Wracamy
do zdarzenia z nocy z 30 września na 1 października, które miało
miejsce na terenie Serokomli. Po godzinie 23.00 czterej młodzi
mężczyźni przyjechali na posesję 21-letniego Michała Z. gdzie
doszło do szarpaniny. To wtedy 22-letni mężczyzna został ugodzony
nożem. Poszkodowany mężczyzna z przebitym płucem trafił do
szpitala, a sprawca do aresztu. Do nas jednak zgłosiła się matka
aresztowanego, ponieważ chce uciąć plotki i opowiedzieć jak to
wówczas było.
-
To wszystko działo się na naszej posesji. Jechali za naszym
Michałem, gdy rowerem wracał z baru do domu. Chcieli, żeby do nich
wyszedł. Zamknęłam syna z przyszłym zięciem, a sama z córką do
nich wyszłam. Zaczęli mnie wyzywać. Wtedy mój syn wyskoczył do
nas przez okno. Jeden z nich wywrócił mnie i zaczął mnie kopać.
Czekam na obdukcję. Inny podciął mojemu synowi nogę. Po chwili
zobaczyłam jak jeden z chłopców wstaje, biegnie polem do
samochodu i odjeżdża z kolegą. Reszta uciekła – tak tamto
zdarzenie relacjonuje pani Anita.
Później
przyjechała policja i zaczęły się przesłuchania. Wkrótce także
policja znalazła ukryty na posesji nóż. Pani Anita została
zatrzymana w areszcie na 48 godzin za zacieranie śladów. Usłyszała
już zarzut utrudniania postępowania.
- Działając
z zamiarem uniknięcia przez syna odpowiedzialności karnej,
nakłoniła go do pozbycia się narzędzia służącego do
popełnienia tego czynu. Grozi za to do 5 lat pozbawienia wolności –
powiedziała nam rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie
Agnieszka Kępka.
Zarzut
usiłowania zabójstwa usłyszał Michał Z. Matka nie ukrywa, że
wcześniej miał już problemy z prawem, że nadużywał alkoholu.
Uważa jednak, że zdarzenie jakie miało miejsce było jej
obroną.
-
Działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia, używając
niebezpiecznego narzędzia w postaci noża, zadał uderzenie w klatkę
piersiową, ale zamierzonego celu nie osiągnął ze względu na
szybko udzieloną pomoc medyczną – brzmi zarzut.
I
jak powiedziała nam Agnieszka Kępka z lubelskiej prokuratury:
-
Oskarżony częściowo przyznał się do winy. Nie zauważył, że
kogoś dźgnął, ale wydawało mu się, że jeżeli już to w
nogę.
Michał
Z. przebywa w areszcie. Jego rodzina, jak mówi nam pani Anita, jest
teraz szykanowana. Mówi także o złym traktowaniu syna przez
kolegów od dłuższego czasu. O istnieniu konfliktu między
uczestnikami zdarzenia mówi także prokuratura. Zgłaszająca się
do naszej Redakcji matka aresztowanego skarżyła się także na zbyt
wolną reakcję policji.
-
Dzwoniliśmy trzy razy: syn, ja i córka. Mówili, że nie przyślą
radiowozu. Przyjęte zostało dopiero ostatnie zgłoszenie, ale
policja przyjechała już po wszystkim – mówi matka.
Pytaliśmy
o to czego dotyczyły zgłoszenia, kiedy został wysłany radiowóz,
ale ze względu na prowadzone postępowanie nie uzyskaliśmy na te
pytania odpowiedzi. Jak powiedział nam Andrzej Dudzik z Komendy
Powiatowej Policji w Łukowie:
-
Z własnej inicjatywy prowadzimy czynności wyjaśniające
zmierzające do ustalenia prawidłowości reakcji funkcjonariuszy na
zgłoszenie - informuje.
To,
jak i kwestię ewentualnego agresywnego zachowania pozostałych osób
zamieszanych w to zdarzenie bada Prokuratura.
-
Jeżeli w toku postępowania prokurator dojdzie do wniosku, że
policja zareagowała nieprawidłowo, wówczas materiał zostanie
wyłączony do oddzielnego postępowania. Podobnie jest w kwestii
zachowania młodych mężczyzn. Tutaj także materiał będzie można
wyłączyć do oddzielnego postępowania – wyjaśnia A.
Kępka.
Pytań
bez odpowiedzi w tej sprawie jest wiele. Niestety nie na wszystkie
nasze pytania, w toku prowadzonego postępowania, może odpowiedzieć
prokuratura. To, co zeznawały wszystkie zamieszane w tę sprawę
osoby będzie znane w trakcie rozprawy sądowej.
Niech to będzie wina, ale obustronna
Opublikowano:
Autor:
Łuków24
| Zdjęcie: Internet (zdjęcie poglądowe)
Przeczytaj również:
Polecane artykuły:
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.