reklama
reklama

Wigilijne i świąteczne tradycje ludowe cz. 4. Wypatrywano przystojnych podłaźników

Opublikowano:
Autor:

Wigilijne i świąteczne tradycje ludowe cz. 4. Wypatrywano przystojnych podłaźników - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościŚwięta Bożego Narodzenia to także obyczaje przekazywane z pokolenia na pokolenie. Niektóre z nich odchodzą w zapomnienie.
reklama

Słoma w domach leżała aż do dnia św. Szczepana, 26 grudnia. Na niej wylegiwali się domownicy. Dzień Bożego Narodzenia traktowany był z tak wielką czcią, że unikano prac niekoniecznych do wykonania. Pastowanie butów czy zaplatanie włosów w warkocze nie wchodziło w grę. Często też nie rozpalano w piecach. Leżakowano zatem na słomie, okrywając się kocem albo właśnie słomą. 

Rankiem w świętego Szczepana gospodyni w pośpiechu sprzątała domostwo. Należało wynieść wszystkie złote źdźbła do obory. O poranku chodzili tzw. podłaźniki. Nie mogli zobaczyć bałaganu w domu. Być może z obawy przed pomówieniami i wyśmianiem przez społeczność, że gospodyni brudaska. A może z obawy przed nieszczęściem, które spadnie na  dom bałaganiarzy i leniwców.  

reklama

Słoma, po szatkowaniu trafiała do żłobków zwierząt. 

Jak kobieta to nieszczęście, a jak młodzieniec w progu domu, to dobrobyt

Podłaźnikami nazywano wszystkie osoby bez wyjątku, które tego dnia przychodziły z życzeniami do gospodarstwa. Podłaźnikami określano również ozdoby świąteczne przyczepiane do belek pod sufitem. Natomiast samo składanie życzeń nazywano chodzeniem na podłaz. W jednych miejscowościach chodziły pojedyncze osoby, w innych całe grupy. Powód? Z każdego domu ktoś dołączał. I tak od domu do domu.

 Kogo najchętniej wypatrywano wśród podłażników? Oczywiście, młodych, pięknych kawalerów! Dlaczego nie dziewcząt? Ano takie czasy i takie myślenie, że jak kobieta, to nieszczęście, a jak młodzieniec w progu domu, to dobrobyt. 

reklama

Na kawalerów wyczekiwały panny na wydaniu. Wizyta młodzieńca stanowiła dobrą wróżbę, czyli rychłe zamążpójście. 

Podłaźniki były też pewną formą zalotów. Kiedy młodzieniec przychodził do domu dziewczyny, która wpadła mu w oko, starał się zaprezentować jak najlepiej. Siadał blisko choinki i zrywał z niej jabłko albo orzech, które zdobiły drzewko. 
Uważnie przy tym obserwował dziewczynę. Czy jest gospodarna, czy zaradna, czy porządkowa, czy potrafi prace ręczne wykonywać, w tym ozdoby świąteczne, czy gościnna. Słowem: czy sprawdzi się w roli przyszłej gospodyni.
"Na szczęście, na zdrowie"
Dzień świętego Szczepana był dniem radosnym, a ludzie skorzy do zabawy. Msza drugiego dnia świąt była w nieco innym, mniej patetycznym klimacie. Święcono owies i ziarna innych zbóż, które to z chóru sypano na przechodzącego księdza. W ten sposób kultywowano tradycję męczeńskiej śmierci świętego Szczepana. 
Na dziedzińcu kościoła, po zakończeniu nabożeństwa kawalerowie wyczekiwali na ładne dziewczęta, które obsypywali ziarnami owsa. 
Po powrocie do domu rodzina, niekiedy i sąsiedzi, składali sobie życzenia głosem donośnym: 
Na szczęście na zdrowie
Na ten święty Szczepan,
Żeby wam się rodziła kapusta i rzepa,
Ziemniaki jak pniaki,
Żyto jak koryto,
Pszenica jak rękawica,
Owiesek jak pański piesek,
Na szczęście na zdrowie,
Na to Boże Narodzenie,
Żeby wam się kopiło, wodziło, darzyło
W oborze, w komorze
Co daj Panie Boże!
 
Z radością i otwartą spiżarnią
Kolędowanie trwało nawet do 2 lutego, czyli do święta Matki Bożej Gromnicznej. Najczęściej po domach chodziły grupki i były to zwykle osoby z najbiedniejszych gospodarstw. Kiedy przechodzili przez próg domu, recytowali albo śpiewali świąteczne życzenia. Czasem wzbogacali występ o scenki. Na koniec prosili o zapłatę. 
Świątecznym datkiem bywały szczodraki, czyli bułki wypiekane specjalnie dla kolędników i świątecznych gości. Niekiedy formę zapłaty stanowiło pęto kiełbaski albo jej kawałek, słonina, świąteczny kołacz albo strucla, orzechy i jabłka, a okazjonalnie drobne monety. 
Wszędzie przyjmowano kolędników z radością i "otwartą spiżarnią". Wierzono bowiem, że kolędnicy przynoszą szczęście nie tylko domowi, ale całemu gospodarstwu. A kto kolędników w dom nie przyjął, ten musiał stawić czoła nieszczęściom, które na niego spadły tego lub następnego dnia. 
Kolędowanie z turoniem
Kolędnicy zawsze prowadzili ze sobą zwierzę albo zwierzęta. Najczęściej był to koń, cielątko, baranek, gęś na sznurku, prosię. Oprowadzano kolędników po wszystkich zakamarkach domów, nie pomijając nawet najciemniejszego kąta. Wszystko po to, aby na dom spłynął dostatek i pomyślność. 
Sporą popularnością cieszyło się kolędowanie w przebraniach z turoniem, czyli dziwacznym rogatym stworem kłapiącym paszczą. Najprawdopodobniej był to tur, zwierzę, które już wyginęło. 
Głowa turonia była bardzo ciężka, dlatego nosił ją najsilniejszy członek grupy ukryty pod derką. Towarzystwa dotrzymywali turoniowi Dziad, Cygan, Cyganka, niekiedy Żyd i muzykant. Kiedy tylko kolędnicy weszli do domu, turoń rozpoczynał popisy i harce. Biegał, skakał, kłapał pyskiem i ścigał umykające przed nim dzieci. 
Dziad miał różaniec z grubymi paciorkami zawieszony na szyi. Przesuwał paciorki w palcach, ostentacyjnie odmawiając modlitwy i wymownie potrząsając pojemną torbą na datki.
Cyganka wróżyła przyszłość z kart. Cygan kombinował, co by tu ukraść, żeby po chwili zaproponować zakup skradzionych rzeczy. Z kolei Żyd namawiał domowników do zakupu samego turonia. Finalnie zwierz padał na podłogę, udając śmierć. 
Grupa kolędników usilnie próbowała go wskrzesić. A to łapali i podnosili za rogi. A to ciągnęli za nogi i dmuchali pod ogon. W końcu sięgano po lekarstwo. Kiedy pysk turonia napełniono gorzałką, ten odzyskiwał siły witalne. Podrywał się z podłogi i ponawiał figle. Na koniec nisko kłaniał się gospodarzom. Scenka śmierci i wskrzeszenia turonia zamykała występ, który nagradzano jedzeniem.
 
Pozostałe części artykułu znajdziesz tutaj: Wigilijne tradycje ludowe
 
Zdj. Turoń, jedna z popularniejszych postaci w grupie kolędniczej, dawno, dawno temu

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama