380 metrów nowej gminnej drogi z Anonina do Kija (gm. Stanin) kosztowało 95 tys. zł. Na drodze położone zostały dwie warstwy asfaltowej nawierzchni. Do tego pobocza o szerokości po pół metra. Gmina pieniądze na modernizację pozyskała z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych.
Okazuje się, że remont nie wszystkim się podoba. Nikt nie neguje, konieczności asfaltowania dróg, ale grupa mieszkańców podważa prawo gminy do dysponowania gruntem. - To jest droga przez prywatny las - grzmi Tadeusz Kopeć z Tuchowicza. I choć miejscowość ta leży dobre 5- 6 kilometrów od spornej drogi to miejscowi mają tam zalesione grunty.
Rowerem i zaprzęgiem
Gospodarze poprosili Łuków24.pl o nagłośnienie sprawy. Ich zdaniem gmina wyasfaltowała drogę na gruncie, do którego nie ma prawa.
- Tu kiedyś była dróżka dla rowerów przez las, żeby był dojazd do Kija. Ludzie wozami jeździli - opowiada Wacław Sych. - Las należał do mojej babki nazwiskiem Rodak - ciągnie.
Pan Wacław twierdzi, że najpierw gmina nawoziła tu żużlu. Było to jeszcze za czasów wójta Leszka Świętochowskiego. - Wycinali drzewa i poszerzali. A teraz mamy asfalt. Jakim prawem?- pyta oburzony Sych.
Zły na całą sytuację jest też Wiesław Wiąckiewicz, który razem z Wacławem Sychem są w tym miejscu współwłaścicielami lasu o powierzchni jednego hektara. - Na drogę gmina zabrała nam ok. 300m 2 - szacują.
Panowie uważają, że "gmina zrobiła remont w tajemnicy przed wszystkimi" dlatego nie mogli zareagować. - Przejeżdżałem i zobaczyłem jak robotnicy robią drogę - opowiada Sych.
Twierdzi, że jak po tym był na rozmowie u wójta Krzysztofa Kazany nic nie wskórał, a na zebraniu wiejskim w Tuchowiczu zagadnięty w tym temacie wójt "zabrał się w samochód i pojechał".
Wyczekiwana droga
Wywołany do tablicy włodarz odpiera zarzuty. - To jest grunt gminny - twierdzi Krzysztof Kazana. Dodaje, że jest tak "od kiedy pamięta". - A pracownikiem gminy jestem od 2003 roku. Zajmowałem się drogami - mówi Kazana.
Włodarz przypomina też, że wyasfaltowanego niedawno odcinka z wytęsknieniem oczekiwali mieszkańcy Kija. - Na każdym zebraniu mi o tym mówili - twierdzi Kazana.
Skoro pojawiła się więc dotacja, gmina zdecydowała się z niej skorzystać.
"Postawimy szlaban"
Jak wspominają rozmówcy kiedyś, aby utrudnić ruch przez drogę przekopali ją w kilku miejscach wzdłuż. Na nie wiele się to zdało, bo dołki szybko zostały zasypane.
Nowego asfaltu nikt niszczyć nie zamierza, ale Wacław Sych ma inny pomysł. - Jak będzie trzeba postawię szlaban i zamontuje kamery - zapowiada.
Rolnicy czekają teraz na ruch gminy, w przeciwnym razie zamierzają dochodzić swoich racji przed sądem.