwe powinszowania Baranowskiego pod adresem Piotra Płudowskiego, że wykazał się sprytem. 

I spokojna odpowiedź tegoż, że… spryt to cecha bardzo w życiu przydatna…

Przy okazji – Burmistrz przypomniał, że – tytułem wsparcia lokalnych przedsiębiorców – Miasto przyznało im, od początku pandemii, ulgi i zwolnienia na kwotę około 220 tys. zł. A teraz dorzuciło kolejnych trzydzieści kilka tysięcy.

Tak. Ta uchwała przeszła jeszcze bezproblemowo… Ale to były już ostatnie minuty względnego spokoju.

***

Bo w punkcie obrad dotyczącym zmian w budżecie – zaczęła się polityczna "jazda bez trzymanki", która zatrzęsła 36. sesją Rady Miasta.

Poszło o to, że Blokująca Większość - rujnując, na sesji grudniowej, przygotowany przez Burmistrza, projekt budżetu inwestycyjnego i wpychając kolanem własne propozycje (głównie kosztem odnowienia Placu Narutowicza) - źle policzyła koszty... 

Potem, gdy szefowie miejskich firm mających realizować te wymuszone inwestycje - wykazali, że nie da się ich wykonać za zabezpieczone pieniądze i w oczekiwanych zakresach - rozpoczęło się nerwowe szukanie, co by tu w budżecie przesunąć i gdzie by "dosypać" z miejskiej kasy...

Koniec końców - wyszło na to, że najważniejsza dla tych Państwa jest ulica Gałczyńskiego (przy której mieszka radny Zygmunt Celiński, z PiS-u), bo tutaj zaplanowano "dorzucenie" 70 tysięcy złotych (kosztem ograniczenia prac na ul. Dmocha)...

No i zaczęło się!

*

Ale zanim o tym opowiem - mała dygresja.... 

Niewątpliwie – największą głupotą, jaką popełnili radni z Blokującej Większości, w tej kadencji - było wyrzucenie ze swoich szeregów i upokorzenie (poprzez usunięcie z funkcji wiceprzewodniczącego Rady Miasta) radnego Jarosława Oklińskiego. 

Wyrzucono go - w moim odczuciu - za: samodzielność w myśleniu, odwagę cywilną i przedkładanie interesów mieszkańców Miasta nad polityczne "zagrywki" koleżeństwa z PiS-u i Przymierza...

Problem w tym, że radny Jarosław świetnie zna swoich byłych Kolegów i Koleżanki oraz wie, co sobą prezentują... 

Po drugie - jest dociekliwy i ma sporo czasu, aby sprawdzać faktyczny stan rzeczy... 

A po trzecie - nadal robi swoje: myśli samodzielnie i publicznie dzieli się wynikami swoich przemyśleń...

Jeśli nie podobają mu się jakieś pomysły Burmistrza - nie ukrywa tego. 

Ale i dla swoich, byłych, sprzymierzeńców potrafi być bezlitosny... 

Taki przeciwnik - to prawdziwy "dopust boży"....

*

A teraz wracam do meritum: 

To właśnie radny Jarosław Okliński zaczął słowny "ostrzał" inwestycji na ul. Gałczyńskiego... 

Jasno stwierdził, że ulica ta jest w bardzo dobrym stanie. 

I że zaledwie kilka lat temu była solidnie remontowana, co połączono z budową bezpiecznych, wyniesionych skrzyżowań... 

Nie ma więc powodów, aby inwestować akurat w ten ciąg komunikacyjny, skoro tyle ulic w Łukowie jest w o wiele gorszym - wręcz opłakanym - stanie...

Państwo radni  z PiS-u coś tam próbowali replikować, ale szło im to marnie. 

Wreszcie nie wytrzymał główny zainteresowany, radny Celiński (którego na sali obrad nie było) i zadzwonił, aby - trochę płaczliwie - podkreślać, jak potrzebną mieszkańcom inwestycję się atakuje...

To także wypadło, w moim odczuciu, mało przekonująco... 

Odebrałem bowiem wystąpienie Zygmunta C. nie tyle jako merytoryczną obronę promowanej przezeń inwestycji - ile raczej... lament, że próbuje mu się odebrać "nagrodę" za pomoc, Kolegom i Koleżankom, w "rozszabrowaniu" pieniędzy na modernizację Placu Narutowicza....

Ale spokojnie, wielbiciele partii rządzącej, czytający moją relację (bo wiem, że są i takowi)! 

