Opinią o sesji z 17 grudnia Radny klubu Razem dla Łukowa podzielił się w mediach społecznośchowych. Przypomnijmy. Głosami radnych PiS - Przymierze dla Ziemi Łukowskiij wyrzucone zostały dwa duże zadania proponowane przez burmistrza Piotra Płudowskiego. To po pierwsze przebudowa placu Narutowicza, po drugie plany budowy krytych boisk treningowych nad Krzną.
Komentarz radnego Mariusza Chudka publikujemmy w całości:
Załatwili sprawę dokładnie tak samo jak w roku ubiegłym: Na komisjach i przed sesją nie puścili pary z gęby na temat zmian, jakie chcą wprowadzić do projektu Burmistrza.
Już w trakcie sesji, przy dyskusji o Wieloletniej Prognozie Finansowej – usunęli z niej to, co im nie pasowało: nowe obiekty sportowe nad Krzną, w miejscu obecnego „Wembley” oraz inwestycje w Parku Miejskim.
Po czym – przed głosowaniem uchwały budżetowej – wprowadzili, jak wirusa, swoje wnioski do organizmu Budżetu Miejskiego, wyrzucając - przede wszystkim – Plac Narutowicza.
Poszli przy tym dużo dalej niż poprzednio: nie dorzucili tylko kilku swoich wniosków. Wpakowali ich do budżetu... przeszło dwadzieścia. Czasem na śmieszne kwoty. Byle tylko rozparcelować pieniądze „po placu”.
A wszystko to w atmosferze: bezczelności, kłamstwa i niewypowiedzianego wręcz (ale zastosowanego) hasła: „A kto nam zabroni? Mamy większość i wykorzystamy to”…
*
A przecież można było sprawę budżetu na 2021 r. załatwić kompromisowo. Wszyscy zgadzaliśmy się, do niedawna, że priorytetem powinna być przebudowa placu Narutowicza.
Są na to duże pieniądze zewnętrzne (ponad 2,6 mln zł, przekazane Miastu w ramach tzw. tarczy kowidowej). Jest komplet dokumentów potrzebnych do budowy.
Wystarczyłaby jedna decyzja Rady Miasta i… moglibyśmy ruszyć z przetargami na wykonanie inwestycji.
Ale nie! To byłoby zbyt piękne.
No i Burmistrz PIOTR PŁUDOWSKI zaliczyłby kolejny sukces…
*
Co znamienne:
Burmistrz, na wniosek radnego ŁUKASZA BOBERA, „wydusił” na lubelskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad wybudowanie sygnalizacji świetlnej, na przejściu pomiędzy Urzędem Miasta a placem Narutowicza.
Bezpieczne przejście miało prowadzić z Urzędu na pięknie odnowiony miejski plac, z „zielonym zapleczem”.
Ale nie, obejdziemy się smakiem…. Może, kiedyś… wróci się do tematu.
O ile, rzecz jasna, rząd PiS-u nie zredukuje samorządów do roli atrapy i zupełnie nie pozbawi ich pieniędzy na inwestycje. A na to się właśnie zanosi.
*
Wracając jednak do pomysłów burmistrzowskich: ponieważ kończy się modernizacja Zalewu „Zimna Woda” – Panowie: PIOTR PŁUDOWSKI i PAWEŁ KRASUSKI zaproponowali wstawienie do Wieloletniej Prognozy Finansowej Miasta dwóch obiektów:
SPORTOWEGO: krytego - w sezonie jesienno-zimowym, tzw. „balonem” - boiska ze sztuczną nawierzchnią oraz towarzyszącego mu kompleksu sportowego, w skład którego weszłyby: rowerowy tor jazdy (tzw. pumptrack), a także skatepark z torem do uprawiania sportów ekstremalnych, nieckami, muldami i terenowymi przeszkodami; ścianka wspinaczkowa i „tyrolka” do zjeżdżania pojedynczego.
KULTURALNO-WYPOCZYNKOWEGO: czyli przebudowy amfiteatru w Parku Miejskim oraz… budowy tężni solankowej, coraz częściej spotykanej w miejscowościach nie-uzdrowiskowych.
W przyszłym roku - opracowana miała być dokumentacja, zaś budowa tych obiektów przeprowadzona byłaby etapami, w latach 2022-2023.
Ale nie będzie.
*
A co będzie?
Dwadzieścia kilka małych przedsięwzięć, które wydumała sobie trzynastka radnych.
A największym (dosłownie) powodem do chwały stanie się zapewne… położenie ponad hektara kostki na targowisku, przy ul. Prusa, "wywalczone" przez radnego LEONARDA BARANOWSKIEGO.
No, ale co tam zmarnowana szansa na piękne centrum Miasta, czy na obiekty sportowe dla młodego pokolenia.
Najważniejszy, żeby każdy z radnych Lokalnej Grupy Trzymającej Władzę – dostał po jakiejś swojej „inwestycyjce”…
Zwłaszcza, że – po dwóch latach złośliwego przeszkadzania ekipie Burmistrza Piotra Płudowskiego zorientowali się że, tak naprawdę, to nie mają się czym pochwalić swoim wyborcom… Bo budżet Miasta jest kusy i cudów się z nim nie zrobi.
Teraz jednak pojawiła się szansa „rozgrabienia” pieniędzy, które władze Miasta pozyskały z zewnątrz... No więc - przechwycono te środki i rozdzielono pomiędzy swoich.
Niestety, horyzont myślenia budżetowych „rabusiów” niewiele nie wykracza poza drogi i chodniki.
A trzeba je - ich zdaniem - budować, nawet jeśli sami mieszkańcy tego nie chcą.
Albo jeśli przy drodze jest już jeden chodnik, który zarasta chwastami (jak na ul. Wójtostwo).
*
Gadaninę pisowców sobie daruję… Kogo to ciekawi – na stronie Miasta Łuków znajdzie, ponad dziesięciogodzinną, relację z sesji.
Od siebie powiem tyle:
Były to te same dyrdymały, co zwykle:
O rzekomym pytaniu się mieszkańców o zdanie. O konieczności rozwoju peryferyjnych części miasta. I o tym, że Burmistrz nie chce - z radnymi Koalicji Większościowej - rozmawiać…
*
Z jednej strony wcale się radnym Większości nie dziwię: Dbają o swoich. I dostosowują się do nich.
Bo – moim zdaniem - ktoś, kto wybiera radnych pokroju: Pszczółkowskiej, Gałacha, Celińskiego czy Baranowskiego – rzeczywiście musi reprezentować sobą mentalność głębokiej prowincji. Nawet jeśli mieszka w centrum Łukowa.
*
Ale z drugiej strony - trochę szkoda:
Bo radni Większości nie mają, tak naprawdę, żadnego spójnego pomysłu na Łuków.
Nie są lojalni nawet wobec własnej „mapy drogowej” na obecną kadencję, gdzie rozbudowa placu Narutowicza znalazła się na poczesnym miejscu…
Za to doskonale wiedzą, gdzie w samorządzie stoją „konfitury”: w funkcjach w komisjach oraz w budżecie inwestycyjnym. I na tym położyli łapy.
***
A teraz kilka ciekawostek:
*
W pisowskim portalu, prowadzonym przez radnego powiatowego Bartłomieja Bryka (tego, który został awansowany na stołek dyrektora Centrum Kultury i Wypoczynku w Trzebieszowie, po skutecznym przeforsowaniu uchwały o Powiecie Łukowskim jako strefie wolnej od ideologii LGBT), pojawiła się – w trakcie sesji budżetowej - lista inwestycji, które planowała wprowadzić do budżetu Miasta drużyna Szustka i Kozioła.
Lista, której okazania odmówiono wcześniej Burmistrzowi Płudowskiemu, na spotkaniu z szefem Klubu PiS, ARTUREM GAŁACHEM.
Lista była dość dokładna. Zmieniła się tylko wycena kilku inwestycji.
Rzecz w tym, że pokazała się za wcześnie. Wtedy, gdy jeszcze nie rozpatrywano propozycji budżetowych na sesji.
I wielka tajemnica przestała być tajemnicą. A Burmistrz Płudowski zakpił sobie ze spiskowców - cytując, w przemówieniu omawiającym swój projekt budżetu, ich (już nie tajne) żądania...
Radny PRZEMYSŁAW SUCHODOLSKI, prowadzący obrady, tłumaczył się potem dość zabawnie:
Nie z tego, że pisowski portal dowiedział się o zmianach w budżecie wcześniej niż Burmistrz Miasta, ale z tego że… zmiany na liście trwały do ostatniej chwili. I stąd nieścisłości w informacjach internetowych…
Facet wyraźnie nie zrozumiał, że taki sposób postępowania jest może stosowny w różnego rodzaju sitwach i grupach interesu, ale nie powinien mieć miejsca w działalności samorządowej.
*
Sprawa obiektów sportowych nad Krzną przyczyniła się do głębokiego pęknięcia w Klubie „Przymierza dla Ziemi Łukowskiej”.
W proteście, przeciwko „uwaleniu” tych inwestycji - z funkcji przewodniczącego Klubu zrezygnował radny PRZEMYSŁAW WERESZCZYŃSKI.
W czasie sesji głosował on przeciw wnioskom swoich kolegów oraz koalicjantów.
I słusznie. Bo był (razem z radnymi: ŁUKASZEM BOBEREM oraz ARKADIUSZEM POGONOWSKIM) reprezentantem opinii środowiska „Orląt” łukowskich.
Działacze tego Klubu nie czekali biernie na sesję budżetową: wystosowali petycję w której zaapelowali o wybudowanie, zaproponowanych przez Burmistrzów, obiektów sportowych nad Krzną, pod którą (w wersji papierowej i internetowej) podpisało się ponad 1600 osób. Ze mną – włącznie.
Prezes Klubu, pan PAWEŁ SYCH, przyszedł także na przedsesyjną Komisję Finansów, gdzie jednak dano mu jasno do zrozumienia, że jego apele radni Grupy Trzymającej Władzę mają gdzieś…
Dzień przed sesją – przedstawił więc argumenty swojego środowiska na konferencji prasowej dla łukowskich mediów. I ten film wideo (możliwy do odtworzenia na portalu "Łuków 24") zebrał prawie 9 tysięcy tzw. odsłon. Czyli - tyle razy był oglądany. Sprawa jest więc znana wielu tysiącom Łukowian (i nie tylko).
Mam nadzieję, że władze „Orląt” będą konsekwentne i – zgodnie z zapowiedzią Prezesa – zechcą systematycznie przypominać nazwiska radnych, którzy przeszkadzają w realizacji postulatów młodego pokolenia.
*
O to młode pokolenie wywiązała się zresztą dyskusja na sesji pomiędzy mną a radnym Gałachem.
Pan przewodniczący Klubu Pis-u bardzo nerwowo zareagował na moje stwierdzenie, które można byłoby zawrzeć w krótkim akapicie:
„Wy chcecie, aby Łuków pozostał zapyziałym, konserwatywnym grajdołem. Bo tylko to gwarantuje wam wpływy i możliwość rządzenia… A my, grupa związana z Burmistrzem, chcemy miasta nowoczesnego - gdzie, owszem, głos starszych się szanuje. Ale gdzie liczy się także głos młodego pokolenia”.
Pan G. zrozumiał z tego tyle, że… atakuję wyborców PiS-u.
No cóż, mentalności emerytowanego pracownika więziennictwa, nic już nie zmieni….
*
Radny Wereszczyński z „Przymierza” – to drugi samorządowiec, którego utraciła Koalicja Większościowa. Pierwszym był radny JAROSŁAW OKLIŃSKI (dawniej z PiS-u).
Ja to interpretuję tak:
Są granice łajdactwa politycznego, których uczciwy człowiek nie może przekroczyć.
I dlatego nastąpiło już drugie pęknięcie w Grupie Trzymającej Władzę…
*
Czy będzie trzecie?
Nie sądzę.
Dlaczego? Bo:
Radny KRZYSZTOF OKLIŃSKI - gra o kolejną kadencję na stołku dyrektora szkoły podległej Staroście Szustkowi i o utrzymanie funkcji Przewodniczącego Rady Miasta – więc, w razie sytuacji krytycznych - raczej nie pojawi się na sesji lub wyjdzie z niej w odpowiednim momencie - niż zagłosuje tak, jak by tego uczciwość oraz interes Miasta wymagały. Udowodnił to ostatnio dwukrotnie.
Radny MACIEJ NURZYŃSKI – ma „stołek” w Starostwie, a tzw. „wieść gminna” niesie, że obiecano mu kolejny, dużo lepszy - w jednej ze szkół zarządzanych przez Powiat. Też nie zdobędzie się więc na luksus samodzielności.
Wszystko, na co było go stać na ostatniej sesji – to wstrzymanie się przy głosowaniu budżetu jako całości (i to po uprzednim wyjściu z sali obrad).
Warto też wiedzieć, że nasz elokwentny Maciej, został, na sesji, bardzo nieprzyjemnie potraktowany przez radnego Wereszczyńskiego, który zapytał się go publicznie, jak spojrzy w oczy syna (zapalonego piłkarza) - po tym, jak zagłosował przeciwko boisku ze sztuczną nawierzchnią? Wygląda na to, że jeszcze jedna "piękna przyjaźń" przeszła do historii...
A radny RYSZARD SMOLARZ?
Kiedyś był ponoć człowiekiem o lewicowych poglądach (tak twierdził przynajmniej ZBIGNIEW ZEMŁO, zanim sam zaprzągł się do „szustkowego” rydwanu w Radzie Powiatu).
Akcenty antypisowskie Pan Radny prezentuje nawet na własnym profilu na FB.
I co z tego? Ano nic. W głosowaniach „krytycznych” głosuje tak, jak chcą pisowcy… „Bo umowa koalicyjna obowiązuje”….
A zwykła przyzwoitość, Panie Radny, nie obowiązuje? Zwłaszcza - byłego nauczyciela i działacza harcerskiego?
Ale to pytanie pozostawię bez odpowiedzi.
I tak – radny Smolarz przestał mnie zauważać na sali obrad...
No cóż, nie śpię przez to gorzej…
*
To właśnie na - wyliczonych powyżej - trzech Panach Radnych opiera się możliwość PiS-u paraliżowania poczynań Burmistrza i blokowania rozwoju Łukowa.
Bez nich - Pisowcy nie mają, w Radzie, większości.
*
A co z resztą podkomendnych Pana Starosty?
E, szkoda nawet o nich wspominać…
No, może po za jednym wyjątkiem: radnym ANDRZEJEM SKWARKIEM, który (jako człek inteligentny) niewątpliwie widzi niezręczność sytuacji, w jaką wpędziło się jego ugrupowanie, ale też ma swoje ambicje zawodowe, a może i polityczne - i woli się nie wychylać przed szereg…
*
Jak już o radnych pisowskich mówimy: to zauważyłem, w trakcie sesji, ciekawą rywalizację między radnymi: Gałachem, Suchodolskim i ROBERTEM DOŁĘGĄ…
Ich wypowiedzi sprawiały wrażenie, jakby chcieli sobie nawzajem udowodnić, który z nich jest najważniejszy w miejskim Klubie Pis-u.
Oczywiście, radny Gałach przemawiał "z pozycji siły".
Nie wstydził się nawet przyznać, że na wielu sprawach (w tym - niektórych związanych z inwestycjami) się nie zna.
Grunt, że to on dyryguje tą, mocno fałszującą, „orkiestrą” Większości.
*
Żebyście jednak Państwo widzieli minę tegoż Gałacha, kiedy jeden z radnych „burmistrzowskich” zaproponował, aby - dla łatwiejszego wprowadzenia w życie zmian w budżecie - mianować go… drugim zastępcą Burmistrza…
Piękna była też mina Piotra Płudowskiego, kiedy oświadczył, że – aby objąć to stanowisko - radny Gałach ma zbyt mało wiedzy i umiejętności…
To był chyba najzabawniejszy moment sesji.
*
A najbardziej dramatyczna chwila obrad?
Myślę, że ta, w której zaproponowałem… przerwanie sesji, do chwili, w której Burmistrz Miasta da nam jasną, skonsultowaną z prawnikami i stosownym ministerstwem, odpowiedź na pytanie: Czy można zrealizować wszystkie wymuszone, przez pisowców i "przystawki", inwestycje - zgodnie z prawem i bez groźby, że będziemy musieli zwracać część lub całość „kowidowej” kwoty.
Oczywiście – wniosek odrzucono. Ale lęk w oczach zainteresowanych - było widać.
Tylko ciekawe, co zrobią ci Państwo, gdy okaże się, że np. nowe inwestycje: „tak”, ale zaproponowane przez nich remonty – już „nie”?
Naprawdę uważają, że: to zmartwienie Burmistrza - jak to któryś z nich powiedział?
No, nie… To jest ICH zmartwienie.. Tym bardziej, że przedstawione przez nich szacunki kosztów inwestycji wyglądają, często, na... wzięte z sufitu.
A ponieważ od Lokalnej Grupy Trzymającej Władzę - Burmistrz Płudowski votum zaufania i tak już nie otrzyma… więc specjalnie wysilać się, w jej interesie, nie musi.
A nawet, moim zdaniem, nie powinien.
*
I tylko serdecznie mi żal proboszcza parafii p.w. Przemienienia Pańskiego, księdza dziekana JERZEGO CĄKAŁY.
Bo przyszedł na sesję XXXIII Rady - pełen nadziei, że plac Narutowicza wkrótce wypięknieje. I że Miasto pomoże parafii, m.in. budując drogę przeciwpożarową dla kolegiaty….
I wychodził w dobrym, przyjaznym nastroju – wyraziwszy władzom Łukowa (w tym: radnym) głęboką wdzięczność za życzliwość i współpracę.
Zastanawiam się, jak się poczuł, gdy dowiedział się, że te marzenia (tak bliskie realizacji) rozwiały się, jak mgła na wietrze.
I że stało się to "dzięki" ludziom, których często widuje w kościele (także tuż przed ołtarzem) i którzy uważają się za wzorowych katolików.
A może tylko - za katolików „pokazowych”?
Ot, taka ciekawostka z Krainy bez Reguł… Czyli z Łukowa .
*
CZAS NA PODSUMOWANIE:
Po raz kolejny zmarnowano wielką szansę dla naszego Miasta.
Nie ma wielkiej nadziei na zmianę. Układ jest stabilny.
Tkwimy, jako samorządowcy łukowscy, w polityczno-moralnym „szambie” po szyję.
I mam dziwne wrażenie, że grunt pod nogami zaczyna nam się jeszcze obsuwać…
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.