Jak pisaliśmy wcześniej, dzisiaj, w piątek 4 września wszystkie lekcje w ZS nr 3, łukowskim „Rolniku” zostały odwołane. Dyrekcja szkoły wydała komunikat, w którym tłumaczy, że powodem takiej organizacji pracy była informacja o pojawiających się w środowisku szkolnym kwarantannach rodzinnych w związku z pandemią COVID 19.
- Wobec powyższego i ze względu na dużą ilość uczniów oraz pracowników należało podjąć działania mające na celu zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa. Podkreślamy, że do chwili obecnej w szkole nie potwierdzono żadnego przypadku COVID 19 -czytamy w komunikacie.
Sprawę zawieszenia działalności szkoły w Łukowie podczas dzisiejszej, piątkowej konferencji prasowej poświęconej tematyce przeciwdziałania pandemii koronawirusa w Polsce, skomentował wojewoda lubelski.
O temacie dowiedział się od dziennikarza zadającego pytanie.
- Zorientuję się, czy decyzja została podjęta w trybie "covidowskim", czyli czy uzyskała pozytywną opinię powiatowego inspektora sanitarnego oraz organu prowadzącego. Coś mi to pachnie troszeczkę przekroczeniem uprawnień. Nie może być z powodu COVID-19 zawieszenia działalności szkoły bez wprowadzenia edukacji zdalnej - zaznaczył Lech Sprawka.
Kilkadziesiąt minut później wojewoda uzyskał już potwierdzone informacje.
- Okazało się, że mąż jednej z nauczycielek ma pozytywny wynik testu na koronawirusa, a ta nauczycielka była w szkole. Była w maseczce. Jeżeli nie miała ona bliskiego kontaktu z innymi osobami, który trwałby dłużej niż 15 minut, to ryzyko zakażenia innych jest niewielkie. To nie jest podstawą do "covidowskiego" zawieszenia zajęć. Starosta razem z panią dyrektor podjęli nie do końca zgodną z prawem decyzję. Jeżeli okaże się, że to jest jednodniowy incydent, to nie ma powodu, by robić z tego problem - powiedział Lech Sprawka.
Dla zobrazowania sytuacji, wojewoda podał przykład sytuacji związanej z jednym z lubelskich przedszkoli. W czwartek u rodzica jednego z podopiecznych wspomnianej placówki potwierdzono zakażenie. Rodzina została objęta kwarantanną, dziecko nie miało żadnych objawów zakażenia, najpierw trafiło do izolacji w przedszkolu, skąd zostało zabrane do izolacji domowej.
- Powstała wątpliwość ze strony dyrektora przedszkola, czy nie zawiesić działalności placówki. Nie było jednak ku temu podstaw i była negatywna opinia ze strony inspekcji sanitarnej. Dziecko bez objawów nie jest w tym momencie mocno podejrzane o to, że jest zakażone i że zakaziło tego dnia jakieś inne dzieci. To nie jest zatem podstawa do zamknięcia przedszkola - opisał Lech Sprawka.