reklama

Crossover na majówkę. Testujemy Renault Kadjar

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Redakcja

Crossover na majówkę. Testujemy Renault Kadjar - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMajówka na Ziemi Łukowskiej? To możliwe. Zwłaszcza gdy podróżować będziemy crossoverem francuskiego koncernu Renault. Zachęcamy do lektury testu samochodu marki Renault Kadjar. To auto, które pewnie będzie się prowadzić na lokalnych drogach i które pokona zdecydowanie bardziej wymagające szlaki.

Potrzeba jedynie kilkunastu przejechanych kilometrów, by poczuć się komfortowo w SUV-ie od Renault. Jednak do poznania wszystkich systemów znajdujących się w aucie trzeba poświęcić nieco więcej czasu. Dwa dni na rozszyfrowanie wszystkich funkcji znajdujących się w komputerze crossovera i wszystkich jego systemów to niestety trochę za mało. Ale właśnie taką niespodziankę przygotował dla naszej redakcji salon Renault AMS Chróścicki z Siedlec. Zachęcamy do lektury artykułu, w którym testowaliśmy dopiero co wyprodukowanego przez francuski koncern SUV-a. Subiektywny test Renault Kadjar znajduje się poniżej.

Do testu postanowiliśmy przystąpić jako laicy bez czytania jakichkolwiek artykułów o tym modelu samochodu. Wszystko po to, by wrażenia z jazdy były jak najbardziej obiektywne, autentyczne i naturalne, bez odnoszenia się do pozostałych aut w segmencie i do nowych aut w ogóle. Swoją wiedzę opieraliśmy na tym, co „kiedyś” przeczytaliśmy, usłyszeliśmy, dojrzeliśmy. Ponoć tak często robią osoby kupujące auto prosto z salonu. Przez dwa dni przejechaliśmy około 200 kilometrów drogami powiatu łukowskiego, odwiedzając m.in. turystyczne atrakcje okolic: Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej oraz Dom Kultury Muzeum Czynu Bojowego Kleeberczyków w Woli Gułowskiej. Miejsca te powinien odwiedzić przynajmniej raz w życiu każdy mieszkaniec Łukowa. Najbliższa okazja to zbliżająca się majówka. A jak w tym czasie spisywał się samochód?



Auto otrzymaliśmy od pana Jarka, pracownika salonu AMS Chróścicki. Krótkie wypełnienie dokumentów, oględziny samochodu i podstawowa konfiguracja kierownicy, fotela oraz lusterek. W międzyczasie rzut oka na bryłę pojazdu, którą gdzieś już widzieliśmy. Jeden z japońskich producentów aut ma bardzo zbliżone wizualnie samochody, co otrzymany właśnie Renault.

- Jaki silnik znajduje się w tym aucie?
- pytamy nieśmiało pana Jarka, chcąc zagaić rozmowę.

- 1.3 - pada krótka odpowiedź przez pana wypełniającego dokumenty.

- 1.3 na takie duże auto? - dopytujemy, rozwiewając kilkadziesiąt minut później wszelki wątpliwości w tym temacie.

Kadjar po kilku przejechanych kilometrach i pomimo dużych rozmiarów okazał się zaskakująco dynamiczny, również w ruchu miejskim. Towarzyszące na początku obawy, czy zmieścimy się na parkingu albo czy bezproblemowo miniemy się na drodze, po kilku chwilach ustąpiły... czystej frajdzie. Samochód wyposażony jest w systemy bezpieczeństwa, o czym wspomnimy później. Tylko dlaczego wszędzie jest ograniczenie do 50 kilometrów na godzinę!? Tak bardzo chcemy wrzucić szósty bieg!




Kadjar pokazał swoje umiejętności już pierwszego dnia testów, gdy zapadł zmrok. Automatycznie włączające się i wyłączające tzw. „długie” światła to coś, do czego trzeba się przyzwyczaić, ale też wygoda i dowód, że komputer znajdujący się w samochodzie rzeczywiście „coś” potrafi. System ten działa zaskakująco sprawnie i faktycznie nie oślepia kierowców z naprzeciwka, choć bardziej tradycyjni kierowcy mogą sterować światłami drogowymi ręcznie, ustawiając przełącznik w innej pozycji. Dobrym pomysłem jest też doświetlanie zakrętów po zmroku, składanie lusterek i punktowe światło ułatwiające wsiadanie i wysiadanie z samochodu. Drobne rzeczy, ale bardzo przyjemne.

