"Dadaś" pochodzi z Krzywdy. Z domu rodzinnego na obiekt ma półtora kilometra. To właśnie tutaj stawiał pierwsze kroki jak zawodnik. Jego zespół objął prowadzenie po zamieszaniu w polu karnym. Piłka dotarła do Sebastiana Koczkodaja, który prawą nogą trafił po długim rogu nad bramkarzem. Wynik ustalił Jakub Wachnik, uprzedzając głową wychodzącego golkipera miejscowych. Gracz wprowadzony na boisko w 58 minucie dopełnił formalności i trafił do pustej bramki.
- Zawsze miło wracać na stare śmieci. Lubię przyjeżdżać na piękne boisko w Krzywdzie Tak naprawdę już w pierwszej połowie mogliśmy zamknąć spotkanie. Mieliśmy trzy dobre okazje. Gospodarze mocno nam nie zagrozili. Po przerwie próbowali wyrównać, ale nie pozwoliliśmy im na za wiele - mówi Dadasiewicz.
50-latek miał szczególne powody do zadowolenia, bo jego zespół wygrał w dniu jego imienin. Szkoleniowiec Unii po spotkaniu udał się do rodzinnego domu. Czekał na niego rosół przygotowany przez mamę Helenę, jak również udko z kurczaka wraz z ziemniakami i marchewką z własnej uprawy.
Unia Krzywda - Unia Żabików 0:2 (0:1)
Bramki: Koczkodaj 13', Wachnik 82'.
Unia Ż.: Stężała - Pieńko, Błyskun, Bednarczyk, Golec (72' Semeniuk), Garbacik (78' Drygiel), Pawelec (58' Wachnik), Koczkodaj, Prusak, Sadowski (58' Arent), Kozłowski.
Czerwona kartka: Kozłowski 90', za faul.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.