Zygmuś dodatkowe pieniążki na "swoją" ulicę dostał... 

Ale sprawa - podniosła temperaturę emocji w Radzie do poziomu wrzenia... 

W głosowaniu - odtworzył się też jasny podział na radnych "pisowskich" (wraz z "przystawkami") i "burmistrzowskich". 

*

Do pełnej, pokazowej i... prześmiesznej kompromitacji radnych z Blokującej Większości doszło jednak przy uchwale dotyczącej budowy drugiego chodnika przy ulicy Wójtostwo.

Uchwała ta została "wrzucona" do porządku obrad w ostatnim momencie.

A sprowadzała się do tego, że Miasto Łuków rezerwuje sporą kwotę (150.000 zł) na budowę chodnika przy drodze powiatowej i oczekuje, że Powiat Łukowski sobie te pieniądze weźmie, dołoży drugie tyle swoich i chodnik zbuduje...

Fajnie to brzmi, prawda? 

To ukochana inwestycja radnej Urszuli Chruściel. 

Jej „cząstka” z Placu Narutowicza...

Ale Pani Radna miała zdecydowanie mniej szczęścia, niż radny Celiński... 

Kiedy bowiem samorządowcy wspierający Burmistrza, obecni na sali: Jarosław Okliński, Arkadiusz Pogonowski, Łukasz Bober, Henryk Lipiec i Mateusz Popławski - zaczęli zadawać pytania dotyczące tej tajemniczej inwestycji - okazało się, że:

- Powiat nie wykazał zainteresowania chodniczkiem pani Chruścielowej i nie umieścił go w swoim budżecie na ten rok.

- Nie było żadnej próby kontaktu Starosty Dariusza Szustka z Burmistrzem Piotrem Płudowskim w tej sprawie.

- Nie wiadomo, gdzie dokładnie miałby być położony chodniczek (a nie wiedziała tego sama Pani Chruściel).

- Wszystko opiera się na ustaleniach "na buzię", poczynionych ponoć przez Starostę z Panią Radną.

- Miasto nie posiada własności gruntów, która pozwoliłaby budować chodnik, o który zabiegała pani Chruściel.

Gdy to wszystko wyszło na jaw - sprawa inwestycji na Wójtostwie przeszła w fazę „kabaretu totalnego”, przy którym występy zawodowców w Opolu - to żałosna "amatorszczyzna"....

*

Rozpaczliwe próby bronienia Koleżanki oraz jej inwestycji - czynione przez radnych: Gałacha, Dołęgę czy Baranowskiego - jeszcze bardziej, nieszczęsną pomysłodawczynię inwestycji, pogrążały.

Ona sama zaś - była do, merytorycznej, dyskusji bardzo kiepsko przygotowana…

A przecież - płomienna wiara w obietnicę Przywódcy (nawet powiatowego) - może być dobra na konwencji PiS-u. 

Ale nie ma zastosowania w dokumencie, który mówi o wydawaniu społecznych pieniędzy i wymaga konkretnych ustaleń technicznych.

Całą tę sytuację najtrafniej podsumował radny Łukasz Bober stwierdzając, że działanie radnych PiS-u i Przymierza w tej sprawie przypomina mu... znaną metodę oszukiwania "na wnuczka" - a nie porządne, zgodne z zasadami i zdrowym rozsądkiem, postępowanie uchwałodawcze...

W momencie, kiedy było już wiadomo, że radni Blokującej Większości zabrnęli w "ślepą uliczkę" i pojawiła się przed nimi ściana absurdu - linę ratowniczą rzucił im radny Mateusz Popławski, proponując... zdjęcie uchwały z porządku obrad!

Po krótkiej przerwie - 15 osób podjęło taką decyzję. Na placu boju, głosując przeciw, pozostali: inicjatorka uchwały o chodniczku, radna Chruściel oraz radny Krzysztof Jodełko (z PiS-u).

*

Naprawdę współczuję Pani, Koleżanko Radna, takiej klęski i kompromitacji. 

Ale w tej sprawie - postawiliście wszystko "na głowie" i zostaliście ukarani... 

I na dodatek - polityczni kumple wystawili Panią „do wiatru”...

A przecież ostrzegałem w jednym z tekstów, że - zajmując miejsce w Prezydium Rady, po "charakternym" Jarosławie Oklińskim - ryzykuje Pani status... ładnej ozdoby stołu. 

Takiej - prezydialnej "paprotki".

No i stało się...

 

Facebook/Mariusz Chudek

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama