- To stało się tak niedawno temu, że do tej pory trudno mi w to uwierzyć... Zostałem potrącony przez pociąg, a na skutek obrażeń lekarze musieli mi amputować nogę. Cały czas jednak wierzę w to, że jeszcze uda mi się stanąć bez pomocy kul, przejdę kilka kroków i wrócę do życia, które miałem jeszcze niedawno - opowiada pochodzący z Celin koło Trzebieszowa Robert Sosnowski.
Człowiek w zderzeniu z wielotonową żelazną maszyną nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Potem szpital, ból, niedowierzanie. Po chwili rozpoczyna się era koronawirusa. Wszystko staje na głowie, odwiedziny na oddziale zostają wstrzymane.
Szczęście w nieszczęściu, że dzisiejszy rozwój nauki i technologii pozwala ludziom po amputacji nogi normalnie funkcjonować.
Nowoczesne protezy tak dobrze zastępują zdrowe nogi, że nosząc długie spodnie, mógłbym całkowicie ukryć swoją trudną historię.
- Niestety, tak bardzo zaawansowane urządzenia kosztują niebotyczne kwoty, czasami przekraczające wartość kilku samochodów. Skąd wziąć pieniądze na zakup? - mówi Sosnowski.
Jak mówi przed wypadkiem sam uwielbiał pomagać.
- Byłem wolontariuszem i pomagałem osobom bezdomnym, ponieważ znacznie łatwiej jest dawać pomoc innym niż samemu o nią prosić. Cały czas wierzę, że uda mi się odwrócić role, że to znów ja będę mógł wyciągnąć pomocną dłoń do innych i czerpać z tego wielką radość - przyznaje.
Osoby, które chcą pomóc pannu Robertowi prosimy o wpłaty na portalu www.siepomaga.pl