WSPÓLNOTA: Została Pani Człowiekiem Roku 2023 Ziemi Łukowskiej. Jakie są Pani związki z Łukowem i Ziemią Łukowską?
BEATA POCHMAN: Urodziłam się na Ziemi Łukowskiej, wychowałam, cały czas mieszkam i nie zamierzam stąd wyjeżdżać. Jestem rodowitą gręzowianką. Od urodzenia mieszkam w Gręzówce i w sumie daleko się nie przeprowadziłam po ślubie, bo mieszkałam przy szkole i po przeprowadzce dalej mieszkam w centrum Gręzówki przy szkole. Rodzice, dziadkowie - wszyscy pochodzimy z Gręzówki. To nasze gniazdo rodzinne.
WSPÓLNOTA: Jak znajomi i rodzina przyjęli fakt, że została Pani wybrana Człowiekiem Roku 2023 Ziemi Łukowskiej? I komu pierwszemu o tym Pani powiedziała?
BEATA POCHMAN: Jako pierwszy dowiedział się mój mąż, później mama i córka. Moi bliscy są bardzo zadowoleni. Powiedzieli, że bardzo miło, że po tylu latach działania i poświęceń, ktoś to po prostu zauważył i docenił.
WSPÓLNOTA: Proszę opowiedzieć, co Pani robi na co dzień, jaka jest Pani rodzina, gdzie Pani pracuje?
BEATA POCHMAN: Od prawie 30 lat jestem mężatką, mam troje dzieci, dwoje wnuków. Pracuję jako pielęgniarka w Mazowieckim Centrum Onkologii w Siedlcach. Jestem pielęgniarką z wykształcenia, z zawodu, z zamiłowania. Od początku, kiedy skończyłam szkołę, jestem w zawodzie, czynnie pracuję, bez przerw, bez urlopów wychowawczych i praktycznie bez dłuższych zwolnień.
WSPÓLNOTA: Dlaczego wybrała Pani taki zawód?
BEATA POCHMAN: Na początku to może był przypadek. Myślałam o pielęgniarstwie, ale koleżanka chciała na pedagogikę, więc zdałam egzaminy do Wyszkowa na pedagogikę. Ale później stwierdziłam, że to za daleko, tęskniłam za bliskimi, rozłąka z rodziną i mieszkanie w internacie były ciężkie. Więc zdecydowałam, że pójdę do liceum medycznego w Łukowie. Skończyłam liceum, potem zdobyłam tytuł magistra pielęgniarstwa, zrobiłam specjalizację geriatryczną i pracuję właśnie w Centrum Onkologii na oddziale onkologicznym.
WSPÓLNOTA: Nagroda CZŁOWIEK ROKU ZIEMI ŁUKOWSKIEJ jest związana z Pani działalnością społeczną. Jak to się zaczęło?
BEATA POCHMAN: Kiedy urodziłam najmłodszą córkę Julię w 2008 r., chciałam po ciąży troszkę schudnąć. I zaczęłyśmy z dziewczynami w grupie ćwiczyć. Z racji tego, że w naszej wsi nic się nie działo, nie było żadnych inicjatyw i koło gospodyń było nieaktywne, to postanowiłyśmy je wskrzesić.
WSPÓLNOTA: I udało się...
BEATA POCHMAN: Na początku spotykałyśmy się w kole i wymyśliłyśmy pierwszy piknik "Święto Jagody". Potem zorganizowałyśmy wycieczkę. Powoli wszystko zaczęło się rozkręcać. Było coraz więcej pomysłów. Dwa razy zrobiłyśmy dla chętnych spacer historyczny po Gręzówce. Wykorzystałyśmy, że osoby ze starszego pokolenia mają dużą wiedzę o naszej miejscowości i chciały ją przekazać. Sama byłam w szoku, że tyle rzeczy mieściło się w Gręzówce: np. urząd gminy, posterunek policji i kawiarnia.
WSPÓLNOTA: Miałyście Koło Gospodyń "Kumpele" a wkrótce powstał zespół śpiewaczy o tej samej nazwie. Znalazłyście jeszcze czas na występy na scenie?
BEATA POCHMAN: Nasz zespół powstał właśnie przy okazji spacerów historycznych. Aby je urozmaicić wymyśliłyśmy krótki występ. Spodobało nam się i powstał zespół. Zespół działa oczywiście na bazie członkiń KGW Kumpele. To jest jeden twór - nierozłączny: Koło Gospodyń i zespół - wszystko robimy wspólnie.
WSPÓLNOTA: W kolejnych latach udało wam się pozyskiwać środki zewnętrzne na realizację kolejnych pomysłów...
BEATA POCHMAN: Tak, napisałyśmy projekt na warsztaty kulinarne "Leśne Smaki w Gręzówce" z pomocą koleżanki, która jest w naszym kole i jednocześnie pracuje w samorządzie. Zrobiłyśmy warsztaty. A że świetlicę mieliśmy w PRL-owskim stylu, to cały czas dążyliśmy, żeby ta świetlica była trochę ładniejsza, trochę większa. Kuchnia była za mała. No i tak cały czas wszędzie mówiłam, żeby się przydało ją powiększyć. No to chłopaki wzięli i powiększyli.
WSPÓLNOTA: Pomysłów Pani nie brakuje...
BEATA POCHMAN: Ja często mam jakąś wizję, a są osoby, które później tą wizję przelewają w czyny. Ja oczywiście z nimi pracuję, nie siadam. Też plecy mnie bolą. Czasami, jak już długo się nic nie dzieje, rozmyślam, co zrobić, żeby rozruszać ludzi. Jak nie mogę spać, to myślę. Nieraz sobie na kartce spiszę, że coś by można fajnie zrobić. Obmyślam scenariusze, teraz np. na "Święto Jagody". I potem wszyscy siadamy, ja opowiadam, co wymyśliłam. Rozdzielamy role i działamy. Robiłyśmy także akcje pomocowe, dla samotnej mamy, na leczenie młodej mieszkanki. Naprawdę, ludzie, jeśli coś się dzieje, są ofiarni i dają radę.
WSPÓLNOTA: Co roku organizujecie po wsi przejazd Mikołaja z paczkami dla najmłodszych...
BEATA POCHMAN: Pomysł na Mikołaja zrodził się w czasie, kiedy pandemia zamknęła wszystkich w domach. No i coś trzeba było zrobić. Wymyśliłyśmy takiego Mikołaja, który będzie jeździł przez całą wieś. No i że śniegu zwykle nie ma, to na mojej przyczepce zorganizowaliśmy taki prototyp sań Mikołaja. Wyrzynałam te płozy z kartonów i dekorowałyśmy. Pierwsze wyszły takie sobie, ale wszyscy byli zadowoleni. Wszystkie dzieci dostały prezenty. Najpierw napisały listy. My te wszystkie listy przeczytałyśmy. Budżet miałyśmy ograniczony. Na drugi rok wymyśliliśmy, żeby rodzice przynieśli zapakowane paczki. Mikołaj wręczał te prezenty. Staramy się co roku zrobić naszym dzieciom teatrzyk, wystawiłyśmy także przedstawienie dla dzieci autystycznych
WSPÓLNOTA: Kolejna impreza zapoczątkowana przez "Kumpele" to spektakl obrzędowy pt. "Wesele w Gręzówce". Jak na to wpadłyście?
BEATA POCHMAN: Właśnie to wesele ludowe też wymyśliłyśmy. Każdy wie, jak wygląda współczesne wesele. Ale dawniej były inne tradycje weselne. Przypominamy je. Pokazujemy także żniwa, sianokosy, wykopki, zmówiny, chrzciny. I co roku coś nowego wplatamy w spektakl. Cieszymy się, jak ludzie przychodzą na te spektakle, kiedy ludzie z zewnątrz bardzo pozytywnie nas postrzegają.
WSPÓLNOTA: Jak wasza działalność wpłynęła na mieszkańców Gręzówki?
BEATA POCHMAN: Myślę, że wpłynęła pozytywnie. Część osób obserwuje, część ludzi mówi: " że wam się chce, że macie na to czas". Spora grupa, jak członkinie KGW, strażacy i chętni angażują się bardziej. Umiemy lepiej się zorganizować, coś załatwić, pozyskać sponsorów. Jedna potrafi to, druga to, trzecia tamto. No i już umiemy więcej piec i gotować, bo cały czas się szkolimy. Już nie ma dla nas problemu, żeby zrobić imprezę na 100 osób, bo i sylwestry organizujemy i chrzciny. Kiedy sporo osób się złączy w działaniu, to fajne rzeczy wychodzą. Myślę, że się rozwinęłyśmy. Chętnie się spotykamy, bo to trochę taka terapia – zamiast siedzieć w domu, musimy wyjść, chociaż czasami się nie chce.
WSPÓLNOTA: Zajęć Pani nie brakuje, a co lubi Pani robić w wolnym czasie?
BEATA POCHMAN: Jeśli mam wolny czas, to lubię wypoczynek w górach, zwiedzanie, baseny, masaże i spa.
No i wycieczki lubię organizować. z koleżankami z koła byłyśmy i nad morzem i w górach, bo i Lipka i Gniezno, Toruń, Gdańsk, Gdynia, Sopot, Hel, Licheń, Wrocław, Wambierzyce, Kraków, Wadowice, Kalwaria Zebrzydowska, Oświęcim, Kielce, Pacanów, a za granicą Praga, Wiedeń, Bratysława, Budapeszt, Wilno, Kowno, Troki.
WSPÓLNOTA:Dziękujemy za rozmowę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.