reklama

Nie będzie piwa na Dniach Łukowa?

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Tomasz Goławski

Nie będzie piwa na Dniach Łukowa? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości"Miejskie imprezy promują styl życia z alkoholem w ręku!" - alarmuje część łukowskich radnych. "Nie wprowadzimy prohibicji" - odpowiadają im na to zgodnie burmistrz i dyrektor ŁOK-u.

Na jednej z tegorocznych sesji Rady Miasta, podczas przyjmowania sprawozdania z realizacji ubiegłorocznego Miejskiego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Przeciwdziałania Narkomanii, głos zabrała radna Ewa Rybicka-Sicińska.

- Na różnego typu uroczystościach miejskich pojawia się też niestety alkohol. Jeśli dziecko na takim festynie je frytki, a tatuś w tym czasie korzysta z innych atrakcji, to dla malucha niedobry wzór
- zauważyła.

Z jej poglądem nie zgodził się burmistrz Piotr Płudowski:

- Jeśli chodzi o imprezy, możemy zakazać sprzedaży alkoholu w ich trakcie, ale nie chciałbym, żebyśmy wrócili do czasów prohibicji. Piwo jest wtedy sprzedawane przez osoby przeszkolone, wiedzące, jak mają się zachować, kiedy ten alkohol chce kupić osoba nieuprawniona, małoletnia albo będąca już pod wpływem. A jeśli zlikwidujemy legalny dostęp do alkoholu na festynach, to obawiam się, że pojawi się on w bagażnikach samochodów 100 metrów dalej, niekontrolowany, w dużych ilościach i dużych stężeniach – odpowiedział.

W dyskusję włączył się Grzegorz Skwarek, szef Łukowskiego Ośrodka Kultury. Jak podkreślił, przychyla się do tego, żeby na imprezach masowych nie było alkoholu. Zgodził się jednak, że alkohol tak, czy siak tam będzie, a przez zakaz miasto straci wpływ na jego spożywanie.

- Jest też kwestia finansowa - dodał dyrektor. - Zorganizowanie Dni Łukowa to koszty rzędu 150 tys. zł. Na przykład w Białej Podlaskiej podobne imprezy są robione czasami za nawet dwukrotnie większe pieniądze, a większość jest pozyskiwana wprost z budżetu miasta. My z dotacji, którą otrzymujemy od magistratu, przeznaczamy na to 30 tys. zł, a pozostałą część wypracowujemy i pozyskujemy od wystawców czy punktów gastronomicznych, w tym tych, które mogą sprzedawać alkohol w postaci piwa. Gdybyśmy z tego zrezygnowali, musielibyśmy wystąpić o uzupełnienie tych środków z budżetu miasta – wyjaśnił G. Skwarek.

Nie dawać przykładu

- Pan dyrektor mówi, że nie będzie mieć środków od firm, które sprzedają piwko, a Komisja, że sprzedaż alkoholu na takiej imprezie nie jest dobra. To tak, jakby wybór był tylko pomiędzy dżumą a cholerą
- skomentował radny Grzegorz Gomoła.

Jego zdaniem podczas Dni Łukowa powinien obowiązywać zakaz sprzedaży alkoholu.

- Wprowadźmy taką tradycję i dajmy innym przykład. Owszem, ten alkohol gdzieś tam będzie, bo jeśli ktoś chce sobie "chlapnąć", to wypije wcześniej w domu. Chodzi jednak o to, żeby przyszłym pokoleniom nie dawać przykładu, że na Dniach Łukowa za przyzwoleniem władz miejskich biesiadujemy przy piwku. Zamiast chwilowych korzyści, jak występ zespołu disco polo, lepiej zrezygnować z promowania stylu życia z alkoholem na korzyść tego, żeby zaangażować bardziej lokalnych artystów, w tym bardzo utalentowaną młodzież – przekonywał były dyrektor szpitala.

Z kolei radny Mariusz Chudek sprowadził Ewę Rybicką-Sicińską i Grzegorza Gomołę na ziemię, nazywając ich wypowiedzi „marzeniami”.

- Powiem krótko: miasto robi to, na co pozwala mu prawo. Jeżeli chce pan prohibicji (a ta zawsze będzie nieskuteczna) i zrobienia z Dni Łukowa dziadostwa za 30 tys. zł, proszę bardzo, ale ludzie z nich pana wyniosą. Poza tym myślę, że miejsce na wychowywanie młodego pokolenia w kwestii picia alkoholu jest w rodzinie. Zabranianie piwa na festynie jeszcze nikogo nie wychowało i nie wychowa - zauważył.

Skomentował też argument o tym, że organizatorzy mogliby zaoszczędzić, nie zapraszając na Dni Łukowa gwiazd:

- Społeczeństwo naszego miasta oczekuje tej imprezy z rozmachem, na skalę i z gośćmi takimi, jacy pojawiali się w poprzednich latach - powiedział Chudek.

Głos ponownie zabrał dyrektor ŁOK Grzegorz Skwarek, zarzucając radnemu Gomole, że nie zna programu imprez ŁOK-u. Gdyby znał, wiedziałby bowiem, że Ośrodek promuje lokalne talenty, a na Dniach Łukowa poświęca im jeden dzień.

- Dni Łukowa to także pokazanie, na co stać miasto. Z taką intencją podejmujemy tę pracę, ale jeśli Łukowski Ośrodek Kultury organizuje źle Dni Łukowa, z miłą chęcią zrezygnujemy. To zadanie zlecone przez miasto i na dobrą sprawę, zgodnie z przepisami, miasto powinno zabezpieczyć jego pełne finansowanie. Obecnie robimy je niejako na własną rękę - zaznaczył.

Grzegorz Gomoła nie skomentował tych słów. Odniósł się za to do wypowiedzi Mariusza Chudka:

- Nie chcę wprowadzać prohibicji. Zwracam tylko uwagę, że w Polsce wzrosło spożycie alkoholu. Na jednego mieszkańca przypada rocznie 13 l czystego alkoholu. I to ze źródeł legalnych, a przecież dobrze wiemy, że w okolicach są punkty nielegalnej produkcji bimbru. To jest dramat. Zwróćmy też uwagę, że, zgodnie z prawem, na przykład na skwerku nie można "piwkować" – powiedział.

- Tymczasem my pozwalamy co najmniej raz do roku na zbiorową balangę, w której uczestniczą najmłodsi. Owszem, jeśli ktoś zechce sobie wypić, i tak wypije. Chodzi jednak o to, by promować styl miejskiej zabawy bez alkoholu. Być może pierwszy raz poskutkuje to tym, że Łukowa nie będzie stać na jakiegoś bardziej znanego artystę, ale myślę, że warto spróbować, żeby wyjść z problemu – zasugerował.

Kiedy dyskusja osiągnęła apogeum, Grzegorz Skwarek zauważył, że wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu na placu przy ul. Prusa, gdzie od 24 do 26 maja będą odbywać się Dni Łukowa, jest niemożliwe:

- Jesteśmy po podpisaniu wszystkich kontraktów. Dziś rezygnacja oznaczałaby płacenie kar. Po drugie, wokół tego miejsca jest siedem sklepów, w tym dwa duże supermarkety, gdzie bez problemu można kupić alkohol. Czy podczas trwania imprezy mamy zakazać jego sprzedaży także w tych punktach? A pamiętajmy, że w tym roku trafimy na niedzielę handlową – oznajmił.

Z kolei radnego Leonarda Baranowskiego po raz kolejny zdziwiło, że tegoroczne Dni Łukowa mają być zorganizowane na targowicy.

- Jeśli do chwili rozpoczęcia imprezy nie zostanie doprowadzona do porządku, to się ośmieszymy. Tym bardziej że tam warunki jeszcze bardziej sprzyjają piciu, bo mamy obok działki. Nie mamy innych miejsc? - pytał retorycznie kończąc dyskusję.



Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE