To była jedna z największych katastrof i najtragiczniejszy pożar w powiecie łukowskim w ostatnich latach. Od uderzenia pioruna 10 sierpnia w ogniu stanęły budynki gospodarcze w Jeziorach. Dorobek kilku pokoleń rodziny Rafała Goławskiego w kilka godzin przestał istnieć. Na szczęście od samego początku pogorzelcy nie byli sami. W pomoc włączyli się mieszkańcy Jezior z sołtys Iwoną Rogalą. Kilka dni po pożarze wszystko było już uprzątnięte - dość powiedzieć, że w walce z ogniem, a potem dogaszaniu pogorzeliska i częściowym sprzątaniu pracowało 121 strażaków.
Miesiąc po pożarze
"Wspólnota" odwiedziła Rafała Goławskiego miesiąc po pożarze. Mimo że nadal mu ciężko, zagryzł zęby i z mozołem ruszył do roboty. Na podwórku od razu rzuca się w oczy częściowo odbudowana obora. - Jeden z rolników "odstąpił" mi swoją ekipę murarską - cieszy się Goławski. W kilka dni druga kondygnacja palącego się wcześniej budynku była gotowa. Teraz jeszcze trzeba zrobić dach.
- Zamówiliśmy drewno na więźbę dachową - zdradza pan Rafał. Dodaje, że jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przed końcem roku do obory wróci bydło, które teraz gospodarz trzyma "po kątach" u sąsiadów i zaprzyjaźnionych rolników. Do odbudowy zostaje jeszcze stodoła i potężny garaż. Trwają rozmowy z "ekipami", które podejmą się tego zadania. Na szczęście część materiałów jest już kupiona.
Ogrom strat
Po uderzeniu pioruna ogień rozprzestrzeniał się w mgnieniu oka. Po chwili zabudowania w kształcie podkowy stały w płonieniach. - W momencie przybycia pierwszego zastępu na miejsce zdarzenia pożarem objęty był kompleks budynków gospodarczych: stodoła, obora oraz garaż. Ogółem powierzchnia tych obiektów wynosiła ok. 1200 m2, a ich kubatura ok. 7000 m3 - relacjonuje bryg. Paweł Wysokiński ze straży pożarnej w Łukowie. Pożar postawił na równe nogi strażaków w całej gminie Łuków. W sumie 30 jednostek walczyło z żywiołem. Wozy dojeżdżały co chwilę. - Przybyłe na miejsce pożaru zastępy podały łącznie 15 prądów wody w natarciu na pożar oraz w obronie pobliskich budynków - opowiada Wysokiński. Akcja ratunkowa trwała w sumie 25 godzin. Straty zostały oszacowane na 4 mln zł. Same maszyny rolnicze, które strawił ogień warte były pół miliona zł.
Płynie pomoc
Cały czas trwa internetowa zbiórka dla pogorzelców z Jezior. W piątek, 17 września na koncie było ponad 65 tys. zł wpłaconych przez 432 darczyńców. Poza tym zbiórka odbyła się we wszystkich parafiach diecezji siedleckiej. - Z każdą pomoc materialną i duchową serdecznie dziękujemy. Nie sposób wymienić wszystkich osób, które nas wsparły - kończy Rafał Goławski.
MATERIAŁ WIDEO
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.