Ciekawostką, która pojawiła się po chwili po usadowieniu za kierownicą crossovera była też stacyjka, a raczej jej brak. Kadjar, podobnie jak inne modele Renault posiada kluczyk - kartę „hands free”, którego nie trzeba wkładać do jakiegokolwiek gwiazda, by uruchomić silnik. System zbliżeniowo i radiowo komunikuje się z autem, „informując” je, że właściciel znajduje się w pobliżu. Ponoć auto da się otwierać aplikacją, ale nie sprawdziliśmy tej możliwości.

- A czy da się zatrzasnąć drzwi do samochodu, zostawiając na dłużej pilot wewnątrz auta? - usłyszeliśmy.

- Dobre pytanie, ale lepiej tego nie sprawdzać. Salon z Siedlec dał nam tylko jeden komplet kluczyków - śmiejemy się.

Irytujące może być, że pilota nie da się przypiąć do breloka bądź smyczy, więc osoby mające tendencję do gubienia drobnych przedmiotów muszą szczególnie pilnować elektronicznych kluczyków. To jednak nie przysłania pozytywnego dotychczas odbioru Kadjara.



Pierwszy przystanek to muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej. Postać ta to prawdopodobnie najlepsza i najbardziej znana wizytówka powiatu łukowskiego. Czy znajdzie się ktoś, kto nie przeczytał w życiu choć jednej książki znamienitego noblisty? Na miejscu zamieniamy kilka zdań z pracownikami muzeum, wykonujemy telefon do dyrektora placówki i wjeżdżamy na trawnik. Tu zrobimy kilka zdjęć, zaglądając jednocześnie do bagażnik i pod maskę auta.

Ten pierwszy mógłby być nieco większy, ale docenić należy półkę na szpargały i znajdujące się pod nią schowki. Przypominamy, że nie czytaliśmy żadnych liczb, nie analizowaliśmy żadnych informacji o samochodzie, więc pojemność oceniamy jedynie na oko. Pod maską mamy natomiast standardowy widok. Jest ciasno, ale nie ma żadnego problemu z dostępem do wlewu płynu do spryskiwaczy, oleju, czy płynu do chłodnicy. Ciekawe jak będzie czysto w tym miejscu po przejechaniu 100-200 tysięcy kilometrów...




Będąc w Woli Okrzejskiej nie można nie odwiedzić muzeum i miejsca, w którym urodził się Henryk Sienkiewicz. Placówka od kilku lat intensywnie pozyskuje pamiątki po nobliście, a osoby które nie były nigdy w tym miejscu, albo odwiedziły „sienkiewiczówkę” ładnych parę lat temu, koniecznie muszą nadrobić zaległości. Dużo się zmieniło, a muzeum wzbogaciło się m.in. o rękopisy „Potopu” Sienkiewicza. Naprawdę jest co oglądać, a duża w tym zasługa pracowników i dyrektora, u których widać pasję w wykonywanej pracy. Szacunek!

Kolejny cel podróży to Wola Gułowska i znajdujące się w niej sanktuarium oraz muzeum poświęcone wojskom generała Franciszka Kleeberga. Warto zatrzymać się w tym miejscu podczas majowego wypoczynku, ponieważ miejscowość ta jak mało która była świadkiem dramatycznych wydarzeń sprzed lat. O wszystkim dowiemy się w multimedialnym muzeum, jedynym takim w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Na terenie Woli Gułowskiej oraz w okolicach przebywali w przeszłości żołnierze Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”, którzy brali udział w kampanii wrześniowej II wojny światowej i uczestniczyli w bitwie pod Kockiem w 1939 roku. Niestety, wobec niemal całkowitego wyczerpania amunicji, braku środków opatrunkowych i beznadziejnej sytuacji w kraju, gen. Kleeberg zdecydował się na kapitulację.



Przystanek w Woli Gułowskiej to także miejsce na kolejne zdjęcia. Renault parkujemy przed muzeum. W miejscu tym mieści się też gminny dom kultury, w którym odbywają się często wydarzenia kulturalne. Osoby zainteresowane sztuką i kulturą regionu z pewnością znajdą w tym miejscu coś dla siebie: festiwale, przeglądy artystyczne, a nawet konferencje. Natomiast naprzeciwko, kilkaset metrów dalej co roku na terenie parafii odbywają się dożynki diecezjalne. To dużo, jak na taką małą miejscowość.

- Czy w tle ma być budynek muzeum Kleeberczyków? A może klasztor Ojców Karmelitów? - zastanawiamy się.

W Woli Gułowskiej kupujemy też po puszcze popularnego napoju, sprawdzając przy okazji schowki w kabinie crossovera. Śmiejemy się, że w miejsca do napojów idealnie pasują obiektywy od aparatu. Słońce zniża się już ku zachodowi, więc trzeba jechać dalej. Tym razem pokręcimy się po lokalnych drogach, szukając zwłaszcza tych bardziej zniszczonych by sprawdzić zawieszenie samochodu i poszukać ciekawych lokalizacji na wykonanie zdjęć.




Otrzymany z salonu samochód to benzyniak. Czytając informacje na dowodzie rejestracyjnym dowiedzieliśmy się, że mamy na pokładzie 140 koni mechanicznych. Kadjar - choć pomimo małego silnika - potrafi przyśpieszyć, lecz odbywa się to kosztem spalania. Auto lubi wysokie obroty i nabiera dodatkowego pazura przy około 2500-300 RPM (obrotów na minutę). Dźwięk wydobywany w tym czasie jest nad wyraz przyjemny, ale niezbyt donośny. Niestety w tym samym momencie wskaźnik spalania potrafi już pokazywać dwucyfrowe liczby. Auto zaskakująco lekko, ale z drugiej strony pewnie prowadzi się drogach, choć podobnie jak inne SUV-y ma raczej twarde zawieszenie. Ten mankament dało się odczuć na gorszej jakości nawierzchni. A takie też są w powiecie łukowskim.

Ciekawy okazał się natomiast asystent pasa ruchu, który czasami wydawał dźwięki i informował graficznie, gdy kierowca najedzie na linię na drodze bądź zmieni pas bez wcześniejszego informowania o tym kierunkowskazem. Funkcja - początkowo irytująca, lecz z czasem doceniona - wymaga jednak dopracowania, ponieważ samochód czasami nie rozpoznaje minimum jednego namalowanego pasa, gdy ten jest nieco wytarty. Z drugiej strony asystent podczas testów potrafił się kilkukrotnie włączyć, informując o znajdującej się po prawej stronie… krawędzi jezdni. Auto ma też wbudowane czujniki w lusterkach informujące o zbyt bliskim mijaniu się z innymi pojazdami. Niestety (a może całe szczęście) funkcji tej także nie udało się sprawdzić podczas jazdy.




Jak zauważono na wstępie, Renault Kadjar da się polubić już po kilkunastu minutach i kilku przejechanych kilometrach. Następnego dnia postanowiliśmy się więc pobawić „elektroniką” w samochodzie. Systemy Android Auto i CarPlay zainteresują z pewnością każdego pasjonata technologii, a mniej wymagający użytkownicy zadowolą się systemem Bluetooth czy fabrycznie wbudowaną nawigacją. LED-y do jazdy dziennej nadają nowoczesności i sprawiają, że jest się widocznym nawet w bezchmurny, słoneczny dzień. Standardem w Kadjarze jest też kamera cofania, często „dokładana” przez użytkowników pojazdów ze starszych roczników. Obraz wyświetlający się na ekranie po wrzuceniu wstecznego biegu jest ostry, a całość działa też po zmroku. Kierowcy którzy jeździli do tej pory bez tego elementu, potrzebują nieco czasu, by w pełni zaufać rozwiązaniom techniki. Kilka razy złapaliśmy się na spoglądaniu w lusterka wsteczne, albo też w cofaniu na tzw. ramię. Przydałaby się też ręczna regulacja jasności ekranu, ale niewykluczone że taka istnieje, a nam nie udało się do niej po prostu „dokopać”

Kadjar mimo to oferuje całkiem bogatą personalizację komputera pokładowego. Kierowca może zmienić bary, czy umiejscowienie widgetów na ekranie. Wraz z tym zmienia się kolor i kształt zegarów. Radio z RDS działa bez problemu i jest sterowane również z dodatkowej dźwigni przy kierownicy, która… jest bardzo źle umiejscowiona i nieergonomiczna. Kierowca nie widzi bowiem wciskanych przycisków i musi minąć nieco czasu, aż wszystko będzie wykonywał „na pamięć”. Ta rzecz chyba najbardziej nie spodobała się nam podczas testów SUV-a.

