reklama
reklama

Pani Emilia Grudzień z Niedźwiadki skończyła 100 lat! (zdjęcia) Bliscy wyprawili jej wspaniałe urodziny!

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje łukowskie GMINA STANIN W niedzielę 30 czerwca Pani Emilia Grudzień z Niedźwiadki skończyła 100 lat. urodziła się 30 czerwca 1924 r. Pani Emilia w dobrej formie i z uśmiechem świętowała urodziny w gronie rodziny i znajomych w sobotę 29 czerwca. Uroczystość rozpoczęła msza św. w kościele w Jedlance, którą odprawił ks. proboszcz Krzysztof Chaciński
reklama


Po mszy św. i pamiątkowym wspólnym zdjęciu Jubilatki i wszystkich gości była czas na życzenia, które pani Emilia przyjmował przed świetlica w Jedlance, gdzie bliscy zorganizowali dla niej urodzinowe przyjęcie. Goście wypełnili całą świetlice, bo rodzina pani Emilii jest duża, a zaproszono także mieszkańców wsi. Wspaniały tort urodzinowy smakował jak nigdy, bo to była naprawdę niezwykła okazja. Pani Emilia zachwycała dobrą formą i obdarzała wszystkich pięknym uśmiechem.     

Rodzina pani Emilii przekazała nam historią jej życia. Zachęcamy do jej przeczytania:
„Życiorys Emilii Grudzień zamieszkałej w miejscowości Niedźwiadka, gmina Stanin, województwo lubelskie, parafia Jedlanka.
Nasza droga jubilatka Emilia Grudzień urodziła się 100 lat temu! – 30 czerwca 1924 r. w Niedźwiadce jako dziewiąte z dziesięciorga dzieci Jana i Pauliny Ostojskich. Dzieciństwo spędziła w domu rodzinnym, pomagając rodzicom w gospodarstwie. W wieku siedmiu lat rozpoczęła naukę w czteroklasowej szkole powszechnej, która mieściła się w domu przedwojennego sołtysa Jana Szostaka w Niedźwiadce. W tamtych latach do dyspozycji szkoły przeznaczona była jedna izba, dlatego zajęcia odbywały się w dwóch grupach: na godzinę 8:00 przychodziły dzieci z III i IV klasy, natomiast na godzinę 12:00 dzieci z I i II klasy. Nauka w szkole trwała 7 lat, ale nie wynikało to z braku promocji, tylko z systemu szkolnego i obowiązku pomocy rodzicom. Do pierwszej i drugiej klasy chodzono jeden rok, do trzeciej klasy dwa lata, a do czwartej klasy 3 lata. W roku szkolnym 1937/1938 szkoła w Niedźwiadce była przez 3 tygodnie zamknięta z powodu wybuchu epidemii szkarlatyny. Nasza seniorka była jednym z 18 dzieci, które dotknęła epidemia. Wspominała w rozmowach z nami, że ciężko przeżyła tę chorobę. Zapytana o kadrę nauczycielską, odpowiadała z sentymentem, że pamięta p. Marię Waczykówną pochodzącą z Ukrainy, p. Barbarę Kozieracką pochodzącą z Guzówki oraz p. Stanisława Ostrowskiego, nauczyciela religii, pochodzącego z Anonina.
Czas nauki minął i nasza droga seniorka ukończywszy 14 lat, w tamtych czasach wtedy właśnie w tym wieku kończono naukę w szkole powszechnej, w czerwcu 1938 r. wyjechała na “Ukrainę” (miejscowość: Telatyn) do swojej wujenki (żony brata matki), by pomagać przy opiece nad jej wnukami. Rodzina wujenki mieszkała w szkole, ponieważ jej córka i zięć byli nauczycielami. Nasza stulatka pobytu na Ukrainie nie wspomina dobrze, ponieważ był to okres niepokojów społecznych na tle narodowościowym, nadchodziła wojna. Z tych to powodów rodzice, sprowadzili swoje dziecko-Emilię do domu rodzinnego, bo powszechna mobilizacja już trwała. 
Nasza droga jubilatka w czasie wojny wykazała się nie lada odwagą i determinacją, ponieważ, by obronić swoje starsze rodzeństwo od przymusowego wyjazdu na roboty do Niemiec, poszła na służbę do ówczesnego sołtysa wsi Niedźwiadka. Przez 4 lata pracowała w domu i gospodarstwie sołtysa bez wynagrodzenia, poświęcając swoje zdrowie, siły… dla ratowania swoich najbliższych. Nie znam innej osoby, która w ten sposób uratowała swoje rodzeństwo przed wyzyskiem i utratą zdrowia, a nawet życia. Ta heroiczna postawa zasługuje na najwyższe odznaczenie. Jak wiadomo wojna to niebezpieczny czas. Na początku głównym zagrożeniem byli Niemcy, a później żołnierze Armii Czerwonej. Po śmierci sołtysa, który zginął z rąk partyzantów w maju 1944 r., nasza bohaterka wróciła do domu rodzinnego. Po wyzwoleniu pomagała rodzicom w odbudowie gospodarstwa rolnego zniszczonego przez wojenną zawieruchę. 
W trudnym, powojennym czasie, naszej odważnej bohaterce spodobał się chłopiec z sąsiedztwa. Zygmunt Grudzień, pomimo iż nie pochodził z równie zamożnej rodziny, zaimponował swoim charakterem, błyskotliwością i siłą woli. On to bowiem w trakcie wojny w ryzykowny sposób uciekł z transportu wywożącego młodzież na roboty do Rzeszy, a później musiał ukrywać się. Młodzi przypadli sobie do gustu i zdecydowali się na spędzenie ze sobą reszty życia. Planowany ślub odbył się 23 kwietnia 1946 r. w kościele parafialnym w Tuchowiczu, chociaż pełnię szczęście zakłóciła nagła śmierć ojca naszej drogiej Emilii (po drugiej zapowiedzi młodych). Z powodu żałoby ślub był skromny i nie zorganizowano przyjęcia weselnego. Panna młoda od pierwszego dnia zamieszkała w domu męża. Od początku młodzi bardzo ciężko pracowali na swoich sześciu morgach ziemi otrzymanej od rodziców. Uprawiali głównie len, ponieważ ta uprawa przynosiła zysk ze sprzedaży włókna i oleju. Ponadto z części pozyskanego włókna Emilia przędła nici a następnie tkała płótno potrzebne w codziennym użytku. Hodowali też owce i pozyskiwali z nich wełnę, z której Emilia wykonywała ubrania dla swoich dzieci. Nasza jubilatka była prawie samowystarczalna w ubieraniu i wyżywieniu swojej rodziny, bo potrafiła też szyć. Z czasem powiększali swoje gospodarstwo, dorabiając się najpotrzebniejszych sprzętów. 
Wspólnie wychowali i wykształcili pięcioro dzieci. Każde z nich ukończyło studia wyższe: Ryszard - Politechnikę Łódzką, Bogumiła - UMCS, Marianna - UMCS, Barbara - Politechnikę Warszawską i Wiesław - Akademię Rolniczą w Lublinie. W tamtych czasach studiowanie w systemie dziennym wymagało oprócz zdolności intelektualnych również silnego charakteru, który umożliwiał młodzieży wiejskiej zaaklimatyzowanie się w dużym mieście uniwersyteckim, nie wspominając o funduszach, które z dużym wyrzeczeniem przekazywali swoim dzieciom Emilia i Zygmunt. Rodzice byli bardzo dumni, gdy kolejne dziecko przyjeżdżało do domu, by pochwalić się dyplomem magistra. Dzieci, uzyskawszy wyższe wykształcenie, wcześnie opuściły dom rodzinny, poza najmłodszym synem Wiesławem, który po dziś dzień mieszka i opiekuje się mamą Emilią. 
Życie naszej jubilatki nie rozpieszczało. Wraz z mężem, mimo że zaczynali skromnie, stopniowo dorabiali się, kształcili dzieci, budowali dom i budynki gospodarcze. Dzisiaj wydaje się to nieprawdopodobne, ale elektryczność doprowadzono do ich gospodarstwa w roku 1977, co niezwykle ułatwiło im życie. Do tego czasu wszystkie czynności w domu i w gospodarstwie wykonywali w świetle lampy naftowej. Nie było ani lodówki, ani telewizora, a posiłki Emilia gotowała na kuchni węglowej.
Pierwszy ciągnik Ursus C330 zakupili w 1986 roku. Rok później przepisali gospodarstwo synowi w zamian za emeryturę od państwa. Do nowego domu wprowadzili się w 1990 roku. W tamtym czasie poczuli się szczęśliwi, ustabilizowani finansowo i mogli zacząć cieszyć się pojawiającymi się w ich domu wnukami. 
W kwietniu 1996 roku niezwykle uroczyście świętowali Złote Gody, czyli 50-lecie ślubu w gronie najbliższej rodziny. Uroczystą mszę w kościele parafialnym w Jedlance odprawiał ówczesny proboszcz Henryk Demiańczuk. Spokojne i dostatnie życie przerywa nagła i niespodziewana śmierć Zygmunta w sierpniu 2002 roku. Emilia i Zygmunt przeżyli razem aż 56 lat. Naszej drogiej Emilii bardzo trudno było pogodzić się z odejściem męża i długo żyła w żałobie, często odwiedzała cmentarz. Jako osoba bardzo wierząca należy do kółka różańcowego kobiet w Niedźwiadce. Jeszcze do niedawna czynnie uczestniczyła w zmiankach różańcowych. Jest bardzo wdzięczna siostrom różańcowym za modlitwę w jej intencji.
Dziś nasza stulatka cieszy się pięciorgiem dzieci, 14 wnukami (wśród nich jest 1 prawnik, 2 lekarki, 6 informatyków/programistów, 3 inżynierów, 1 nauczycielka i 1 bankowiec) i 20 prawnukami. 
   Wnuki Emilii, przygotowując się na obchody jej setnych urodzin, już od 5 lat w każdą ostatnią sobotę czerwca organizują urodziny babci. Jest to bardzo oczekiwany przez wszystkich dzień, ponieważ urodziny babci to wspaniała okazja do spotkania rodzinnego i sprawienia radości jubilatce. Jesteśmy dumni z naszej mamy, babci, prababci, która nadal cieszy się zdrowiem i bardzo chętnie opowiada nam historie z dawnych lat. Jej receptą na długie życie jest modlitwa i praca, proste jedzenie oraz dobra atmosfera w rodzinie.”
 Dziękujemy za zaproszenie naszego portalu Łuków24.pl na urodziny Pani Emilii i składamy jej najlepsze życzenia zdrowia i zawsze tak dobrego humoru, jaki towarzyszył jej podczas 100 urodzin! 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama