24-latek reprezentował barwy obecnego lidera Klasy Okręgowej od sezonu 2018/2019. W ostatnich miesiącach praca uniemożliwiała mu w trenowaniu i graniu. Już jesienią nie był w stanie pomóc żółto-czerwonym.
- W lipcu odbyłem rozmowę z wówczas nowym trenerem. Miał mi dać odpowiedź, jaką podejmie decyzję. Wtedy nie mogłem trenować, ponieważ byłem w rozjazdach związanych z pracą. Najpierw kilka miesięcy w Katowicach, później w Warszawie. Oferowałem, że mogę spróbować pomóc drużynie w meczach, gdyż w weekendy pojawiałem się w domu. Podobnie było za trenera Stanisława Chudzika w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu - mówi Adrian Siemieniuk.
Jak przyznaje, przez dłuższy czas nie dostawał żadnej odpowiedzi. - Musiałem się o nią dopraszać przez kolegę z zespołu. Otrzymałem sygnał, że prezes i trener raczej nie będą zainteresowani. Uznałem, że od tamtego momentu temat Orląt jest zamknięty - dodaje.
24-latek nie tak wyobrażał sobie zakończenie współpracy. - Po sześciu latach gry w Orlętach chyba zasłużyłem sobie na inne potraktowanie. Uważam, że to lekki brak szacunku do mojej osoby. W drużynie pojawiło się kilku dobrych zawodników, wiec nikt za mną nie płacze. Ja też nie będę tego robił i wiosną pogram w innym klubie - zaznacza.
"Adi" przyznaje, że pojawiło się kilka ofert. - Na ten moment bez większych konkretów, ale mamy dopiero końcówkę stycznia, więc jest jeszcze sporo czasu. Nie grałem przez pół roku, więc podejrzewam, że minie trochę czasu, kiedy wrócę do swojej optymalnej formy. Mam nadzieje, że w klubie, z którym się dogadam, uda mi się to osiągnąć i znów będę mógł cieszyć się grą w piłkę, której mi brakowało - kończy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.