W sobotę była wielka feta. Nowy wóz strażacki dla OSP Świderki wjechał na plac koło strażnicy kilka minut po 19. Był witany z wielkimi honorami. Strażacy ustawili szpaler, odpalili race. W jednej chwili ulica zadymiła się, a okolica rozbłysła na zmianę to na niebiesko, to na czerwono. Takie właśnie kolory emitowały "koguty" kolumny wozów, które towarzyszyły "nowemu" w drodze do Świderek. - Czujemy ogromną radość i emocje. Jesteśmy dumni, że nasze marzenia spełniły się - mówi Monika Pytlik. Prezes OSP Świderki podkreśla, że zakup nowego wozu nie byłby możliwy dzięki zaangażowaniu samorządowców: władz gminy, powiatu, radnego Sejmiku Ryszarda Szczygła. - Cichym duchem całej operacji był Dariusz Orzeł - podkreśla Pytli.
Nowy wóz to renault D16, wóz średni, uterenowiony z napędem na cztery koła. - Może przewieźć 3,5 litrów wody, 350 litrów środka pianotwórczego. Prowadzi się wyśmienicie - mówi Kamil Szyndler, naczelnik OSP Świderki. Samochód kosztował niecałe 800 tys. zł. 20 tys. zł to wkład strażaków.
Jak mówi nam Monika Pytlik, w związku z tym, że Świderkom udało się pozyskać nowy samochód, zapadła decyzja żeby "stary" średni samochód bojowy - MAN trafił jako darowizna do OSP Burzec. - Chcemy, aby służył poprawie bezpieczeństwa strażaków z jednostki OSP Burzec, ale przede wszystkim był dobrym, bezpiecznym narzędziem w niesieniu pomocy potrzebującym. W 2019 roku kupiliśmy MAN-a za 299 tys. zł jako samochód używany - dodaje Pytlik.
OSP Świderki działa od 1962 roku.
MATERIAŁ WIDEO