ROZMOWA Z Adrianem Siemieniukiem, zawodnikiem Orląt Łuków
Do Łukowa z zamkniętymi oczami
Wróciliście do zajęć. Czekałeś na to?
- Na pewno. Nie widzieliśmy się z chłopakami od ponad miesiąca od ostatniego treningu na początku grudnia i zawsze fajnie jest wrócić po takim czasie.
Okresy przygotowawcze w Twoim życiu. Co było śmiesznego, dziwnego?
- Jeśli chodzi o zabawne sytuacje to pamiętam tylko niektóre, jednak to są tego typu sytuacje, które powinny zostać tajemnicą szatni. Z dziwnych, a raczej nieprzyjemnych sytuacji pamiętam jak kilka lat temu w juniorach w TOP-ie 54 Biała Podlaska podczas kilku treningów zamiast ćwiczyć to odśnieżaliśmy z kolegami boisko, ponieważ codziennie przybywały duże ilości śniegu. Bardziej przyjemne wspomnienia mam z letnimi okresami przygotowawczymi. Nie jestem fanem zimowych.
Jesteście w stanie awansować do grupy mistrzowskiej?
- Na pewno. Od miejsca premiowanego awansem dzieli nas tylko punkt. Co prawda mecze, które nam zostały nie należą do najłatwiejszych, ale każdy z nas wierzy, że tym razem uda nam się to zrobić.
Dojeżdżasz z Białej Podlaskiej. Chyba z zamkniętymi oczami mógłbyś przejechać tę trasę?
- Dokładnie. Już czwarty rok jeżdżę do Łukowa. Wcześniej ponad dwa lata słynnym "Taxi Robsona", a po odejściu trenera Roberta Różańskiego musiałem sam zadbać o transport. Po tylu kilometrach przejechanych na tej trasie czuję się, jakbym jeździł ulicami po Białej Podlaskiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.