reklama

Ostatnia sesja w obecnym składzie

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Archiwum portalu

Ostatnia sesja w obecnym składzie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNa godzinę 14 zaplanowana została ostatnia przed wyborami samorządowymi sesja Rady Miasta. Radni podsumują na niej swoją pracę.

W porządku obrad zaplanowano podsumowanie pracy VII kadencji Rady Miasta Łuków w latach 2014-2018. W obecnej radzie pracowało 21 osób, w tym 3 kobiety i 18 mężczyzn. Na dzień dzisiejszy wiadomo też, że nowa rada nie będzie identyczna jak obecna. Z kandydowania zrezygnował Marcin Wysokiński, z którym rozmawiał dziennikarz Wspólnoty Łukowskiej, Bartłomiej Szumowski:

Co Pana przekonało w 2014 r. do tego, by kandydować na radnego miejskiego?

Chciałem zmieniać na lepsze moją małą ojczyznę. Miasto Łuków potrzebuje radnych i włodarza, którzy słuchają głosu ludzi i w miarę możliwości reagują na ich potrzeby. Niestety większość obecnej rady do obowiązków radnego podchodzi, według mnie, zbyt swobodnie. Są też na szczęście chlubne wyjątki. Poza tym miałem nadzieję na częściowe ukrócenie nepotyzmu i kumoterstwa. Ale to nie jest takie proste i nic w tej materii się nie zmieniło.

Pamięta Pan swój program sprzed 4 lat? Co z niego udało się Panu zrealizować w tej kadencji?

Nie mnie. To zasługa całej Rady Miasta i burmistrza oraz jednostek podległych. Program pamiętam, choć on z czasem oczywiście ewoluował. Na początku kadencji przeforsowałem budowę chodnika na ul. Wójtostwo. Potem dzięki działaniom moim i kilku pań zatroskanych o dobro psów zlikwidowano tymczasowy punkt przetrzymywania zwierząt, w którym warunki były fatalne. Dzięki przychylności innych radnych poprawiły się warunki na łukowskim targowisku. Zaczął też funkcjonować cmentarz komunalny. Mówię tu oczywiście o swoim okręgu.

A czy są na ulotkach Marcina Wysokińskiego z 2014 r. punkty, które zostały tylko w planach?

Nie ukrywam, że są. Niestety nie udało mi się przeforsować u burmistrza (tak - u burmistrza, bo, moim zdaniem, to on u nas rządzi, a nie, jak być powinno, Rada Miasta) wykonania ul. Korczaka. Mimo wielu prób z mojej strony i corocznego wpisywania tej ulicy do propozycji budżetowych nie było z jego strony chęci współpracy. Burmistrz niestety blokował większość moich pomysłów - moim zdaniem, nie patrząc na potrzeby mieszkańców. Uważam też, że istnieje potrzeba oświetlenia ul. Granicznej i części ul. Przemysłowej. Pasowałoby usprawnić ruch na skrzyżowaniu ul. Międzyrzeckiej z Przemysłową. Mówię tu o okręgu, z którego zostałem wybrany. W całym mieście potrzeb jest oczywiście o wiele więcej.

Reraz trochę podobne, ale jednak inne od poprzedniego pytanie: największa porażka radnego Wysokińskiego?

Ul. Korczaka. To prawie centrum miasta, a warunki niestety odbiegają od obecnych standardów. Trochę żałuję też, że nie udało mi się przeforsować pomysłu powrotu do komunikacji miejskiej na terenie Łukowa. Mam nadzieję, że w następnej kadencji radni powrócą do tego pomysłu.

I dla przeciwwagi: największy sukces?

Powtarzam: nie mój, tylko całej Rady Miasta. Tam nikt nie da rady działać w odosobnieniu. Do potrzeb mieszkańców i swoich pomysłów trzeba przekonać większość radnych. To często nie jest proste, bo - mimo zapewnień o swobodzie podejmowania decyzji - większość radnych głosuje tak, jak "szef" im każe. Za największy sukces uważam pomoc w zrealizowaniu wielu inwestycji w całym mieście.

Przejdzie Pan do historii, jako jedyny łukowski radny miejski z obecnej kadencji, który nie stara się o reelekcję. Dlaczego tak się stało? Poczuł Pan, że polityka to jednak coś nie dla Pana, czy kariera samorządowca przegrała z obowiązkami w pracy lub rodzinie?

Tak, okazało się, że wszyscy inni z Rady Miasta starają się o reelekcję. Tylko ja jestem tu wyjątkiem. Nie angażuję się w pomysły i działania, na które mam mały wpływ, a dużą odpowiedzialność. W naszym mieście nie powinno być miejsca na politykę. Powinna być wyłącznie samorządność. Patrzenie na potrzeby miasta i dialog z różnymi grupami społecznymi, prowadzący do mądrych kompromisów. U nas niestety obecnie rządzący patrzą przez pryzmat: "My i oni". Kto nie z nimi, ten wróg. Tak być nie powinno. Każdy ma prawo do swojego zdania i wyrażania swoich opinii. Oczywiście na moją decyzję o rezygnacji miał wpływ szereg czynników. To oczywiście też obowiązki zawodowe.

Czy po końcu kadencji będzie się Pan trzymać z dala od lokalnej polityki?

Tak. Mam w tej chwili za dużo swoich obowiązków, na których się teraz muszę skupić. Zostawiam pole do wykazania się następnym radnym.

I na koniec: czy w kolejnej Radzie Miasta zasiądą osoby podobne do Marcina Wysokińskiego?

Bardzo bym sobie życzył, aby w następnej kadencji zasiadło więcej mądrych ludzi w średnim wieku. Takich, którzy już mają swoje doświadczenie życiowe, ale im się jeszcze chce i mają siły pracować dla miasta i mieszkańców. Nie chcę tu deprecjonować młodszych i starszych kolegów i koleżanek. Wśród nich są tacy, co wzorowo wywiązują się ze swoich obowiązków. Ale jest do tego też niestety absolutna przeciwwaga, nad którą boleję...




Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE