reklama

Tomek! Za wcześnie...

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: MP

Tomek! Za wcześnie... - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport17 lipca 2017 roku po długiej chorobie serce Tomasza Trybonia przestało bić. Miał zaledwie 48 lat. - Jego śmierć jest wielką stratą dla łukowskiej piłki. Za wcześnie, za wcześnie... - mówi Cezary Kucharski, wychowanek łukowskich Orląt, obecnie menadżer piłkarski. Właśnie minął rok od kiedy nie ma z nami Tomka.

Piłka, matematyka, piłka

Kochał piłkę od małego dziecka. Pochodził z futbolowej rodziny. Jego dziadek Antoni Tryboń w okresie powojennym odbudowywał łukowskie Orlęta. Stryjek Przemysław Tryboń w tym roku obchodzi 41. rocznicę pracy trenerskiej. Właśnie to on doskonale pamięta początki Tomka jako zawodnika.

- Nie był wybitnym piłkarzem. Występował jako obrońca. Skończył liceum i wybrał studia matematyczne. Poszedł taką samą drogą, co jego dziadek - Antoni, który uczył matematyki w Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki w Łukowie. Tomek przez pewien czas uczył w "Rolniku". Już wtedy odezwały się cechy organizacyjne - mówi Przemysław Tryboń.

Wiele pomysłów

Tomasz zebrał chłopców z "Czwórki" i zaczął prowadzić treningi. Jednym z podopiecznych był obecny gracz Orląt - Piotr Wałachowski. - Któregoś dnia powiedział do mnie: Ty, zrobimy w Łukowie szkolenie od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Będziemy pierwszym takim klubem. Powierzył mi rolę trenera. Nazywaliśmy się Orlik Łuków. Później przekształciliśmy się w Akademię Młodego Piłkarza. Już wtedy działał w Łukowskim Stowarzyszeniu Rozwoju. Połączyliśmy siły i działaliśmy jako ŁSR AMPlus - dodaje.

Wszystko sam

W tym roku odbyła się XI edycja Międzynarodowego Turnieju Piłki Nożnej Chłopców - Memoriału Antoniego Trybonia. Jego pomysłodawcą i organizatorem był Tomasz Tryboń. - Nigdy nikomu nie pozwolił się dotknąć do organizacji. Wszystko chciał zrobić sam. A po turniejach narzekał, że nikt mu nie pomaga - śmieje się przez łzy jego stryjek Przemysław.

Duchem na boisku

Niemal identycznie było rok temu. Zorganizował i trzy dni przed turniejem poddał się operacji. - Ze szpitala dzwonił co godzinę. Dopytywał, czy wszystko jest w porządku. Był duchem na boiskach Orląt, chociaż już wtedy był ciężko chory - przyznaje Przemysław.

AMPlus ma istnieć

Stryjek nie ukrywa, że Tomasz prosił go na kilkadziesiąt godzin przed śmiercią, by opiekował się Akademią Młodego Piłkarza. - "Przemciu dopilnuj tego. Jestem chory, ale ty dopilnuj. W klubie ma uczyć się grać w piłkę wielu chłopców. Mają grać turnieje" - cytuje słowa zmarłego jego wujek.

Niczego ma nie zabraknąć

17 lipca 2017 roku Przemysław Tryboń wraz z 50-osobową grupą zawodników wyjechał na obóz do Krasnobrodu. - W przededniu Tomek nakazywał, by na zgrupowaniu dzieciom niczego nie zabrakło, by nie żałować pieniędzy na lody i ciastka. Wszystko mają dostać. W niedzielę byłem u Tomka i przeczuwałem najgorsze. Powiedziałem mu, że może zostanę w Łukowie. Zdenerwował się i odrzekł, że nie ma takiej możliwości. Pojechałem i niestety, po kilku godzinach wróciłem, by się z nim pożegnać - opowiada.

Ulica dziadka

Od lat Tomasz Tryboń mieszkał przy ulicy Janiny i Antoniego Tryboniów. Wcześniej w bloku przy ul. Międzyrzeckiej. - Tomek był bardzo rodzinny. Odkupił od kogoś dom, przebudował i wraz z żoną Bożeną i synami: Maciejem i Antonim przeprowadzili się na posesję przy ul. Janiny i Antoniego Tryboniów, nazwanej na cześć jego dziadka i ciotki. Dla niego rodzina stała na pierwszym miejscu. Był opiekuńczy. Wszystkim chciał wszystko podstawić pod nos. W domu nie mogło niczego brakować - opowiada wujek.

Pędził

Stryjek Przemysław już po śmierci Tomasza doszedł do pewnego wniosku. - Tak sobie teraz myślę. Tomek całe życie pędził. Może gdzieś w głębi serca czuł, że może zabraknąć mu czasu. Może myślał, że nie będzie miał go zbyt wiele, by zrealizować wszystkie pomysły - kończy.

Stawał na głowie

- Zapamiętam Tomka jako faceta ciągle w biegu, ciągle coś załatwiającego, ciągle coś planującego. Nie bez powodu. Gdy kandydował na burmistrza Łukowa, wymyśliłem mu hasło: "Dla mojego miasta stanę na głowie". I wyszły z tego niezłe, oryginalne plakaty "do góry nogami". Bo taki był Tomek: jak się za coś brał, to stawał na głowie, by się udało - wspomina Arkadiusz Kasznia, przyjaciel Trybonia.

Wszystkim będzie brakowało Tomka

- Ciepły, koleżeński, wypróbowany przyjaciel, na którego zawsze można było liczyć. Potrafił zrobić wszystko. Przenosił góry, a to co zaplanował, wykonał - wspomina go Krzysztof Szczęśniak. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce około 20 lat temu.

- Poprosił mnie o pomoc w organizowaniu imprez sportowych. Współpraca zaczęła się zawiązywać. Łukowski sport bez Tomka będzie inny. Do niego mógł zgłosić się każdy. Pomagał. Organizowaliśmy w Zespole Placówek Oświatowych turniej bocci dla szkół specjalnych - dodaje.

Do ostatnich chwil

Szczęśniak podkreśla, że nawet choroba nie przeszkodziła mu w organizacji różnego rodzaju imprez sportowych. - Memoriał Antoniego Trybonia jest najlepszym przykładem. Kilka dni wcześniej dzieci z AMPlusa wyjechały do Francji. Później my ich gościliśmy na turnieju. Nic nie mogło odbyć się bez Tomka. Dzień przed śmiercią nakazał nam, by AMPlus istniał i się rozwijał - wspomina.

Nie myślał, że przegra

- Fascynat sportu w najpozytywniejszym tego słowa znaczeniu. Był człowiekiem, który wszystko był w stanie poświęcić, by działać dla sportu. Nie znałem jego dziadka Antoniego, ale sądzę, że był jego klonem w działaniach. Mieliśmy wspólne plany. W tym roku będzie 15-lecie Łukowskiego Stowarzyszenia Rozwoju. Już w głowach rodziły się pomysły na obchody. Tomek nie dopuszczał do siebie myśli, że przegra z chorobą - mówi Sławomir Smolak, przyjaciel Trybonia.

Pierwsze buty "Kucharza"

Znajomość Trybonia z Cezarym Kucharskim trwała ponad 30 lat. - Pamiętam jak dziś. Pierwsze buty piłkarskie firmy Hummel kupiłem właśnie od Tomka. Czarne z dwoma paskami, skórzane. Graliśmy razem w Orlętach. Jego nazwisko w Łukowie i regionie zostanie zapamiętane jako symbol człowieka sportu. Jako kolejny z rodu Tryboniów do końca zakochał się w futbolu. Wielokrotnie widywaliśmy się przy okazji imprez sportowych. Jego oczkiem w głowie był memoriał dziadka Antoniego. Z chęcią przyjeżdżałem do rodzinnego miasta. Budził we mnie podziw, z jakim rozmachem potrafił zorganizować zawody dla kilkudziesięciu drużyn. Jego śmierć jest wielką stratą dla łukowskiej piłki. Za wcześnie, za wcześnie - wspomina Cezary Kucharski, wychowanek Orląt, obecnie menadżer piłkarski.

***

Wiele specjalności

Tomasz Tryboń urodził się 13 grudnia 1968 roku w Łukowie jako syn Izabeli i Macieja Tryboniów. Przez wiele lat był kuratorem zawodowym w Sądzie Rejonowym w Łukowie. Uczył matematyki w "Rolniku". Był wicedyrektorem Ośrodka Sportu i Rekreacji w Łukowie, a przez półtora roku pełnił obowiązki dyrektora. Stworzył Łukowskie Stowarzyszenie Rozwoju, jak również założył Akademię Młodego Piłkarza AMPlus Łuków. Przez dwie kadencje pełnił funkcję radnego Rady Miasta. W latach 2012-2016 prezesował łukowskim Orlętom, a w latach 2003-2006 był wiceprezesem klubu. Zasiadał w zarządzie oraz przez pewien czas sterował klubem piłki ręcznej Łukovia.




Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE