WSPÓLNOTA: Został Pan Człowiekiem Roku Ziemi Łukowskiej. Jakie są Pana związki z Łukowem?
ŁUKASZ BOBER: Jestem rodowitym łukowianinem i z tym miastem zamierzam w dalszym ciągu wiązać swoje życie.
WSPÓLNOTA: Jak znajomi i rodzina przyjęli fakt, że został Pan wybrany Człowiekiem Roku?
ŁUKASZ BOBER: Kiedy się o tym dowiedziałem, najpierw myślałem, że dzwoni ktoś z telezakupów, a później, że ktoś robi sobie ze mnie żarty. Zresztą pani redaktor "Wspólnoty" była świadkiem mojej reakcji na wygraną (śmiech - dop. red.). Mówiąc natomiast całkiem serio, część bliskich zapomniała, że startowałem w plebiscycie, część nie wysyłała żadnych SMS-ów. Niemniej wszyscy ucieszyli się z mojej wygranej i gratulowali mi, mówiąc że zasłużyłem na zwycięstwo. Wszystkie oddane na mnie głosy pochodziły od mieszkańców, którzy być może doceniają moją pracę i działalność społeczną, a być może znają mnie osobiście, czy z widzenia. Być może te osoby dostrzegły moje poczucie humoru, otwartość i niezależność, być może stwierdziły, że staram się być sympatycznym gościem, z którym można porozmawiać, a nawet powiedzieć kilka krytycznych słów, bez obawy, że się obrazi.
WSPÓLNOTA: Jest Pan młodym człowiekiem, ale myślę, że mogę zapytać, jak Pan wspomina Łuków swojego dzieciństwa, szkoły, nauczycieli?
ŁUKASZ BOBER: Dzieciństwo spędziłem na osiedlu Chącińskiego. To tutaj mieszkałem, chodziłem do szkoły i spędzałem wakacje. Ucząc się w Szkole Podstawowej nr 4, grałem też całymi dniami w piłkę nożną na starym, betonowym boisku. Ten okres bardzo dobrze wspominam i jednocześnie pozdrawiam koleżanki i kolegów z super klasy! Pamiętam też wychowawców: panie Jolantę Smyk i Ewę Kołodziej, o której mogę powiedzieć, że jest legendą tej szkoły. Pamiętam też do dziś lekcje matematyki. Dużo dobrego mogę powiedzieć też o "Kościuszce", naszej słynnej klasie "J" i wychowawczyni pani Jolancie Walo. Były to jeszcze czasy starego budynku I LO, a więc tzw. "Kiszki", "Hadesu", "Kamczatki" oraz "Manhattanu".
WSPÓLNOTA: Co teraz Pan robi na co dzień?
ŁUKASZ BOBER: Razem z rodzicami prowadzę rodzinny biznes, tj. sklepy dla posiadaczy zwierząt oraz z akcesoriami wędkarskimi. Korzystając z okazji, jaką daje ten wywiad – zapraszam do naszych punktów na osiedlu Chącińskiego i ulicy Międzyrzeckiej (śmiech - dop. red.). Od samego początku działam też w Stowarzyszeniu Alternatywa dla Łukowa, pełniąc w nim m.in. funkcję skarbnika. A przede wszystkim realizuję się jako mąż mojej ukochanej Małgorzaty i ojciec dwóch wspaniałych córek: 11-letniej Zuzanny i 4-letniej Hani. Wspólnie z żoną wychowujemy je na dobrych ludzi, którzy wiedzą, co to szacunek do drugiego człowieka, pomoc, koleżeństwo i praca zespołowa. Staram się być tatą z poczuciem humoru, poczuciem bezpieczeństwa, ale i czasem trzymającym dyscyplinę, jeśli chodzi na przykład o naukę.
WSPÓLNOTA: Pięć lat temu został Pan radnym miejskim. Skąd zainteresowanie działaniem na rzecz społeczeństwa?
ŁUKASZ BOBER: Wychodzę z założenia, że skoro mieszkam i pracuję w Łukowie, a także zamierzam dalej wiązać swoje życie z naszym miastem, to trzeba coś robić i próbować zmieniać je dla wszystkich. Społecznym działaniem zaraził mnie Arek Pogonowski, z którym założyliśmy wspomnianą Alternatywę dla Łukowa. Szybko znaleźliśmy wspólny język i chęci do działania. W 2014 r. po raz pierwszy startowałem w wyborach do Rady Miasta i jako totalny "świeżak" oraz osoba nieznająca miejskich realiów, uzyskałem trzeci wynik z ponad 100 głosami. Pod koniec 2018 r. dostałem się do Rady Miasta. Dzisiaj działam z wieloma wspaniałymi ludźmi i dalej realizuję się społecznie.
WSPÓLNOTA: Jak Pan się czuje w roli radnego?
ŁUKASZ BOBER: Początki bywały trudne, ponieważ z dnia na dzień stałem się osoba publiczną. Kamera i wystąpienia publiczne na początku powodowały u mnie dosłowny paraliż, lecz na szczęście udało się to z czasem przezwyciężyć. Po tych kilku latach w Radzie Miasta, mogę wprost powiedzieć, że jestem jednym z najaktywniejszych radnych i jednym z najbardziej wyrazistych. Nie boję się mówić tego, co myślę, choć moje poglądy mogą nie być popularne dla większości rządzącej w Radzie i opozycyjnej do burmistrza Piotra Płudowskiego. Po prostu mam swoje zdanie i je wygłaszam, nie będąc uwiązany żadnymi partyjnymi układami. To nas różni od rządzącej w Radzie większości. Łukowską polityką interesuję się już od dawna, dlatego nie mam oporów krytykować i przypominać zachowania tych osób, które dzisiaj mówią zupełnie co innego, niż kiedyś. Z drugiej strony jestem też człowiekiem racjonalnym i człowiekiem dialogu, dlatego lubię i chcę rozmawiać. Chcę dalej pomagać mieszkańcom - nie tylko tym ze swojego okręgu.
WSPÓLNOTA: Czy jako radny ma Pan dużo zgłoszeń od mieszkańców Łukowa na temat ich problemów? Jak Pan reaguje na takie uwagi?
ŁUKASZ BOBER: Jestem chyba najbardziej dostępnym radnym dla mieszkańców, ponieważ z racji pracy, praktycznie codziennie można mnie spotkać w tym samym miejscu - na osiedlu Chącińskiego. Wystarczy tylko przyjść i zagadać. Mieszkańcy chyba już poznali się, że jestem otwarty na ich postulaty, więc rozmowy o mieście i uwagi są na porządku dziennym. Jestem też dostępny poprzez telefon, maila, no i oczywiście media społecznościowe. Pytania dotyczące Miasta, czy koleżanek i kolegów z Rady zdarzają się bardzo często. Kontakt z mieszkańcami sprawia mi wiele przyjemności, tym bardziej, że z wieloma osobami zdążyłem się już zaprzyjaźnić. Poza tym, tak zwyczajnie po ludzku, sprawia mi przyjemność fakt, że mogę komuś w czymś pomóc. Z żoną mamy w naszym małżeństwie zasadę, że od razu staramy się rozwiązać nawet najmniejsze problemy, ponieważ z nich mogą tworzyć się te duże. Podobną zasadą kieruję się w pracy społecznej. Być może dlatego tworzę od 12 lat szczęśliwy związek i być może dlatego nie miałem "ochrzanu" od mieszkańców Łukowa? (śmiech - dop. red.).
WSPÓLNOTA: Jaka była najdziwniejsza prośba i zgłoszenie od mieszkańca?
ŁUKASZ BOBER: Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to lato i uwaga od mieszkańca os. Chącińskiego (oczywiście w żartach) na temat upałów. Niestety nazywam się Łukasz Bober, a nie Jarosław Kret, więc niewiele mogłem tym razem pomóc. Inna osoba od kilku miesięcy codziennie wysyła mi wiadomości, aby Miasto lub ŁOK zrealizowało koncert poznańskiego rapera Peji, a pewien pan w czasie pandemii, lockdownu i izolacji spowodowanej koronawirusem poprosił mnie, abym kupił mu... butelkę wódki i zakąskę. Co ciekawe, takich spraw jest więcej...
WSPÓLNOTA: Z czego jest Pan dumny jako radny? Co się udało zrobić?
ŁUKASZ BOBER: Mimo braku większości w Radzie Miasta i niechęci większości radnych do burmistrza oraz idących za tym blokad ze strony opozycji, udało się zrealizować tzw. "Piątkę Płudowskiego", czego najbardziej widocznym przykładem jest powstanie miejskiego żłobka i uruchomienie komunikacji miejskiej. Z tego drugiego cieszę się tym bardziej, ponieważ krytycy pomysłu sami dzisiaj korzystają z możliwości przejechania miasta autobusem. W Radzie Miasta podjęliśmy też ważne uchwały, umożliwiające np. budowę osiedla domów jednorodzinnych w sąsiedztwie tzw. Nowego Łukowa, powołaliśmy też do życia Klub Seniora. Natomiast z perspektywy osoby związanej z os. Chącińskiego, cieszę się że udało się doprowadzić do końca modernizację ul. Kościelnej oraz Dmocha i wyeliminować chociażby problem podtapiania tej ulicy. Było ciężko, ale warto. Natomiast już konkretnie z mojej inicjatywy udało się na osiedlu Chącińskiego i częściowo Klimeckiego postawić nowe latarnie, które poprawiły bezpieczeństwo mieszkańców. Jest teraz widno i bezpiecznie. Ponadto doprowadziłem do wyniesienia przejścia dla pieszych na ul. Dmocha, na tzw. deptaku, a wspólnie z burmistrzem Płudowskim udostępniliśmy teren przy byłej kotłowni na potrzeby parkowania samochodów. Tych spraw jest zresztą o wiele więcej i trudno jest wymienić i przypomnieć sobie je wszystkie. Cieszę się natomiast i jest dla mnie bardzo ważne, że mogłem oddać hołd osobie słynnego lekarza i społecznika, patrona Szkoły nr 4 oraz całego osiedla, gdyż byłem inicjatorem ustanowienia roku 2022 jako Roku Bronisława Chącińskiego - Honorowego Obywatela Miasta Łuków.
WSPÓLNOTA: Jaki Łuków się Panu marzy?
ŁUKASZ BOBER: Z punktu widzenia pracy społecznej chciałbym, aby radni miejscy zaczęli wspólnie troszczyć się o przyszłość naszego miasta i odrzucili wszelkie partyjne interesy. Naprawdę nie ma sensu dzielić nas na lepszych i gorszych w 30-tysięcznym mieście, gdzie wiele osób mija się na ulicy, w sklepie, czy spotyka w niedzielę w kościele. Decyzje - zwłaszcza w trudnych czasach - należy podejmować w sposób odważny, ponieważ za 5-10 lat możemy mieć duże problemy, zwłaszcza w finansach publicznych. Niestety, mam wrażenie, że dla większości radnych liczy się zdobycie 10, czy 20 głosów więcej w wyborach, niż realny kształt naszego miasta w przyszłości. Chciałbym też mniej hipokryzji, nienawiści, hejtu i mniej rzucania kłód pod nogi młodym, ambitnym osobom. Mniej wywyższania się, wypinania piersi po ordery, lecz więcej skromności i skupienia na pracy na rzecz Łukowa. Chciałbym zielonego miasta z bogatą ofertą rekreacyjną, otwartego na pomysły, tolerancyjnego, ale i szanującego swoją historię. Chciałbym też rozwijania oferty dla młodych, ale i dla starszych. Może brzmi to patetycznie, ale wierzę, że drobnymi krokami uda się te pomysły realizować. Stąd moja działalność zarówno w Alternatywie dla Łukowa, jak i w Radzie Miasta.
WSPÓLNOTA: Co Pan lubi robić w wolnym czasie?
ŁUKASZ BOBER: Przyznam się, że nie mam zbyt wiele wolnego czasu, a jeśli już, to staram się go maksymalnie przeznaczać dla moich bliskich. Lubię sport: piłkę nożną, koszykówkę, czy biegi, choć muszę przyznać, że ostatnio się trochę zaniedbałem. Do tego dochodzi praca na działce czy spotkania ze znajomymi. Mam natomiast nadzieję, że wrócę do biegania, bo w ostatnim czasie wróciłem do grania w koszykówkę. Polecam do tego boisko nad naszym zalewem. Od dziecka lubię też słuchać polskich artystów, takich jak: Lady Pank, Budka Suflera z Krzysztofem Cugowskim, czy Grzegorz Turnau. Z zagranicznych artystów moim odwiecznym idolem jest Bryan Adams, na koncercie którego byłem z żoną Gosią. Ostatnio wsłuchuję się natomiast w twórczość tenora Josha Grobana.
WSPÓLNOTA: Mamy wakacje, dokąd się Pan wybiera?
ŁUKASZ BOBER: Planujemy pojechać całą rodziną nad jezioro Białe do Okuninki, później być może uda się zorganizować też wypad nad Bałtyk.
WSPÓLNOTA: Dziękujemy za rozmowę i życzymy miłego wypoczynku oraz dużo sił do dalszej pracy na rzecz Łukowa i mieszkańców.
PODZIĘKOWANIA od Łukasza Bobera: - Wszystkim razem i każdemu z osobna z głębi serca dziękuję za zaufanie i gwarantuję, że w dalszym ciągu będę zwykłym Łukaszem, czy "Boberkiem" (śmiech - dop. red.). Chcę też przypomnieć, że w dalszym ciągu będę zwykłym chłopakiem i łącznikiem pomiędzy mieszkańcami a Urzędem Miasta czy miejskimi jednostkami. Podziękowania kieruję też do moich przyjaciół z Alternatywy, rodziny i wszystkich tych, którzy dopingują mnie do dalszego działania. Ta nagroda jest również Waszą zasługą! – mówi Łukasz Bober, Człowiek Roku 2022 Ziemi Łukowskiej
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.