reklama

Cztery porażki Orląt

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Archiwum portalu

Cztery porażki Orląt - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNie mają dobrej passy piłkarze Orląt Łuków w IV lidze piłkarskiej. Po wygranej na inaugurację z Włodawianką i porażką z Hetmanem Zamość, piłkarze Roberta Różańskiego odnotowali kolejne trzy przegrane. Niestety były one pechowe.

Za nami 5 kolejek IV ligi piłkarskiej. Występujące w tych rozgrywkach w charakterze beniaminka Orlęta Łuków, zajmują na dzień dzisiejszy 14 miejsce w tabeli (na 16 drużyn). Drużyna z Łukowa odnotowała na chwilę obecną jedne zwycięstwo na wyjeździe 0:4 z Włodawianką Włodawa oraz cztery porażki z ekipami Hetmanem Zamość, Kryształem Werbkowice, Lublinianką Lublin i Tomasovią Tomaszów Lubelski.

Dwa ostatnie spotkania zakończyły się wynikami 2:3 dla Lublinianki i 1:0 dla Tomasovii. O skomentowanie tych spotkań poprosiliśmy Roberta Różańskiego, szkoleniowca łukowskich Orląt.

- Mecz z Lublinianką przegraliśmy z powodu braku koncentracji w końcowych minutach meczu. Drugi raz straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry i to ze stałego fragmentu. Zagraliśmy całkiem przyzwoite spotkanie, ponieważ po stracie dwóch bramek, potrafiliśmy doprowadzić do remisu. Druga połowa należała zdecydowanie do nas -
podsumował spotkanie Robert Różański.

- Tym bardziej szkoda wyniku, ponieważ w drugiej połowie byliśmy bliżej strzelenia bramki niż Lublinianka. Jeżeli dwa razy tracimy bramki w doliczonym czasie, trudno się z tym pogodzić
- dodał trener.

Podobne tłumaczenie dotyczy spotkania z Tomasovią. Orlęta miały w tym meczu szansę pierwsze wyjść na prowadzenie. Skrzydła podciął jednak w 14 minucie zawodnik z Tomaszowa Przemysław Orzechowski.

- Spotkanie było wyrównane. W pierwszym kwadransie stworzyliśmy trzy-cztery sytuacje, po których mogliśmy strzelić bramkę. Sytuacji „sam na sam” z bramkarzem nie wykorzystał Siemieniuk, był też słupek i dwa strzały nad poprzeczką. Mieliśmy kilka stałych fragmentów gry, a bramkę straciliśmy po bardzo ładnym strzale z dystansu
– powiedział trener „żółto-czerwonych”.

- Druga połowa była mniej dynamiczna. Tomasovia skupiła się na obronie wyniku, a my próbowaliśmy odwrócić losy spotkania. W drugiej połowie poza dwoma-trzema niezbyt groźnymi strzałami i kilkoma stałymi fragmentami gry, nie mieliśmy klarownej sytuacji do strzelenia bramki – dodał Robert Różański.

Cztery przegrane mecze na pięć spotkań każą zapytać o nastroje w szatni łukowskich Orląt. Trener Różański tłumaczy jednak, że piłkarze „żółto-czerwonych”, choć rozgoryczeni wynikami, chcą jak najszybciej zacząć punktować w lidze. Czy przełamanie przyjdzie w zbliżającym się spotkaniu z rezerwami Górnika Łęczna?

- Nie mamy podciętych skrzydeł, ale zdajemy sobie sprawę że przegrywamy mecze nie będąc zespołem słabszym. Widzę złość sportową w zawodnikach, którzy chcieliby jak najszybciej zagrać kolejny mecz i uzyskać punkty. Najbliższe spotkanie nie będzie łatwe, ponieważ grać będziemy z rezerwami Górnika Łęczna – powiedział szkoleniowiec Orląt Łuków.

- Piłkarze zdają sobie też sprawę, że terminarz IV ligi nie jest obecnie zbyt dla nas przyjazny. Drużyny, z którymi gramy, zajęły w zeszłym sezonie czołowe miejsca w tabeli.
Nie jest powiedziane, że później nie będzie nam łatwiej, ale punkty muszą kiedyś w końcu się pojawić. Gdybyśmy przegrywali różnicą trzech-czterech bramek, nie byłoby światełka w tunelu. Gramy równorzędne spotkania i przegrywamy minimalnie. Jest światełko w tunelu - zakończył trener.




Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE