Weronika Borek wywalczyła złoty medal. Wychowanka Łukowskiego Klubu Karate Kyokushin Mawashi, a obecnie reprezentantka Bialskiego Klubu Karate Kyokushin Wataha triumfowała w kategorii kata (układy) w grupie 14-15 lat.
- Przepraszam, jeszcze płaczę. Cieszymy się. Córka jest mistrzynią Europy. Została najlepszą wśród najlepszych z całego kontynentu. W sumie startuje blisko siedemset osób - wykrzyczała Agnieszka Borek, która pełniła rolę sędziego międzynarodowego. Założycielka i trenerka w Klubie Sztuk Walki Ikigai Stanin dzień później zmagała się w kata w seniorkach.
ROZMOWA Z Weroniką Borek, mistrzynią Pucharu Europy
Po cichu liczyłam, że będę najlepsza
Jakie emocje towarzyszyły Tobie w momencie kiedy stało się jasne, że wygrałaś?
- W momencie gdy dowiedziałam się o moim zwycięstwie czułam radość i ogromną satysfakcję z wyniku mojej ciężkiej pracy przygotowawczej do zawodów.
Z tego co wiem, stawka była bardzo liczna i silna...
- Dokładnie. W mojej kategorii startowało aż 34 zawodniczki.
Jaki był plan na Budapeszt?
- Chciałam się pokazać z jak najlepszej strony. Chciałam zdobyć wymarzone miejsce. Podjęłam się zadania i bardzo ciężko trenowałam, by osiągnąć sukces. Udało się.
Spodziewałaś się złota?
- Po cichu liczyłam, że będę najlepsza. Oczywiście, było to moje marzenie. Każdy sportowiec chce być najlepszy. Mi się udało. Mam złoto Pucharu Europy, aczkolwiek nie spodziewałam się, że osiągnę taki sukces.
Co otrzymałaś w nagrodę?
- Puchar, medal i dyplom.
Oraz...
- To co najważniejsze, czyli tytuł, który daje mi ogromną satysfakcję oraz motywuje do coraz większej pracy. Nagrody są mniej ważne. To dodatek.
Po sukcesie Twój telefon wytrzymał obciążenia?
- Pojawiło się dużo połączeń, wiadomości na portalu społecznościowym. Fajnie, bo wiele osób cieszyło i cieszy się z mojego wyniku.
Bo masz życiowy sukces...
- Dokładnie. Największy w mojej przygodzie z karate kyokushin. Teraz jest czas na radość, ale za chwilę praca, by jak najlepiej przygotować się do mistrzostw Europy, które odbędą się w Bułgarii.
Zaczęłaś trenować w wieku sześciu lat...
- Opłaciło się. Nie miałam pojęcia o tym, że kiedyś zajdę tak daleko. Jestem pozytywnie zaskoczona.
Komu dedykujesz swój sukces?
- Bardzo chciałam podziękować mojej kochanej mamie Agnieszce za wsparcie i wiarę, a także Shihanowi Jackowi Czerniecowi oraz Sensei Arielowi Miszkiniukowi za każdą minutę poświęconą na treningu. Nie mogę zapomnieć o siostrze Patrycji i bracie Damianie za ogromne wsparcie.
Kiedy wracasz do Polski?
- Mam obowiązki związane z nauką. We wtorek będę już na lekcjach. Chodzę do ósmej klasy Szkoły Podstawowej nr 1 w Łukowie.
Jak dyrekcja. wychowawczyni patrzą na to, że czasami musisz opuścić lekcje, by pojechać na zawody?
- Mam nadzieję, że są ze mnie dumni.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.