Cezary Kucharski przemówił.
Powodem niedawnego aresztowania 48-letniego menedżera jest domniemanie szantażu, jakiego dopuścić miał się wobec Roberta Lewandowskiego, którego karierę pilotował przez blisko dekadę. Układ miał być klarowany: 20 mln euro w zamian za nieujawnianie rzekomych oszustw podatkowych napastnika Bayernu.
- Nigdy nie szantażowałem Roberta Lewandowskiego, nigdy nie domagałem się takiej kwoty. Zarzuty i to, co się dzieje wokół mnie, to piramidalna bzdura. Jestem niewinny i wkrótce to udowodnię - mówi Kucharski w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej".
Sęk w tym, że światło dzienne ujrzało nagranie rozmowy, jaka między niedawnymi wspólnikami odbyła się w jednej z warszawskich restauracji na początku bieżącego roku. Słychać wyraźnie słowa Kucharskiego odnoszące się do wspomnianych 20 mln euro: "Tyle jest jakby warty myślę twój spokój, nie?".
Agent twierdzi, że nagranie zostało spreparowane. Jego zdaniem upublicznione fragmenty są "wyrwane z kontekstu". Zadbać miał o to sam "Lewy".
- Dziś rozumiem jego nieracjonalną postawę podczas spotkań i te prowokacyjne słowa - mówi Kucharski. - Chciał mnie wpasować do zaplanowanej tezy o szantażu, którą już wcześniej rozpowszechniał wśród dziennikarzy. Nagrywał mnie i rozmowę prowadził w taki sposób, aby wykazać, że go szantażuję
Panowie zakończyli współpracę trzy i pół roku temu. Jak twierdzi Kucharski, obecny kapitan reprezentacji Polski do teraz nie potrafił się rozliczyć ze zobowiązań wobec niego.
- Roberta Lewandowskiego zawsze bolało, że musiał się ze mną podzielić zyskiem. Tak było przy kontraktach z Bayernem czy z Nike. Ruch z fałszywym oskarżeniem mnie zrobił niedługo po tym, jak go pozwałem o 39 mln - wyjaśnia menedżer.
Jak dokładnie doszło do zerwania wspólnych interesów?
- W lutym 2017 roku Robert zadzwonił i powiedział, że jego prawnik przygotuje umowę na dwa miliony euro i że mam ją podpisać w ciągu tygodnia. Powtórzyłem, że nie zapłacę, ponieważ to wszystko sobie zmyślił, iż kontrakt zawierał kwotę niższą od ustalonej (chodzi o najnowszą umowę z Bayernem Monachium - przyp. red.). Wtedy "Lewy" powiedział: "W takim razie kończymy współpracę". Ja na to: "OK, kończymy". I skończyliśmy - tłumaczy Kucharski.
Tak się żegnają przyjaciele? Nic z tych rzeczy...
- Przez wiele lat media opisywały nas jako przyjaciół. Z Robertem dla wspólnego dobra i naszych interesów nie zaprzeczaliśmy tej kreacji. Jednak nigdy przyjaciółmi nie byliśmy - ujawnia Kucharski.