Wiemy, że byłeś namawiany, żeby ponowienie ubiegać się o mandat poselski. Dlaczego nie przyjąłeś tej propozycji?- Byłem 4 lata w parlamencie i to wystarczy. Zrozumiałem jak funkcjonuje polityka.
Jaki to świat? Tak jak w filmie Patryka Vegi?
- Jak patrzę na Sejm, to widzę w soczewce Polskę. Politycy są dokładnie tacy sami jak ludzie wokół nas. Tacy jesteśmy.
Coś Cię zniesmaczyło w polityce?
- Nic mnie nie zniesmaczyło. Wiedziałem czego oczekiwać. Startując w wyborach w 2011 roku chciałem pomóc Donaldowi Tuskowi wygrać. Zaangażowałem się w kampanię. Po kilku miesiącach chciałem zrezygnować.
Dlaczego?
- Przez presję i oczekiwania. Do biura poselskiego przychodzili ludzie zgłaszając mi swoje problemy, o których wiedziałem, że nie mogę ich rozwiązać.
Jakiego typu sprawy to były?
- Przyszła na przykład pewna pani, której wnuczka lub córka zginęła w wypadku pod Stoczkiem Łukowskim. Babcia postawiła sobie za cel, że poprawi bezpieczeństwo w tamtym miejscu. Jak się zagłębiłem w sprawę okazało się, że jest ona dość skompilowana, bo niektórzy mieszkańcy nie chcą sprzedać gruntów pod budowę chodnika.
Poseł jest przede wszystkim od tworzenia dobrego prawa.
Znałeś się wcześniej z Donaldem Tuskiem?
- Graliśmy razem w piłkę. Lubiliśmy się. Dlatego od ludzi z jego otoczenia padła propozycja startu w wyborach w 2011 roku.
Wiemy, że z byłym premierem tworzyliście duet napastników. Podawał piłkę, czy wolał sam wykańczać akcję?
- Mi podawał. Wiedział, że mogę strzelić lub jemu wypracować lepszą sytuację.
Dziś masz jakiś kontakt z przewodniczącym Rady Europejskiej?
- Nie. Nie ma na to czasu.
Byłeś członkiem Platformy Obywatelskiej?
- Nie. Nie mam i nie miałem legitymacji. Sympatyzuję z tą formacją polityczną. Uważam, że jest najbardziej rozsądna – choć nie idealna – ze wszystkich w Polsce.
Czym zajmuje się spółka Moonoffice, którą prowadzisz od 2016 roku?
- Zajmujemy się projektami komercyjno-deweloperskimi. Naszą pierwszą inwestycją był biurowiec przy ulicy Twardowskiego w Krakowie. Budynek został sprzedany Narodowemu Centrum Nauki (NCN), a wartość transakcji wyniosła 55,2 mln zł netto. To są publicznie dostępne dane. Aktualnie prowadzimy kolejną inwestycję deweloperską w Krakowie i szukamy następnych możliwości inwestycyjnych.
Czyli na tych 17 mieszkaniach (dane z oświadczenia majątkowego za rok 2015) Twoja przygoda z nieruchomościami się nie skończyła?
- No nie. Rozwijam się w tym. Chcę odnieść kolejne sukcesy w nieruchomościach.
To ile mieszkań ma dziś Cezary Kucharski?
- Wciąż dokupuję kolejne.
W stolicy jest klub, który udaje wesele. Nazywa się Wesele. Disco-polo, morze wódki i aktorzy jako państwo młodzi. Czy gastronomia i rozrywka to trudny biznes? Prowadziłeś ten klub?
- Byłem współwłaścicielem przez wiele lat kilku popularnych lokali w Warszawie. W ramach porządkowania swoich biznesów sprzedałem jednak udziały w lokalach gastronomicznych i ten temat jest zamknięty.
Śledzisz poczynania Orląt Łuków?
- Jak mam trochę czasu to tak. Nie wymienię jednak piłkarzy z nazwiska.
A Górnik Łęczna, w którym również grałeś?
- Górnik jest w II lidzie, w czubie tabeli.
Czego życzyłeś klubowi z okazji niedawnego 40-lecia?
- Awansu do I ligi. Mają na to szansę i potencjał.
Kiedy Mistrz Polski w piłce nożnej znów zagra w Lidze Mistrzów?
- Tylko Legia moim zdaniem ma na to szansę, patrząc na realia polskiej ligi. Kiedy to nastąpi? Jeszcze w przyszłym roku będzie miała szansę, o ile zdobędzie mistrzostwo.
Czy Radek Kucharski, dyrektor sportowy Legii (również jak Cezary Kucharski pochodzi z Łukowa - przyp. red.) często do Ciebie dzwoni?
- Nie, rzadko. Staram się nie mieszać ludziom w głowach, gdy tego nie oczekują. Ma swój pomysł na zespół. Widujemy się czasami na meczach Legii.
W jednym z wywiadów powiedziałeś: Jako młody piłkarz miałem słabość do dobrych aut, wybierałem te sportowe. Jak na tamte czasy jeździłem super furami - Mitsubishi 3000 czy Toyotą Suprą. Czym dziś jeździ prezes Cezary Kucharski?
- Sportowym SUV Audi SQ7. Jest szybkie i bezpieczne.
Rozmawiali: Łukasz Prusak i Mateusz Orzechowski