O sprawie ścieków płynących rowem przez gminę Trzebieszów pisaliśmy w maju. Zaalarmowali nas zaniepokojeni mieszkańcy.
- W Kurowie strasznie śmierdzi - rowem płynie jakiś czarny szlam, bebechy jakieś. Normalnie skażenie, nikt nie chce mieszkać w takim smrodzie. My się boimy, co to płynie, co to za zanieczyszczenia. To nie pierwszy raz taki syf tym rowem płynie, każdy to czuje – mówili.
Szybka reakcja
Sprawą zajęli się wójt Andrzej Hryciuk i pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej, który nadzoruje gminną oczyszczalnię ścieków w Płudach, przy Zakładach Mięsnych Wierzejki. Istniało podejrzenie, że może doszło do awarii oczyszczalni. Te obawy nie potwierdziły się. Z oczyszczalni wypływał jedynie oczyszczony ściek, czyli przezroczysta woda.Mieszkańcy z kolei podejrzewali, że sprawcą zanieczyszczenia mogą być "Wierzejki".
Strażacy ustawili na zanieczyszczonym rowie trzy zapory sorpcyjne z kostek słomy: w Płudach, Wierzejkach i Kurowie, aby zapobiec wpływowi zanieczyszczeń do Krzny. Rów jest połączony z rzeką.
Pobrali próbki
Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białej Podlaskiej przeprowadzili oględziny gminnej oczyszczalni ścieków w Płudach, cieku Dopływ spod Płud oraz innych cieków, do których uchodzi rów.
- Woda w cieku Dopływ spod Płud na odcinku od m. Płudy do m. Kurów, była mętna, koloru ciemno-szarego, miejscami czarnego. W niektórych miejscach na powierzchni wody unosiły się osady i kożuch materii organicznej. W pobliżu rowu wyczuwalny był intensywny zapach przypominający fekalia - taka opinia inspektorów potwierdziła alarm mieszkańców.
WIOŚ pobrał do badań dwie próbki wody z rowu Dopływ spod Płud oraz próbkę wody z rzeki Krzna Północna. Wyniki badań wody z rowu wykazały, że jest on zanieczyszczony na odcinku co najmniej 3 km (od m. Płudy do m. Kurów). Woda w Krznie nie była zanieczyszczona.
Kontrole w oczyszczalni i "Wierzejkach"
Inspektorzy WIOŚ przeprowadzili kontrole interwencyjne w Zakładzie Gospodarki Komunalnej w Trzebieszowie, który odprowadza oczyszczone ścieki z gminnej oczyszczalni do cieku Dopływ spod Płud oraz w Zakładzie Mięsnym "Wierzejki", który odprowadza wody opadowe poprzez kolektor i wylot odprowadzający ścieki z oczyszczalni gminnej.
Kontrola w oczyszczalni wykazała, że wszystkie jej urządzenia były sprawne, a odprowadzane ścieki wizualnie czyste, klarowne, nieprzekraczające dopuszczalnych norm zanieczyszczeń.
Ścieki do rowu
Tak jak podejrzewali mieszkańcy - sprawcą zanieczyszczenia okazał się Zakład Mięsny Wierzejki.
- Wszystkie ścieki z Zakładu Mięsnego powinny być odprowadzane na gminną oczyszczalnię ścieków w Płudach. W czasie kontroli stwierdzono, że zakład okresowo odprowadza ścieki z mycia samochodów dowożących żywiec i z magazynu żywca do rowu zlokalizowanego na własnych działkach rolnych, bez wymaganych pozwoleń wodno-prawnych – ustalili inspektorzy WIOŚ.
Zakład odprowadził nieoczyszczone ścieki do cieku Dopływ spod Płud poprzez kanalizację deszczową i dalej wylotem odprowadzającym ścieki z oczyszczalni gminnej. Badania próbek pobranych z rowu zlokalizowanego na gruntach rolnych i z przepompowni wód deszczowych na terenie zakładu mięsnego wykazały, że zarówno w rowie, jak i w przepompowni znajdowały się ścieki.
- W czasie kontroli, w związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami, nałożono na Zakład "Wierzejki" cztery mandaty karne o łącznej wysokości 15 tys. 800 zł – informuje WIOŚ.
Inspektorat zobowiązał wspólników ZM "Wierzejki" do zaprzestania wprowadzania ścieków do ziemi.
Za słaby nadzór
Jeśli chodzi o ZGK w Trzebieszowie, to inspektorzy uznali, że zakład jako odprowadzający ścieki do cieku Dopływ spod Płud "nie dopełnił należytego nadzoru nad ochroną wód tego cieku przed zanieczyszczeniem i dopuścił do odprowadzenia nieoczyszczonych ścieków z Zakładu Mięsnego "Wierzejki". Na ZGK za brak nadzoru nałożono dwa mandaty karne o łącznej wysokości 5 tys. zł.
WIOŚ zobowiązał Prezesa ZGK w Trzebieszowie do należytego nadzoru nad jakością wód opadowych i roztopowych odprowadzanych z ZM "Wierzejki" do kolektora gminnej oczyszczalni ścieków w Płudach.
Wyciągnąć wnioski
Wójt Andrzej Hryciuk niewiele ponad tydzień piastował stanowisko włodarza gminy, kiedy doszło do wypływu ścieków z ZM Wierzejki.
- Ta sytuacja to są zaszłości z poprzednich lat. Ale trzeba ją "wziąć z pokorą". Przyjmujemy karę z WIOŚ. Jeśli były jakieś uchybienia po naszej stronie, to będziemy się starali je szybko ponaprawiać, znaleźć źródło problemu i rozwiązania. Będzie musiała się zebrać komisja infrastruktury i pochylić nad tematem. Ja doszedłem do wniosku, że priorytetem jest kanalizacja gminy i konieczność modernizacji oczyszczalni ścieków. Ochrona środowiska jest ważną sprawą – mówi Andrzej Hryciuk.
Bez wyjaśnień
Adam Zdanowski, współwłaściciel ZM Wierzejki nie wyjaśnił nam, jak doszło do tego, że ścieki z mycia samochodów wożących żywiec i z magazynu żywca trafiały wprost do rowu. Powiedział tylko, że firma realizuje zalecenia pokontrolne Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.