Polacy zagrają ze Słowacją (3 maja o godz. 17:00 w Malborku), Węgrami (4 maja o godz. 13:00 w Nowym Dworze Gdańskim) oraz Finlandią (6 maja o godz. 11:00 w Malborku).
Wśród powołanych znalazł się Mateusz Szczepaniak, który obecnie reprezentuje barwy Legii Warszawa. Co ciekawe, pochodzi z Adamowa. W poprzednim roku, w październiku zadebiutował z orzełkiem na piersi. Szczepaniak wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty w wygranym 2:0 meczu naszej kadry do lat 15 w spotkaniu z Irlandią.
Adamowianin zagrał z numerem 7 na plecach. W Dublinie biało-czerwoni byli lepszym zespołem i zasłużenie zwyciężyli. W rewanżu nasi triumfowali 1:0, a Szczepaniak pojawił się na placu gry na ostatni kwadrans. 14-latek jest wychowankiem AMPlusa Łuków. W przeszłości występował w: Orlętach Radzyń Podlaski, Wiśle Puławy, Górniku Łęczna. Od 2020 roku reprezentuje barwy Legii Warszawa.
- Zawsze wierzyłem w swojego syna. Gdyby było inaczej, nie woziłbym go na treningi od piątego roku życia. Przez dwa lata woziłem go 30 kilometrów do Łukowa, później przez trzy lata do Radzynia Podlaskiego. Mieliśmy o 5 km dalej. Przez dwa i pół roku jeździliśmy do Puław. To 70 km, a następnie 75 km mieliśmy do Łęcznej. Wyjeździliśmy. Każdy z tego się śmiał, ale ja byłem uparty. Jak widać, opłaciło się. Sam nie grałem w piłkę, ale cieszę się, że mój syn poszedł w slady futbolu. Od dziecka zakochał się w piłce i tak jest do dzisiaj - mówi Michał Szczepaniak.
Tata Mateusza jest bardzo dumny z osiągnięcia syna. - To coś, czego nie da się opisać słowami. Szkoda, że nie mogłem być na trybunach. Żyjemy w takich czasach, gdzie trudno o podróże międzynarodowe. Dodatkowo prowadzę swoją firmę i muszę być na miejscu. Gdyby mecz był w Polsce, dotarłbym w każde miejsce - dodaje.
Od 2020 roku Szczepaniak jest zawodnikiem Legii Warszawa. - Ma świetne warunki do rozwoju. Jestem dla niego surowym trenerem. Widzę przez pryzmat ojcostwa, co może robić lepiej. Podpowiadam mu, ale decydujący głos mają trenerzy. Nie opuściłem żadnego meczu, zgrupowania w naszym kraju. Lubi, gdy jestem na trybunach. Gdy patrzy na widzów, podnoszę rękę. Uśmiecha się. Wiem, że zdecydowanie lepiej gra mu się w sytuacji, kiedy jego ojciec jest blisko i wpiera go duchowo - mówi Michał Szczepaniak.
Mateusz od zawsze grał ze starszymi. - W AMPlusie ćwiczył z o rok starszymi. W radzyńskich Orlętach podobnie. W Wiśle Puławy i Górniku Łęczna mierzył się z graczami o dwa lata starszymi. Wiedziałem, że musi ciężko pracować, grać ze starszymi, by im dorównywać, a co za tym idzie, szybciej się uczyć. To, co dzieje się z nim w tym momencie nie jest dziełem przypadku. Mateusz w Puławach brał udział w dodatkowych treningach. Szkoleniowcy widzieli w nim duży talent. Trenerem seniorów w Wiśle został Mariusz Pawlak. Kilkukrotnie zaprosił go na zajęcia do ekipy trzecioligowców, chociaż w klubie było wielu o kilka lat starszych. Widocznie widział w nim to "coś" - dodaje.
Zawodnik rodem z Adamowa mieszka w ośrodku treningowym Legii. - Po sobotnim meczu zabieram go do domu, zaś dzień później odwożę. Początkowo było bardzo ciężko. Zona bardzo to przeżywała. Musieliśmy się z tym pogodzić dla dobra jego rozwoju i przyszłej kariery. Jesteśmy mocno ze sobą zżyci. Wielokrotnie potrafiliśmy w tygodniu wsiąść w auto i pojechać do niego na kilka godzin - mówi.
Mateusz Szczepaniak nie ma menagera. - Dzwoniło kilku przedstawicieli. Chcą zająć się interesami synów. "Kręci się", ale na ten moment nie potrzebujemy doradców. Mam kolegów, którzy znają się na piłce i jeśli będzie taka potrzeba, powierzymy losy Mateusza w ręce fachowców. Na dzisiaj jest to zbędne - dodaje.
Tata Szczepaniaka nie ukrywa, iż zakręciła mu się łezka w oku, kiedy rozmawiał z zastępcą dyrektora akademii Legii Warszawa. - Piotr Urban zapytał mnie, czy wiem, jak wołają na mojego syna w naszych szeregach. "Szczepan", "Szczepcio"? Nie. Usłyszałem, iż jest nazywany golden boyem, czyli złotym chłopakiem. To bardzo miłe.
Mateusz w przyszłości chciałby występować w jednym z najsilniejszych klubów w Europie. - Do tego jeszcze daleka droga. Teraz jest w Legii Warszawa i tutaj ma się rozwijać i stawiać kolejne kroki w swojej przygodzie z piłką. A kiedyś? Od dziecka jest fanem Realu Madryt i Cristiano Ronaldo. Ma dużo gadżetów, koszulek "Królewskich". Obecnie w klubie, jak i kadrze gra z numerem 7, czyli tym samym co jego ulubieniec - kończy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.