Karol M., mieszkaniec gminy Wola Mysłowska (powiat łukowski), 18 listopada 2022 roku zamordował komornik Ewę Kochańską. Do zbrodni doszło w jej kancelarii w centrum Łukowa. Mężczyzna zaatakował 44-latkę nożem, zadał jej kilkadziesiąt ciosów tym narzędziem. Ranny został też pracownik kancelarii, który próbował powstrzymać napastnika. Według śledczych Karol M. dwukrotnie próbował ugodzić nożem policjanta, który interweniował na miejscu zdarzenia. Mundurowi postrzelili napastnika w brzuch.
Komornik zmarła w szpitalu. Pochodziła z Łukowa, a mieszkała w Radzyniu Podlaskim. Zabójca był dłużnikiem, którego sprawę prowadziła zupełnie inna kancelaria, niż ta należąca do Ewy Kochańskiej.
Sprawę rozstrzygał Sąd Okręgowy w Siedlcach. Proces ruszył w listopadzie 2023 roku. Wyłączono jawność procesu. Nie wiadomo więc, jak i czy w ogóle Karol M. tłumaczył się sądowi z popełnionej zbrodni.
Wyrok zapadł 21 stycznia br. Karol M. został uznany za winnego wszystkich zarzuconych mu czynów, w tym m.in. zabójstwa komornik i skazany za to na 25 lat pozbawienia wolności. W ramach kary Karol M. będzie poddany terapii. Sąd zastrzegł, że warunkowe przedterminowe zwolnienie oskarżonego z więzienia może nastąpić dopiero po co najmniej 22 latach odsiadki. 45-latek ma zapłacić wobec dwóch osób pokrzywdzonych - bliskich zamordowanej komornik - nawiązki w wysokości po 200 tys. zł.
Apelacje od tego wyroku wniosły obie strony - prokurator i oskarżyciel posiłkowy oraz obrona Karola M. Ci pierwsi domagają się dla 45-latka dożywocia.
Obrona zabójcy komornik przekonuje, że Karol M. dostał zdecydowanie zbyt surową karę. Adwokat 45-latka dowodzi, że nie ma wystarczających dowodów, by przyjąć, iż mieszkaniec gminy Wola Mysłowska działał z zamiarem odwetu na środowisku komorników. I zarzuca, że kara dla zabójcy komornik jest rażąco niewspółmiernie surowa, domagając się jej nadzwyczajnego złagodzenia.
Mężczyźnie postawiono zarzut zabójstwa 44-letniej komornik. Karol M. w początkowej fazie śledztwa nie przyznawał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, jednak na etapie końcowym przyznał się, wyjaśniając, że nie miał zamiaru nikogo zabić (Fot. Dominik Smagała)
Proces przed Sądem Apelacyjnym w Lublinie został rozpoczęty w czwartek, 30 października. Karol M. został doprowadzony do sądu z aresztu, pilnowała go czwórka policjantów. Miał skute ręce oraz nogi. To dosyć wysoki, szczupły mężczyzna, już siwiejący. Sprawiał wrażenie nieco zdezorientowanego. Ubrany był w sportową bluzę i zielone spodnie, miał też sportowe buty.
Jak przebiegał proces w Sądzie Apelacyjnym, tego nie wiadomo, bowiem sędzia Beata Siewielec oznajmiła już na wstępie, że - podobnie jak przed sądem pierwszej instancji - tak i tu wyłączona zostanie jawność. Sędzia zapowiedziała jednak już w czwartek, że jeżeli nie wystąpią żadne nieoczekiwane okoliczności, wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony w połowie listopada. Sam wyrok i przynajmniej jego krótkie uzasadnienie będą jawne. Karolowi M. grozi dożywocie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.