reklama

Rowerem przejechali wybrzeże

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Rowerowy Łuków

Rowerem przejechali wybrzeże - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNie masz pomysłu na wakacje? Trzej reprezentanci Rowerowego Łukowa wyruszyli w drogę na dwóch kółkach, by wspólnie \'kręcąc kilometry dla Łukowa\' przejechać wybrzeże.

Jarosław Domiańczyk, Paweł Lucht i Antoni Orłowski to trzej śmiałkowie, miłośnicy rowerowych wycieczek, którzy w ostatnich dniach pokonali 1650 km. Ich podróż zaczęła się na stacji PKP, gdzie mimo ulewnego deszczu, długiego opóźnienia pociągu – wyruszyli w drogę do Świnoujścia.  

Pierwszego dnia nadmorska miejscowość przywitała ich pochmurną pogodą. Swoje wspomnienia z wyprawy i zdjęcia zamieścili na stronie Rowerowego Łukowa, by były drogowskazem dla tych, którzy także zechcą wyruszyć ku przygodzie. Autorem relacji jest Paweł Lucht.  


Pierwszego dnia cykliści pokonali dystans 103 kilometrów. Wyruszyli około godziny 10.00, by drogą wojewódzką dotrzeć do Międzyzdrojów.  

W planach był las, ale miejscowi odradzili nam ze względu na błota. Dalej leśnymi szutrami, asfaltem i drogami rowerowymi z kostki brukowej dotarliśmy do Niechorza gdzie wzdłuż jeziora prowadzi wspaniała ścieżka rowerowa, po której jazda to sama przyjemność. W tym momencie zaczyna robić się ciekawie, ruszamy w las gdzie początkowo wiedzie droga z płyt betonowych (jak do Włodawy), ale zaraz zmienia się w bruk z dużych słabo ociosanych kamieni, i tak kilka ładnych kilometrów (wytrzęsło nas jak diabli). Na szczęście spotkaliśmy innego rowerzystę jadącego z naprzeciwka, który poradził nam abyśmy odbili w leśną szutrową drużkę na Mrzeżyno. To był strzał w dziesiątkę dalej czekały już nas tylko dobrze utwardzone ścieżki rowerowe (kostka, asfalt) i tak około 18 dotarliśmy do Grzybowa pod Kołobrzegiem.  

Po nocnym odpoczynku, miłośnicy rowerowych przejażdżek pokonują kolejne asfaltowe i szutrowe drogi. Wyznaczona trasa wiedzie przez Kołobrzeg, Ustronie Morskie, by dotrzeć do miejscowości Łazy.  

Tu trzeba było odbić od linii brzegowej, aby objechać jezioro Bukowo, ale za to do Dąbek wiedzie asfaltowa ścieżka rowerowa. Ciekawie zaczyna się od Darłowa, gdzie wzdłuż jeziora Kopań wiedzie droga z płyt. Po lewej stronie widok na morze, a po prawej na jezioro. Dalej leśnymi ścieżkami do drogi, która chyba jest przystosowana do lądowania samolotów bo jej szerokość robiła wrażenie, aż dotarliśmy do Jarosławca. Od Jarosławca musieliśmy mijać tereny wojskowe.  

Tego dnia reprezentanci Rowerowego Łukowa przejechali po 138,5 km, by po noclegu i śniadaniu znów wyruszyć w drogę. Czekały na nich leśne ścieżki przy jeziorze Gardno. Jednak nie cała trasa była tak przyjemna jak się zapowiadało.  


Lokalnymi drogami asfaltowymi dotarliśmy do miejscowości Kluki. No i się zaczęło. Błoto, bagno – tego nie można było nazwać drogą (napotkani robotnicy stwierdzili, że i tak mamy szczęście bo jest susza) i tak ponad 2 kilometry. Myśleliśmy, że dalej będzie lepiej. Krzywe płyty betonowe przez kolejne 3 może 4 kilometry zrobiły swoje, aż dojechaliśmy do asfaltu, którym dotarliśmy do miejscowości Izbica. Potem w las dosyć przyjemny szutrem, i na tym koniec przyjemności, z szutru zrobiły się piaski i tak ponad 6 kilometrów. Ale daliśmy radę i dotarliśmy do Łeby. Dalej przez Nowęcin i znowu las, i znowu piaski (tragedia, napotkani niemieccy turyści po przejechani kilometra odpuścili i zawrócili) i tak do Sarbska. Tu zapadła decyzja, że koniec leśnych ścieżek na dzisiaj i obieramy kierunek tylko na drogi asfaltowe.  

Tego dnia, po trudach podróżowania piaskami i błotem, udało się pokonać 151,5 km. Po wyczerpującym dniu przyszedł czas na nieco odpoczynku. Na Helu cykliści postanowili pozwiedzać. W planach znalazło się miejsce dla Muzeum Obrony Wybrzeża. Czas szybko mijał. Po nocnym odpoczynku przyszła pora na pakowanie i drogę w kierunku dworca PKP w Gdyni.  

Tam niekończąca się kolejka do kasy i udało się, mamy bilety na 11.10 do domu (pociąg bezpośredni, jedyny mankament, że jedzie ponad 8 godzin). Na dworcu w Łukowie przypomnieliśmy sobie, że jak to w Łukowie rowery trzeba wnosić na i znosić z kładki, bo winda … (bez komentarza, jak można zamknąć te bramki).  

Z dworca PKP Łuków każdy, rowerem, wyruszył w stronę swoich domów.    

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE