W nocy z piątki na sobotę dyżurny łukowskiej komendy został powiadomiony o zdarzeniu drogowym, do jakiego doszło w miejscowości Karwacz (gm. Łuków). Ze zgłoszenia wynikało, że w samochód marki Suzuki uderzyło osobowe auto, którego kierujący nie zatrzymując się odjechał w nieznanym kierunku.
Po kilku minutach od zgłoszenia z dyżurnym skontaktował się inny kierujący, który poinformował o ujęciu kierującego renault, który najprawdopodobniej jest pod wpływem alkoholu. Z relacji wynikało, że samochód ten jechał „wężykiem” po całej drodze. Z tego zgłoszenia wynikało też, że renault ma „świeże” uszkodzenia świadczące o udziale pojazdu w zdarzeniu drogowym. Na miejsce kolizji i oddalonego o kilka kilometrów miejsca ujęcia sprawcy, pojechali policjanci, którzy ustalili, że obydwie interwencje są ze sobą powiązane.
Z ustaleń mundurowych wynikało, że w miejscowości Karwacz samochodem marki Suzuki uczestniczącym w zdarzeniu kierował 59-latek z gminy Trzebieszów. W wyniku uderzenia przez pojazd, który odjechał z miejsca, kierowca tej osobówki nie doznał obrażeń ciała.
Z kolei w zatrzymanym przez dwóch 20-latków renault scenic mundurowi znaleźli uszkodzenia z drobinami lakieru pochodzącymi z suzuki. Mimo zaprzeczeń kierującego renault 61-latka z gminy Trzebieszów, mundurowi nie mieli wątpliwości, że jego pojazd uczestniczył w zdarzeniu. Po sprawdzeniu stanu trzeźwości 61-latka okazało się, że miał on prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie. Dodatkowo okazało się, że nie miał też ze sobą prawa jazdy.
Jego auto odholowano na parking strzeżony, a sam zainteresowany wkrótce usłyszy zarzuty. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, spowodowanie kolizji i brak dokumentu prawa jazdy łącznie grozi mu wysoka grzywna, co najmniej 3-letni zakaz kierowania pojazdami, a nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.