W Wielkanoc 12 kwietnia ktoś zaalarmował straż pożarną, że w Zabielu na łąkach za jednym z domów topi się łoś.
12 chłopa
Nie wiadomo, kto zawiadomił strażaków. Było to o godzinie 15:24, kiedy większość z nas siedziała przy świątecznym stole. Jednak strażacy pospieszyli z pomocą.
Na miejsce przyjechali druhowie z OSP Stoczek Łukowski i 1 zastęp zawodowych strażaków z Łukowa. Wezwano lekarza weterynarii i myśliwych.
Młoda samica łosia - klępa, ugrzęzła w bagnie i nie mogła się wydostać. Po konsultacji z weterynarzami, strażacy wykorzystali węże strażackie, które podłożyli pod tułów łosia i w 12 mężczyzn, siłą własnych rąk, wydostali zwierzę.
Powiadomiono przedstawiciela Urzędu Gminy Stoczek Łukowski. Lekarz weterynarii stwierdził, że łoś ma złamaną nogę. Klępy nie dało się uratować. Zastrzelił ją myśliwy.
Ukradli padłe zwierzę
Ponieważ do zdarzenia doszło w święta, ciało zwierzęcia zostało na miejscu, a we wtorek 14 kwietnia miała je odebrać firma ze Skórca , która zajmuje się utylizacją padłych zwierząt, i z którą gmina ma podpisaną umowę.
- Zorganizowaliśmy ekipę, traktor, ponieważ pan z firmy ze Skórca prosił o pomoc w załadowaniu zwierzęcia do samochodu. Ekipa pojechała i okazało się, że zwłoki łosia ktoś ukradł. Zostawił odciętą głowę i jedną nogę - mówi Marek Czub, wójt gminy Stoczek Łukowski.
Wójt zawiadomił policję w Stoczku o kradzieży.
– To dziwna sytuacja. Podejrzane jest to, jak ranny łoś trafił do tego bajora. Czy był ofiarą wypadku, a może nielegalnego polowania? I dlaczego ktoś ukradł jego zwłoki, czy chciał coś ukryć? Mam nadzieję, że policji uda się to wyjaśnić – dodaje wójt.
Według przepisów dzikie zwierzę jest własnością Skarbu Państwa. Osoby, które ukradły padłego łosia musiały mieć odpowiedni transport i siły, żeby rozczłonkować jego ciało i zabrać je.