Karolina była w 22 tygodniu ciąży. Stan pogorszył się i trafiła do szpitala. Po tygodniu lekarze, aby uratować życie matki i dziecka, musieli dokonać cesarskiego cięcia. Ciągle trwała walka o ich życie, mimo tego Józio po tygodniu powiększył grono aniołków.
Diagnoza nowotwór
To nie koniec. Specjaliści szukali przyczyny złego stanu zdrowia Karoliny. Po około dwóch tygodniach rodzinie została przekazana najgorsza z możliwych wiadomości - nowotwór bez możliwości żadnej próby leczenia.
Karolina została wypisana do domu, aby spędzić z mężem i dziećmi ostatnie dni życia. 17 października zmarła w wieku 35 lat w domowym zaciszu, otoczona najbliższą rodziną. Osierociła trójkę wspaniałych dzieci: córkę Alę (10 lat), syna Jasia (8 lat) i córkę Anię (5 lat). Radek został sam z dziećmi pogrążony w ogromnym bólu i smutku.
Karolina miała 35 lat. W miniony czwartek odbyło się jej ostatnie pożegnanie. W kościele w Jeleńcu pojawił się ogrom osób. Drugie tyle było poza murami świątyni. Jej trumnę zalało morze kwiatów. Ksiądz prosił dzieci o podejście w okolice ołtarza, by wygłosić kazanie. Zrezygnował, gdyż nie było miejsca dla pociech. Wszędzie były dary przyniesione w dniu pożegnania.
Poznali się dzięki piłce nożnej
- Odeszła niepowtarzalna osoba. Niezwykle skromna. Nie lubiła być na piedestale. Zawsze stała z tyłu. Robiła bardzo dużo, ale nie oczekiwała pochwał. W ostatnim czasie była przewodniczącą Komisji Rewizyjnej w naszym klubie. Wzorowo pełniła swoją rolę. Od kilku lat rozliczała finanse. Wiele klubów mogłoby pozazdrościć przejrzystości i dopilnowania każdego grosika. Oczywiście robiła to społecznie - mówi Grzegorz Osial.
Prezes AR-TIG-u podkreśla, iż zawodnik klubu, Radosław Żmuda, poznał swoją ukochaną dzięki piłce nożnej. - Było to w czasach, kiedy do nas z Bizona Jeleniec trafiło jej dwóch braci: Rafał i Kamil Wardowie. Spotkali się, zakochali. Wzięli ślub i doczekali się trójki wspaniałych dzieci. Sportowe małżeństwo. Co więcej, siostra Radka i brat Karoliny także stworzyli rodzinę - dodaje.
Karolina była inicjatorką stworzenia drużyny z Jeleńca, która miała zagrać w turnieju o puchar marszałka. - Rodzice zakupili stroje. Przyjechali do Huty, ale niedługo później drużyna rozpadła się. Karolina część tych dzieci wraz ze swoją dwójką pociech woziła na treningi do AR-TIG-u. Mieli siedmioosobowy samochód, więc za jednym razem zabierała szóstkę piłkarzy i piłkarek - przyznaje Osial.
Ze śmiercią Karoliny nie może pogodzić się gracz drużyny z Huty Dąbrowie - Paweł Pietrzak. - To była zawsze pogodna kobieta. Całe swoje życie opierała na miłości do futbolu, męża i dzieci. Prężnie działała we władzach klubu. Była na każdą prośbę, gotowa do pomocy. Podobnie było na obozach sportowych - mówi 29-latek.
Zbiórka pieniężna
- Za swoją działalność nigdy nie wzięła złotówki. Działała społecznie dla dobra środowiska piłkarskiego. Robiła dużo, bo miała mało czasu. Takie słowa zostały wypowiedziane przez księdza podczas pogrzebu. To bardzo trafne zdanie. Nikt nie spodziewał się, że tak szybko nas opuści. Nie możemy uwierzyć, że nie będzie jej z nami. Na początku przyszłego roku mieliśmy jechać na obóz sportowy. Pojedziemy, ale Karolina będzie czuwać nad nami. Będzie z nami. W myślach pozostanie jako serdeczna i pomocna kobieta, świetnie odnajdująca się w świecie lokalnego futbolu - mówi ze łzami w oczach Osial.
Pietrzak założył zbiórkę pieniężną, by zadbać o przyszłość męża Karoliny - Radosława oraz ich trójki dzieci. W momencie pisania tego artykułu udało się zgromadzić niemal 90 000 złotych. - To kwota wyższa niż zakładaliśmy. Zbiórka cały czas trwa. Chcemy, by tych środków było jak najwięcej. Rodzina, znajomi, przyjaciele czy nawet przypadkowe osoby nie chciałyby znaleźć się w skórze Radka. Każdy jest przejęty jego sytuacją. Nie zostawimy kolegi oraz jego pociech w potrzebie - szlocha gracz AR-TIG-u.
To dzięki niej!
W niedalekiej przeszłości odbyła się inscenizacja Powstania Styczniowego. To dzięki działaniom Karoliny Żmudy.
- Pojawiły się tłumy widzów. Całe wydarzenie stało na bardzo wysokim poziomie. To była pierwsza taka akcja w całym powiecie łukowskim. Ponadto potrafiła zdobyć środki zewnętrzne na działalność klubu. Dzięki jej staraniom odbyły się Mikołajki w szkole w Jeleńcu, zawody sportowe podczas odpustu. - Miała plany, ale straszna choroba przekreśliła plany - kończy Osial.
Możesz pomóc
Warto wspomóc Radosława. Każdy może wrzucić swój grosz, by wspomóc młodego człowieka w wychowywaniu dzieci. Wystarczy wejść na stronę www.zrzutka.pl/tcmpvw i wpłacić datek.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.