Przed tygodniem Orlęta uległy na własnym boisku 0:1 ekipie z Biłgoraja. Spotkanie nie potoczyło się po myśli gospodarzy, co po końcowym gwizdku podkreślał pomocnik łukowskiego zespołu, 27-letni Piotr Dajos.
- Nie mogliśmy się doczekać tego meczu. Chcieliśmy jak najszybciej zrehabilitować się za porażkę z Lublinianką. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać po Ładzie, ale od początku nic nam nie wychodziło. Oddaliśmy inicjatywę, biegaliśmy za piłką, a gra zupełnie nam się nie kleiła - przyznał zawodnik Orląt.
Po przerwie obraz gry uległ zmianie, choć nie na tyle, by zdobyć punkty. Zespół z Łukowa przejął kontrolę, starał się stwarzać sytuacje bramkowe, ale brakowało skuteczności pod polem karnym przeciwnika.
- W szatni powiedzieliśmy sobie kilka mocnych słów. To zadziałało. Wyszliśmy bardziej zmotywowani, zorganizowani, lepiej utrzymywaliśmy się przy piłce. Walczyliśmy do końca, ale znów zabrakło skuteczności - dodał Dajos.
Przed zawodnikami Orląt kolejna okazja do przełamania. W sobotę zmierzą się na wyjeździe z Lewartem Lubartów, drużyną, która przez długi czas notowała same zwycięstwa. Serię przerwały dopiero Orlęta Radzyń Podlaski, które zatrzymały rozpędzonych lubartowian.
Czy piłkarze z Łukowa pójdą ich śladem i wrócą z punktami z trudnego terenu? Odpowiedź poznamy już w sobotnie popołudnie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.