reklama
reklama

Z Monachium do Krzywdy. Łukasik: Skończę, jak zagram z synem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Z Monachium do Krzywdy. Łukasik: Skończę, jak zagram z synem - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportJest zawodnikiem, który został wychowany na innych zasadach niż obecne. 9 października skończy 40 lat. Michał Łukasik jak kochał piłkę, tak ją kocha.
reklama

Przykład sprzed kilku dni. Popularny "Myfa" pracuje w transporcie międzynarodowym. Jego Unia Krzywda rozgrywała ligowy mecz w Klasie Okręgowej z Az-Budem Komarówka Podlaska. O godz. 5:00 rano był jeszcze w Monachium. Zdążył na spotkanie.

- Połowicznie, bo dojechałem na drugą połowę. Po drodze był korek i miałem przymusową pauzę. Mimo wszystko chciałem pomóc. Wiedziałem, że będzie słabo ze składem. Przemierzyłem 1200 kilometrów i wpadłem do Krzywdy - opowiada zawodnik rodem ze Szczałb.

To wioska, z której ma 3 kilometry do Krzywdy, a w 5 kilometrów do Adamowa. W przeszłości grał w: Unii Krzywda, Orlętach Łuków, Podlasiu Biała Podlaska, Hetmanie Gołąb. Obecnie reprezentuje barwy Unii Krzywda.

- Moje poświęcenie? To nie tak. Jestem wychowany na innych zasadach. Jestem z tego pokolenia, które jechało rowerem do szkoły, później do domu, następnie na trening i o zmroku wracało do rodziców. Zima nie zima. To nie miało znaczenia. A teraz? Dzieci są dowożone pod same drzwi szkoły. Jeszcze tatuś lub mamusia zaniesie plecak, żeby synek czy córka się nie przemęczyło - mówi 39-latek.

Łukasik nie myśli o zakończeniu gry w piłkę. - Zamierzam występować w jednym zespole z synem Maciejem. Ma niespełna 15 lat. Zapewne pamiętasz go malutkiego, kiedy podczas meczów na rękach trzymała go żona Magda. A teraz? Przerósł mnie. Czekam, aż zagramy w tej samej drużynie. To jedno z moich piłkarskich marzeń - opowiada.

W środku tygodnia Unia rozegrała mecz Pucharu Polski na szczeblu okręgowym. Zespół z Krzywdy wygrał po serii rzutów karnych. Łukasik wpisał się na listę strzelców. Co więcej, trafił na wagę remisu w regulaminowym czasie gry z rzutu karnego. - Może zaraz skończę 40 lat, ale dobrze się czuję. Po bramce w Dobryniu zrobiłem salto - śmieje się.

"Myfa" jest zawodowym kierowcą. Trener Paweł Szlaski nie może korzystać z jego usług w każdym meczu. - Dwa tygodnie jestem w trasie i dwa w domu. Kiedy mam wolne, staram się być na każdym treningu. Nie zamierzam kończyć gry w piłkę. Nie wyobrażam sobie tego. Wiem, że jak się zasiedzisz to będzie lipa. Będąc w pracy, gdy mam przerwę przebieram się i biegam po kilka kilometrów. Wszystko dla siebie, dla dobrej kondycji i samopoczucia - dodaje.

Rzadko się zdarza, by na niemal wszystkich meczach męża była żona. Tak jest w rodzinie Łukasików. Moja Magda jest moim najwierniejszym kibicem. Oczywiście była na spotkaniu pucharowym w Dobryniu - kończy 39-latek, który najczęściej przemierza kilometry dużym samochodem, transportując części do BMW.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama