Blok przy ul. Partyzantów w Łukowie to miejsce, gdzie mieści się Nocna i Świąteczna Pomoc Lekarska. Resztę budynku zajmują małe mieszkania, w których żyją głównie starsze osoby. W bloku - zwanym w Łukowie potocznie pielęgniarskim - nie ma indywidualnych łazienek. Powód? Lokale są malutkie. Ludzie gnieżdżą się na 11 metrach kwadratowych.
- Na piętrze jest 8 lokali - wyjaśnia starszy pan, który poprosił "Wspólnotę" o interwencję. - Do tego mamy wspólną łazienkę, prysznice i kuchnie - tłumaczy.
Białorusin na kwarantannie
13 czerwca do mieszkania na klatce wprowadził się obcy mężczyzna. Zamieszkał w lokalu na samej górze. Jak twierdzą nasi rozmówcy lokum kupił jakiś czas temu jeden z przedsiębiorców branży transportowej. Po pięciu dniach jedna z sąsiadek dowiedziała się od znajomego, że nowy lokator to kierowca z Białorusi przebywający na kwarantannie. Według mieszkańców miał mieć styczność z osobą zakażoną koronawirusem.
- Potwierdziła nam to policja i sanepid - mówi jedna z lokatorek. - Ten pan rzeczywiście przebywał w tym miejscu. My nie stwierdziliśmy naruszeń kwarantanny - informuje asp. sztab. Marcin Józwik z policji w Łukowie. "Wspólnota" rozmawiała z nim w piątek, 19 kwietnia. Jak poinformował nas oficer prasowy mężczyzna został "przeniesiony" w inne miejsce. Wcześniej na ul. Partyzantów - według relacji mieszkańców - odwiedzał go dzielnicowy.
Wspólna toaleta i łazienka
Ludzie z bloku na ul. Partyzantów są zbulwersowania faktem, że nikt ich nie poinformował o obecności osoby na kwarantannie w mieszkaniu ze wspólną łazienką. Zwłaszcza, że według ich relacji obcokrajowiec wcale się nie izolował. - Zamawiał jedzenie. Wychodził przed blok - mówi jedna z sąsiadek. - Korzystał ze wspólnego prysznica i toalety - dodaje starszy pan.
Mieszkańcy, z którymi rozmawiał Łuków24.pl mówią, że kiedy po pięciu dniach zawiadomili Powiatową Stację Sanitarno Epidemiologiczną w Łukowie o sprawie pracownica sanepidu odbierająca telefon była zdziwiona. - Najbardziej faktem, że mamy wspólne łazienki i prysznice - mówi jeden z lokatorów.
Sanepid nie sprawdza miejsc kwarantanny
Odpowiedź na nasze pytania zna Agnieszka Strzępka. Rzecznik prasowy wojewody lubelskiego wyjaśnia, że w opisywanym przez nas przypadku kwarantannę na kierowcę nałożyła Straż Graniczna, a nie Inspekcja Sanitarna.
- Osoba przy przekraczaniu granicy funkcjonariuszowi Straży Granicznej podaje adres pobytu, pod którym będzie odbywała kwarantannę - mówi Strzępka.
- Inspekcja Sanitarna nie ma podstaw prawnych do informowania wszystkich mieszkańców budynków o fakcie objęcia kwarantanną osób z lokalu znajdującego się w tym budynku, a także nie sprawdza miejsc kwarantanny domowej, a jedynie instytucjonalne - wyjaśnia rzecznik wojewody. Według Agnieszki Strzępki nie było informacji, że ten konkretny kierowca miał styczność z osobą zakażoną.
Nowe miejsce kwarantanny
Po interwencji mieszkańców łukowski sanepid zajął się sprawą.
- Udało się nawiązać kontakt z właścicielem lokalu, w którym przebywała osoba na kwarantannie i zobowiązano go do zmiany miejsca kwarantanny. W porozumieniu z Komendą Policji w Łukowie osoba poddana kwarantannie została umieszczona w innym lokalu, spełniającym wymagania - wyjaśnia Agnieszka Strzępka. Sanepid nakazał właścicielowi mieszkania dezynfekcję części wspólnej, w tym łazienek.