Pożar wybuchł we wtorek 2 września około godziny 16:00. Ogień pojawił się na terenie firmy transportowej, gdzie stoją ciągniki siodłowe, naczepy, garaże, kontenery, są składowane opony i części samochodowe. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzenił. Na miejsce skierowano aż 22 jednostki straży pożarnej: jednostki OSP i zawodowi strażacy, w tym trzy wozy ratowniczo gaśnicze z PSP w Łukowie, a wśród nich cysterna.
Problemy z wodą
Akcja była wyjątkowo trudna, bo strażacy od początku zmagali się z dużymi problemami z dostępem do wody.
- Były bardzo duże problemy z wodą, bo w hydrantach było bardzo słabe ciśnienie ze względu na niski stan wód. Nie można było zatankować samochodów. Tutaj pomogła firma Agrotop. Dzięki uprzejmości właściciela Agrotop -u, który pozwolił strażom pożarnym tankować się ze swojego zbiornika PPOŻ, można było pobrać ta wodę względnie blisko – mówił Konrad Turski, komendant Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Łukowie.
Głośne ekspolzje
Kłęby dymu widać było w bardzo dużej odległości od miejsca pożaru. Obecni na miejscu mówili, że widzieli dym w Siedlcach, w Zbuczynie, Staninie, Wandowie i innych oddalonych miejscowościach.
Eksplozje, które były słyszane w sąsiednich wsiach nie były spowodowane wybuchami butli z gazem, jak domyślali się mieszkańcy. Okazuje się, że eksplodowały opony.
- Opony, składowane w firmie, zamontowane na felgach, eksplodowały pod wpływem ciśnienia i gorąca, spowodowanego promieniowaniem cieplnym, które rozszerzało powietrze w oponach. Jeden z takich wybuchów spowodował, że felga wystrzeliła z taką siłą, że spadła na polu obok samochodu gaśniczego – mówi Konrad Turski.
Co się paliło?
Największe kłęby dymu pochodziły z płonących opon. Ogień zajął także zbiorniki z olejem napędowym – spłonęło około 5 ton diesla. Straty są ogromne: spaleniu uległ jeden ciągnik siodłowy oraz wiele nowych części samochodowych. Doszczętnie spłonął też magazyn zbudowany z kilku kontenerów.
Jedną z hal udało się strażakom obronić przed ogniem, choć została częściowo uszkodzona – stopiły się między innymi drzwi. Wewnątrz znajdował się ciągnik siodłowy, który udało się uratować.
Żaden strażak , ani nikt z obecnych w czasie akcji na terenie zakładu nie odniósł obrażeń. Właściciel także próbował ratować swoje mienie. To co mógł, to zabierał. Ogień nie zagrażał pobliskim domom – były one oddalone od miejsca pożaru.
Akcja gaśnicza pod względem liczby zaangażowanych sił należy do największych w ostatnich miesiącach.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wybuchu ognia. Być może jest to zaprószenie ognia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.