Mateusz Grochowski stoczył walkę podczas dzisiejszej gali w Nowym Dworze Mazowieckim. Zawodnik K.O. Fight Club Łuków w starciu z Kacprem Niewiadomskim wygrał przez techniczny nokaut w czwartej rundzie.
Walka była zakontraktowana na cztery rundy po trzy minuty w wadze półciężkiej do 79,3 kg. Zawodnicy mierzyli się w boksie. Dla naszego reprezentanta to pierwsza zawodowa wygrana.
ROZMOWA Z Mateuszem Grochowski, zawodnikiem K.O. Fight Club Łuków
Triumf dedykuję śp. Jackowi Kęzikowi, Timurowi oraz rodzinie. Kibice byli niesamowici
Jak podsumujesz starcie z Niewiadomskim?
- Walka sama w sobie nie szła po mojej myśli. Przeciwnik niczym nie zaskakiwał, lecz w pierwszych rundach czułem się strasznie "nie swój". Większość ciosów, które dostałem, na sali treningowej nie byłoby nawet blisko mojej głowy. Obudziłem się i dopiero w czwartej rundzie zrobiłem to, co powinienem od drugiej odsłony. To wystarczyło, by sędzia podniósł moją rękę w geście zwycięzcy. Jestem bardzo szczęśliwy z pierwszego zwycięstwa zawodowego i to przez TKO. Teraz tylko do przodu.
Komu dedykujesz triumf?
- Zwycięstwo chciałbym zadedykować mojemu pierwszemu trenerowi, który zaszczepił we mnie miłość do sportów walki. Mianowicie śp. Jackowi Kęzikowi. Dedykacja płynie również w stronę aktualnego szkoleniowca. Bez Timura Ferzauliego nie byłoby mnie w tym miejscu, w którym obecnie jestem. Dziękuję również rodzicom, którzy wspierają mnie w tym, co robię.
Mateusz Grochowski...
- 24-latek, który wychował się i całe życie mieszka na ulicy Rurowej. Zawsze śmialiśmy się, że to 13 dzielnica naszego miasta.
Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportami walki?
- W wieku 14 lat miałem nieprzyjemną sytuację. Pierwszy raz dostałem po zębach i wówczas postanowiłem coś zmienić. Moje pierwszej kroki w sportach walki stawiałem w karate. Później poznałem Jacka Kęzika. To on pokazał mi kickboxing. W tej dyscyplinie startowałem bardzo długo. Zdobyłem jeden z największych sukcesów w swojej karierze kickbokserskiej. Zostałem wicemistrzem świata w organizacji ISKA.
A kiedy zaczął się boks?
- Wraz z przyjściem trenera Timura. Zaczęliśmy przestawiać się na boks. Szkoleniowiec zawsze mi mówił, że będę lepszym bokserem niż kickbokserem. I to się sprawdziło. Widać, że zna się na robocie. Wychował bardzo dużo wojowników w swoim kraju, a także w młodości był znakomitym zawodnikiem.
Czyli zostajesz przy boksie?
- Naturalnie. W tej dyscyplinie widzę swoją przyszłość. To jest to, co chcę robić i czuję się w tym dobrze.
Podczas gali w Nowym Dworze Mazowieckim nie byłeś sam...
- I tutaj należą się wielkie podziękowania ludziom z Łukowa. Pojawiło się ponad pół "setki". Byli najbliżsi, rodzina, znajomi, przyjaciele. Wielkie słowa dziękuję. Kłaniam się każdemu. Doping był niesamowity.
fot. Kutkowska / Babilon
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.