reklama
reklama

Pan Jurek od 4 lat nie ma prawej nogi. Córka i zięć zbierają na protezę

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Pan Jurek od 4 lat nie ma prawej nogi. Córka i zięć zbierają na protezę - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości O panu Jerzym z Karwowa koło Łukowa opowiada mi jego córka Weronika. Rezolutna dziewczyna chce wspomóc tatę, który – jak dodaje w żartach – „bez pracy nie usiedzi.”
reklama

W lipcu 2007 roku pan Jerzy jechał rowerem do pracy, gdy dostał potrącony przez kierowcę TIRa.  - Nawet się nie zatrzymał, tatę znalazł kto inny” – wspomina Weronika.

Początkowo wydawało się, że 43-letni wóczas mężczyzna nie ma szans w starciu z tonami rozpędzonej stali.  W stanie ciężkim przetransportowano Jerzego do szpitala w Łukowie. Pomimo złamanej miednicy, uszkodzonego stawu biodrowego, pękniętego pęcherza i wstrząsu krwotocznego, poturbowany nie poddawał się.  - Sama miednica się zrosła, ale nie chce Pan oglądać blizn. Najgorsza była noga… – Weronika marszczy brwi wspomnając słowa lekarza. - Do 2015 roku tato męczył się z bólem, krzyczał w nocy.  - opowiada.

 

 

W 2015 roku pan Jerzy ponownie trafił do szpitala. - Wyszedł do nas lekarz i powiedział, że prawą nogę taty trzeba amputować. Zamknął się wtedy pewien rozdział. Ojciec był wtedy bardzo słaby – po twarzy było widać, że to jakby wybuchła bomba  – wspomina córka. Za chwilę z wahaniem dodaje: - Pan wie, jak to jest w depresji? Bo on wpadł wtedy w depresję i chciał się powiesić - opowiada.

 

Co gorsza, amputacja nogi nie uśmierzyła bólu – paradoksalnie, nasilił się. Córka z goryczą wspomina noc, podczas której przejęta krzyczeniem Jerzego wezwała do domu karetkę.

 

Mimo przeciwności losu, Weronika stara się pomóc tacie. Zaradność zdaje się dziedziczyć po Jerzym. Mężczyzna przed wypadkiem pracował jako kierowca w PKS-ie, na budowie, a nawet jako fryzjer w wojsku. Teraz również prowadzi aktywny tryb życia. - Każdemu pomaga  – śmieje się córka.- Nawet trawnik kosi. On tak kombinuje, że przywiązuje kawałek gąbki do sznurka, a ten do kosiarki. Potem obwiązuje talię sznurkiem, a gąbkę kładzie na brzuchu. Potem opiera ciężar ciała na maszynie. I kosi! A podwórko mamy duże - mówi Weronika. 

 

Jerzego wspiera również jego zięć – Piotr Wróbel. Znany w Łukowie „chłopak-serce” od 25 lat pomaga w akcjach charytatywnych jako wolontariusz. Teraz wierzy, że dla teścia uda mu się uzbierać 250 tysięcy na specjalistyczną protezę.  -Wcześniej tato dostał protezę tymczasową na udo, jednak była za ciężka i niedopasowana, nie mógł jej unieść. On odczuwa niesamowity ból. Jest mi ciężko, jak na niego patrzę; najgorzej jest, kiedy pada. 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama