reklama
reklama

Grzegorz Osial. Jedną trzecią życia dowodzi ekipą z Huty

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Grzegorz Osial. Jedną trzecią życia dowodzi ekipą z Huty - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Grzegorz Osial w tym roku skończył 45 lat. Ostatnie 15 lat to praca w roli prezesa klubu z Huty Dąbrowej, który istnieje od 1956 roku.
reklama

Zaczynał w 2007 roku. - Przez te lata nie było łatwo. Były wzloty i upadki, brak ludzi, funduszów, ale zawsze był potencjał w dzieciach i młodzieży i to się nie zmieniło do dziś. Pamiętam, jak pojechaliśmy z Radkiem Żmudą do Białej Podlaskiej. Kupiliśmy dwa najtańsze komplety strojów, po jednym dla seniorów i juniorów. Większość zawodników pracowała w miejscowej Hucie Szkła i przez kilka lat skład piłki seniorskiej opierał się na nich. Problemy zaczęły się, kiedy część zawodników zaczęła za pracą wyjeżdżać za granicę. W efekcie w 2014 roku problem był już na tyle duży, że seniorzy zaliczyli spadek do Klasy B. Nie miał kto grać - mówi Osial.

 

45-latek przyznaje, że wówczas postanowił wspólnie z zarządem, że w zespole będą grać tylko juniorami. - Wtedy pojawił się Andrzej Rogowski - właściciel firmy AR-TIG, który z sentymentem wspominał grę Hutnika z lat 80. i 90. Przedstawił ofertę, która okazała się "kroplówką" życia dla klubu. I wcale nie chodziło tylko o fundusze, ale została zbudowana drużyna seniorska w oparciu o zawodników, którzy zaczęli pracować w AR-TIG - dodaje.

 

Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej. - Przez te 15 lat udało się dużo zrobić, m.in. własną studnię głębinową i nawodnienie automatyczne, czy długo oczekiwane szatnie i zaplecze sanitarne. Naszym oczkiem w głowie są dzieci i młodzież, drużyny młodzieżowe. Nie wiem, jak można budować klub tylko na drużynie seniorów. Dzisiaj mamy już klub kilkupokoleniowy. Grał dziadek, grał syn, gra wnucze. Przykładem niech będą rodziny: Jakubaszków, Piaseckich, Sudowskich, Łyków - wylicza.

 

W AR-TIG-u jest szkółka, która posiada Certyfikat PZPN - jeden z nielicznych w województwie. - Nasze dzieci nie płacą żadnych składek za grę w klubie, co jest chyba fenomenem w obecnych czasach. Udaje się to dzięki pozyskiwaniu środków zewnętrznych z różnych źródeł, w tym krajowych i zagranicznych. W tym roku pozyskaliśmy więcej dotacji niż mamy dotacji z urzędu. To oczywiście przekłada się na inne działania, bo klub to nie tylko gra w piłkę i treningi - dodaje.

 

Piłkarze od ośmiu lat wyjeżdżają na obozy zimowe i letnie. - I to nie tylko dla drużyny seniorskiej. W ubiegłym pod Giewontem trenowały drużyny trampkarzy i orlików. Góry to jedna z naszych rodzinnych pasji, od ponad 20 lat przynajmniej raz w roku z synem Pawłem - oczywiście od najmłodszych lat zawodnika klubu, staramy się pooddychać górskim powietrzem. Ta miłość do gór zaszczepiliśmy już kilku pokoleniom naszych zawodników - mówi.

 

Rozmawiając z Grześkiem, bo znamy się od lat, popłakałem się ze śmiechu. Dlaczego? Opowiedział o pewnej sytuacji. - To wydarzyło się naprawdę. Niektórzy zakładali kaski narciarski tył na przód, a dziś jeżdżą doskonale na nartach i na stoki zabierają swoje dzieci - dodaje ze łzami w oczach.

 

Żona Osiala - Agnieszka musi wytrzymywać sportową miłość swojego męża. - Mówi, że klub to mój drugi dom. Jak przyjeżdżamy z urlopu, pierwsza trawa skoszona jest na boisku, dopiero potem na własnym podwórku. Kiedy wszyscy w domu już śpią, ja po godz. 22:00 siadam do komputera i zaczynam pisać projekty na obóz, nowe stroje, zawody, turnieje, potem oczywiście sprawozdania. Przez te lata udało w klubie stworzyć się rodzinną atmosferę. Spotykamy się nie tylko na boisku czy treningu, ale też na uroczystościach rodzinnych, wigiliach, sylwestrach. Dzięki klubowi zawiązało się też kilka małżeństw, choćby Radka i Karoliny Żmuda, którym pozazdrościł Rafał Warda - brat Karoliny i ożenił się z siostrą Radka - Eweliną. Włączamy się w akcje charytatywne, organizując turnieje - mówi.

 

W tym roku po raz kolejny powierzono mu kierowanie klubem. - Moje marzenia i oczekiwania? Mieć zdrowie i dobrych ludzi za sobą, a przetrwamy następne 15 lat. I oczywiście, by też w przyszłości wnuk grał oczywiście w Hucie - dodaje.

 

Komu dziękuje Osial? - Żonie Agnieszce, za cierpliwość w niedzielę i wakacje układane pod klub, Andrzejowi Rogowskiemu za zaufanie, Pawłowi "Smokowi" Pietrzakowi za pewien symbol tych moich 15 lat i Pawłowi Białachowi - sekretarzowi klubu, który jest ze mną od początku - kończy.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama