reklama
reklama

Bunt u Scypionów w Serokomli. XVIII-wieczna chłopska rebelia na Ziemi Łukowskiej cz.II

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Bunt u Scypionów w Serokomli. XVIII-wieczna chłopska rebelia na Ziemi Łukowskiej cz.II - Zdjęcie główne

Ilustracja z książki Bolesława Twardowskiego

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Historia Chłopi nie wystraszyli się kawalerzystów i stanęli do walki.
reklama

XVIII-wieczna chłopska rebelia na Ziemi Łukowskiej cz. II
Bunt u Scypionów w Serokomli. Kawaleria nie podołała
Dwieście trzydzieści lat temu zbuntowali się poddani rodziny Scipio del Campo. Powodem było przywrócenie dodatkowych dniówek pracy na rzecz dworu. Włościanie stawili skuteczny opór i przysłana kawaleria musiała się wycofać.

Z części I: W 1791 Ignacy Scipio del Campo, głowa mającego włoskie korzenie rodu władającego m.in. Serokomlą, zwolnił swoich chłopskich poddanych z części obowiązków odrabiania pańszczyzny i innych powinności wobec dworu. Jego postanowień nie utrzymał dziedzic Paweł, który przywrócił włościanom ciężary. Wywołało to ich sprzeciw. O zamieszkach w dobrach Scypionów pisały nawet wydawane w Warszawie gazety.

Co wolno u prywaciarza

 Chłopi i mieszczanie z Serokomli i okolic (Serokomla miała wtedy status miasta) byli jednak na straconej pozycji w sporze sądowym ze swoim "właścicielem".

Potwierdza to wzmianka Henryka Szczęśniaka, dostępna na stronie internetowej Urzędu Gminy Łuków, która daje nam kolejne informacje o sporze:

"Żona Ignacego Scipio del Campo pozwana przed oblicze sądu referendarskiego do Lublina, poleciła swemu prawnikowi i zarazem plenipotentowi w odpowiedzi na zarzuty sądu powiedzieć, że mieszczanie serokomlscy i miasto Serokomla są jej własnością prywatną i do niej należy ustalanie powinności włościan w zakresie prac pańszczyźnianych i innych. Kazała też powiedzieć sądowi, że wyroku sądu odmiennego niż ona ustanowiła respektować nie będzie".

Złe zrozumienie opieki rządowej

Co ciekawe, 12 sierpnia 1791 r. w aktach łukowskiej Komisji Porządkowej Cywilno-Wojskowej, a więc ówczesnym głównym organie lokalnej administracji powołanym przez Sejm Wielki, widzimy zapis o podobnym znaczeniu. Miał on jednak wydźwięk bardziej uniwersalny i niejako przestrzegał przed "błędnym" interpretowaniem zapisów majowej konstytucji na korzyść poddanych z dóbr prywatnych. Było to echo uniwersału króla Stanisława Augusta Poniatowskiego wydanego 2 sierpnia 1791 r. Do króla dochodziły wiadomości o podobnych buntach w całym kraju, dlatego postanowił wydać specjalną "odezwę", która była odczytywana w kościołach i szkołach oraz została przesłana do wszystkich komisji porządkowych cywilno-wojskowych. Zapis w łukowskich aktach inspirowany królewskim uniwersałem nawoływał do "uczynienia baczności na Poddaństwo powinności swych odbywać niechcące i na tych, którzy przez złe zrozumienie opieki rządowej niespokojność pomiędzy Lud Krajów Rzeczypospolitej zaszczepiają, a w przypadku dostrzeżenia rozkrzewiających niespokojność i nieposłusznych tychże poskromienie i ukaranie". W ten sposób chciano zapewne zapobiec podobnym konfliktom i ukrócić dopominanie się swoich praw przez poddanych w innych dobrach szlacheckich.

Nieposłuszeństwo poddanych w Serokomli

Już 4 dni po tym wpisie, 16 sierpnia 1791 r. łukowska komisja odnotowuje oficjalną skargę "JWP Scypionowej Podstoliny Litewskiej przez ur(-odzonego -czyli szlachcica - przyp red). Mąkwicza - Ekonoma Serokomlskiego przeciwko Miasteczku Serokomli o nieposłuszeństwo". Komisja zarządziła, aby z miasteczka wybranych zostało kilku przedstawicieli do wytłumaczenia się z powyższego zarzutu. Spotkanie mediacyjne nastąpiło w kolejnych dniach sierpnia dwukrotnie, za każdym razem Komisja "łagodnie ze stawiającymi postępując", nakazywała jednak poddanym Scypionów niezwłoczny powrót do odbywania "powinności dawnej" oraz "posłuszeństwo" względem dworu, a także zwrócenie Scypionom kosztów "przestoju" ich pracy w czasie protestu. Warto odnotować, że Komisja jednocześnie nakazywała dziedzicom "łagodnie postępować" względem swoich poddanych.

Mediacja nie pomogła

26 sierpnia 1791 r. Komisja odnotowuje kolejną skargę ze strony ekonoma serokomlskiego, mówiącą, że mimo wcześniejszej ugody, poddani ponownie odmawiają świadczeń na rzecz dworu i "posłusznymi być nie chcą". Co ciekawe, w skardze po raz kolejny przypomniano, że "prawo teraźniejszego sejmu w całym Kraju Polskim Poddanych od powinności nie uwalnia, owszem odbywanie i czynienie tychże powinności, jak przedtem były czynione, zaleca i nakazuje". Pojawia się też groźba, że "gdyby zaś w których Dobrach Poddani nie zrozumiawszy Prawa, albo też mając sobie źle przetłumaczone przez kogo Prawo od powinności i posłuszeństwa, dla Dworu swego uchylali się i buntowali, takowych Poddanych pomocą wojskową do posłuszeństwa przynaglać i ukarać zaleca i obowiązuje". Komisja ponownie nakazała mieszkańcom Serokomli powrót do pańszczyzny i żeby "już więcej swemu dworowi rokoszu nie podnosili". W przypadku niewykonania nakazu Komisji "kara na każdym z osobna Poddanym przykładnie wyciągnięta zostanie" - grzmiał zapis aktu. Informację tę miał przekazać "buntownikom" osobiście jeden z żołnierzy stacjonującej akurat w Łukowie chorągwi kawalerii narodowej.

Dalsze losy sporu: kawaleria, kamienie i rozpalone głownie

Pisma i groźby na nic się zdały, ponieważ 3 października zanotowana zostaje ponowna skarga ze strony zarządcy dóbr serokomlskich. Ekonom Mąkwicz ponownie wylicza, że poddani nadal "nie chcą być posłusznymi tak w odbywaniu pańszczyzny, jako też płaceniu danin" i prosi Komisję o pomoc. Komisja zdecydowała więc "tak do utrzymania bezpieczeństwa i spokojności wewnętrznej, jako też do przyprowadzenia mieszkańców miasteczka Serokomli do posłuszeństwa dworowi i spełnienia powinności, ażeby Wielm. Niedabylski Chorąży Kawalerii Narodowej dnia jutrzejszego [...] do miasteczka Serokomla zwanego wymaszerował".

O tym, jak wyglądała pacyfikacja serokomlskich buntowników, dowiadujemy się ze wspomnianej gazety pisanej:

"[Komisja Cywilno-Wojskowa] wysłała kilkunastu kawalerii, lecz odpędzeni zostali przez chłopów, którzy przeciw nim stanęli rzucając kamieniami i rozpalonymi głowniami. Wysłano powtórnie więcej żołnierzy, ale i ci retyrować się [wycofać się -przyp. autora] musieli, nie mając ordynansu dać do chłopów ognia. Wysłano trzeci raz powiększywszy liczbę żołnierzy, lecz nie wiadomo, co się dalej stało, gdyż list o tym donoszący, pisany był, gdy ta trzecia komenda wychodziła na chłopów".

Jak widać, chłopi nie wystraszyli się kawalerzystów i stanęli do walki. Co było dalej - możemy się tylko domyślać, natomiast pewną wiedzę daje nam kolejny - ostatni już wpis dotyczący tego konfliktu zapisany w aktach łukowskiej komisji.

Rozeszło się po kościach?

Oto 3 listopada 1791 r. ekonom Mąkwicz, ten, który regularnie skarżył serokomlskich poddanych, tym razem zdecydowanie żąda, aby jeszcze tego samego dnia komisja wydała rozkaz chorążemu Niedabylskiemu, aby ten "ustąpił z egzekucji", a więc zaprzestał działań. Komisja przychyla się do żądania ekonoma i rozkazuje, aby chorąży "natychmiast z całą komendą swoją z Dóbr Serokomlskich ustąpił". Czyżby obecność wojska i zapewne związane z tym zniszczenia dały się we znaki zarówno chłopom, jak i zarządcy?

Warto wspomnieć, że chorągiew kawalerii narodowej pod dowództwem chorążego Stanisława Niedabylskiego należała do 2 Małopolskiej Brygady Kawalerii Narodowej. Rok po pacyfikacji Serokomli, będzie brała udział w wojnie polsko-rosyjskiej, a w 1794 r. w Insurekcji Kościuszkowskiej walcząc m.in. pod Racławicami, Szczekocinami i w obronie Warszawy.



Paweł Jezierski

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama