Pani Zosia mieszała z synem. Ogień wybuchł 15 stycznia. Tego dnia była sama w domu. Karol poszedł do pracy. Kobieta usłyszała trzask pękającej pod wpływem temperatury boazerii. W jednym momencie sień i zaraz cały dom stał już w płomieniach. - Wybiegłam w podomce. Poleciałam do sąsiada. On wezwał straż. Niestety. Nic nie dało sie uratować - mówi Grochowska.
Zgłoszenie strażacy odebrali o 8:28. Przyjechali tak szybko, jak tylko się dało. Wcześniej z ogniem próbowali walczyć sąsiedzi. Pożar był jednak nie do pokonania. Niska temperatura wprost sprzyjała powiększaniu i przenoszeniu się ognia
100 -letni dom
Nie wiadomo, co było źródłem ognia Drewniany dom miał, jak przypuszczają jego mieszkańcy, ok. 100 lat (prawdopodobnie wybudowano go w latach 30-tych XX wieku). Składał się z sieni na środku i równoległych pomieszczeń po obu stronach, czyli pokoju i kuchni. Straty oszacowano na ok. 100 tys. złotych - było to niemal wszystko, co posiadali Grochowscy. Na pocieszenie, w tej trudnej - nawet do wyobrażenia - sytuacji, pozostały przetwory w piwnicy pod podłogą domu, która - o dziwo - ocalała. Spaliły się zaś wszystkie mniej i bardziej ważne dokumenty. Dziś Grochowscy nie mają nawet samochodu, którym mogliby dojechać do najbliższego miasta.
Zostały tylko przetwory
Kobiecie i jej dorosłemu synowi zostały z niego jedynie przetwory w piwnicy, której ogień nie zajął. Ich powrót do normalności będzie teraz zależał od ofiarności ludzi dobrej woli. Caritas Diecezji Siedleckiej założyła specjalne subkonto, gdzie można wpłacać środki na odbudowę domu, i apeluje o pomoc pogorzelcom.
Pani Zofia to 58-letnia wdowa, kobieta „uczynna i pracowita” – jak zapewnia ks. Marcin Cierżyk, starający się pomóc rodzinie. Z uwagi na to, że nie nabyła jeszcze praw do emerytury, kobieta utrzymuje się z przysługującej jej renty rodzinnej (ok. 1000 zł) , a w sezonie letnim zbiera jagody i chwyta się innych prac dorywczych, aby wystarczyło choć na skromne życie. Codzienność Pani Zofii na wsi to także obrządzanie małego inwentarza - karmienie i doglądanie cielaków pomaga jej zachować równowagę i właściwe spojrzenie na życie. Pan Karol, 36-letni syn pani Zofii jest pracownikiem fizycznym na budowie, jego praca jest jednak zależna od pory roku i aktualnych warunków pogodowych. Obecnie pozostaje na bezrobociu, co pogłębiają jeszcze jego problemy osobiste.
Wrócić do siebie
Marzeniem pogorzelców jest powrót do normalności. Potrzebne są do tego środki finansowe. Koszt budowy domu przekracza wielokrotnie możliwości rodziny. Caritas Diecezji Siedleckiej pragnie pomóc kobiecie w realizacji tego pragnienia, by mieć gdzie żyć, szczególnie gdy na dworze mróz i śnieg. Grochowskim pomaga od początku również grupa sąsiadów, którzy rozumieją, że ta tragedia mogła przydarzyć się każdemu z nich. Ludzie zaopatrzyli ich w zimowe ubrania
Matce i jej dorosłemu synowi zaofiarowała pomoc Anna Grochowska sołtys z Jakusz. Pogorzelcy - znaleźli schronienie w jej drewnianym domu. Kiedy rozpocznie się proces odbudowy domu, będą im potrzebne także łóżka, podstawowe wyposażenie domu, czyli to, co każdy posiada aby zwyczajnie funkcjonować. Jak szybko to nastąpi – zależy od naszej solidarności, wyobraźni miłosierdzia i zwykłego współczucia.
Koordynatorem odbudowy domu jest sąsiad. Antoni Wysokiński mówi, że gotowy jest już projekt nowego lokum. Ma on mieć 78 m2. Ruszyła zbiórka funduszy na odbudowę domu pani Zosi. Każdy może pomóc
- Chcemy, żeby na 15 maja, na imieniny Zofii zamieszkała u siebie - zapewnia Antoni Wysokiński.
TY TEŻ MOŻESZ POMÓC
Zofia Grochowska posiada utworzone subkonto w Caritas, na które można przekazywać 1% podatku oraz inne darowizny.
Wpłaty: BS Siedlce 21 9194 0007 0027 9318 2000 0260 z dopiskiem "50418 – Grochowska Zofia
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.