27-latek zmagał się w kat. 81 kg. Podopieczni Roberta Dołęgi w najlepszym podejściu wyrwał 128 kg, zaś w podrzucie uzyskał 164 kg, co dało mu również brąz za bój. Ostatecznie zakończył rywalizację z wynikiem 292 kg. Łukasz występem w Gdańsku wyrównał swoje rekordy życiowe. Co ciekawe, dwa lata wcześniej podczas mistrzostw, gdzie zdobył brąz, zanotował identyczne rezultaty.
Złoto stało się udziałem Patryka Bębna z Mazovii Ciechanów - 320 kg. Ławecki przegrał srebro o zaledwie 1 kg z Łukaszem Mrukiem z AZS-u UJD Częstochowa. Czwarty Michał Jaworski i Nidy Nidzica uzbierał 291 kg.
ROZMOWA Z Łukaszem Ławeckim, brązowym medalistą mistrzostw Polski
Dyplom wisiał nad łóżkiem i jeździł w torbie
Jesteś zadowolony ze swojego występu?
- Biorąc pod uwagę całokształt, to co działo się od ostatnich mistrzostw przed rokiem, brąz biorę z pocałowaniem ręki. Udało się i mam medal.
Pamiętasz rozmową tuż po tamtych zawodach?
- Doskonale. Mówiłem, że dyplom za czwarte miejsce powieszę sobie nad łóżkiem. Tak było. Później spakowałem go do torby i jeździł ze mną na każdy trening. Wiedziałem, muszę dać radę. Często jechałem na zajęcia na szóstą rano. Byłem niewyspany i zmęczony. Nie mogłem się poddać. No i teraz mam efekt w postaci krążka.
Ale jeszcze kilkanaście dni temu pojawił się duży znak zapytania...
- Dokładnie. Doznałem urazu bicepsa. Na dwanaście dni przed startem miałem zaplanowany sprawdzian, czyli mocniejsze ciężary na treningu. Przy podejściu na 171 kg poczułem ból w mięśniu. Pojechałem na USG. Okazało się, że naciągnąłem dwugłowego. Do mistrzostw nie mogłem normalnie ćwiczyć. Na sali robiłem przysiady i skłony. Co drugi dzień byłem u fizjoterapeuty, który próbował mnie posklejać, bym mógł wystartować. Bałem się, że na rozgrzewce coś się stanie i nie będę mógł wyjść na pomost. Na szczęście wszystko ułożyło się dobrze.
Dla Ciebie to trzeci brązowy medal w przygodzie z ciężarami, oczywiście jeśli chodzi o seniorów...
- Dokładnie. Chciałbym podziękować firmie Opal Sebastiana Johnsona, który zdecydował się wspierać moją osobę. Pieniądze pomogły mi w opłaceniu fizjoterapeuty, zakupie odżywek. Bez tego człowieka nie byłoby mojego sukcesu.
Komu dedykujesz krążek?
- Żonie Oldze, która przyjechała do Gdańska drugim samochodem, mojej córeczce Ludmiłce oraz wszystkim, z którymi spotkałem się na sali treningowej. Zdecydowana większość już nie dźwiga, ale bardzo przeżywają moje startu i mocno mnie dopingują. Nie mogę zapomnieć również o trenerze Robercie Dołędze, który wzorowo prowadzi mnie w mojej przygodzie z ciężarami.
Nie udało się
W kategorii do 89 kg wystartował Hubert Chechłowski. Zawodnik Olimpijczyka nie został sklasyfikowany, gdyż spalił trzy próby w rwaniu z ciężarem 130 kg.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.