Na szczęście podobał się natomiast ekran komputera i znajdujące się pod nim pokrętła do sterowania klimatyzacją. Minimalizm towarzyszący desce rozdzielczej nadaje elegancji Kadjarowi. Samochód ma też gniazda USB, tak bardzo niezbędne do podłączenia smartfona czy wideorejestratora. Zbędna jest też zewnętrzna nawigacja, ponieważ ta wbudowana jest w pełni wystarczająca i szczegółowa. Menu pokładowe jest oczywiście w języku polskim. Dotykowy ekran palcuje się, ale jest to zmora także innych urządzeń, ze smartfonami na czele. Sam dźwięk wydobywający się z radia (a po podłączeniu smartfona także z niego) jest czysty, głęboki i skutecznie może odciąć kierowcę od jakichkolwiek dźwięków z zewnątrz. Fani mocnych brzmień wiedzą o co chodzi.




Kolejne ciekawostki to m.in. funkcja sterowania głosem, która niestety działa zbyt wolno i raczej jest typowym bajerem aniżeli udogodnieniem. Zdecydowanie ciekawszy jest asystent parkowania, który działa w różnych konfiguracjach. Niestety sam proces odnajdowania miejsca parkingowego i ruszania do przodu lub tyłu jest na tyle czasochłonny, że bardziej doświadczeni (albo mniej cierpliwi - jak w naszym przypadku) kierowcy postanowią w pełni manualnie zaparkować samochód prostopadle, równolegle albo na tzw. jodełkę czy na kopertę. Wspomniana kamera cofania i czujniki zbliżeniowe wokół auta tylko w tym pomogą.

Gdy zbliżał się moment „pożegnania” z Renault, postanowiliśmy wycisnąć jeszcze co nieco z udostępnionej maszyny... kurząc przy okazji samochód. Czarny lakier okazał się w tym temacie bezwzględny. Udaliśmy się na górki niedaleko Łukowa, na których postanowiliśmy nieco poszaleć i sprawdzić napęd na cztery koła. Renault Kadjar oferuje naturalnie taką jazdę, a przycisk przełożenia na tylną oś znajduje się przy elektronicznym hamulcu ręcznym. Auto także i w tym przypadku nie zawiodło, dostarczając frajdy i kilku ciekawych kadrów w aparacie. Na koniec czekała nas jeszcze myjnia, jednak jak dodał później pan Jarek z salonu AMS Chróścicki, zupełnie niepotrzebna. Dealer samochodowy dając do wypożyczenia samochód w ramach programu „Testuj z Pasją - 365 dni testów Renault″ jest świadom, że auto może wrócić zakurzone i zabłocone. Nie sztuka bowiem podróżować wymuskanym modelem, ponieważ Renault służyć będzie potencjalnemu nabywcy także w innych, codziennych sprawach.





Czy warto polecić Renault Kadjar osobom chcącym kupić nowy samochód? Model ten wydaje się na tyle uniwersalny, że zadowoli zarówno samotnie podróżujących, jak i rodzinę z dziećmi. Przestrzeni w crossoverze nie brakuje, podobnie jak schowków, półek i drobnostek umilających podróż. Dyskusyjny może być natomiast wygląd, ale trzeba być świadomym, że tyle będzie opinii ile nabywców. W naszym odczuciu samochód mógłby być bardziej „kanciasty”, ale wynika to raczej z zamiłowań do konkretnych marek i ich stylistyki.

Kadjar swoją kubaturą sprawia jednak wrażenie monumentalnego i dostojnego. Auto po zsumowaniu plusów i zauważeniu minusów zdecydowanie przełamuje ewentualną nieufność do marki, która w przeszłości była często wymienianą w kontekście niezawodności tzw. „francuzów”. Osoby, które zdecydują się na zakup Kadjara, mogą liczyć na pomoc z ekspertów z salonu AMS Chróścicki w Siedlcach. Pracownicy pomogą dobrać pakiet wyposażenia, czy odpowiednią opcję leasingową. Co ciekawe firma ta otrzymała w 2018 r. tytuł Dealera Roku, sprzedając aż ponad 900 aut. Daje to wynik prawie 3 sprzedanych aut dziennie. Czy wyróżnienie to byłoby możliwe do uzyskania, gdyby samochody - z Kadjarem na czele - były niewarte uwagi?


AMS CHRÓŚCICKI Sp. z o.o.
08-110 Siedlce, ul. Brzeska 178
tel. 25 640 43 70
www.renault.chroscicki.pl
e-mail: renault@chroscicki.pl




Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE