W niedzielę podopieczni Macieja Sygi ulegli aż 1:5 Górnikowi II Łęczna, który zagrał w bardzo młodym składzie. W zespole Daniela Ruska szansę debiutu otrzymali: Mateusz Smorga (rocznik 2005), Michał Sienicki (2006), Michał Steszuk (2006). Debiutanckiego gola zdobył Aleksander Choina (2002), zaś dwie premierowe bramki w spotkaniu o punkty zaliczył Kacper Żabiński (2006).
- Zaczęło się dobrze, ale nie udało się tego pociągnąć. Gospodarze zdołali wyrównać tuż przed przerwą, a po drugim trafieniu zeszło z nas powietrze. Skończyło się wysoką przegraną - mówi Maciej Syga, szkoleniowiec Orląt. Żółto-czerwoni objęli prowadzenie po asyście Adriana Siemieniuka, który zagrał do Daniela Korola, a ten w sytuacji sam na sam zszedł z lewej strony boiska do środka i uderzył po długim rogu.
W zespole Orląt zabrakło dwóch zawodników. Z powodu kartek nie zagrał Kacper Kania, a uraz wyeliminował z występu Oskara Siwka. - Pierwsze minuty w naszym wykonaniu były dobre, czego skutkiem był gol. Gospodarze starali się szybko odrobić straty, ale na szczęście trzykrotnie udało mi się wybronić "setki". Przespaliśmy ostatnie fragmenty przed przerwą i przytrafił się błąd w ustawieniu i Górnik II wreszcie to wykorzystał - mówi Dawid Kuźma, zawodnik łukowian.
Kuźma przyznaje, że druga połowa to już deklasacja po stronie łęcznian. - Pojedynczymi przebłyskami z kontry po naszej stronie. Traciliśmy gole po błędach w ustawieniu lub braku komunikacji. Przegraliśmy wysoko bardzo ważny mecz dla układu tabeli. Dla nas każdy punkty teraz będzie już na "wagę złota" - dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.