Łuków rezygnuje z pojemników PCK. "Czara goryczy się przelała"

Temat zapełnionych pojemników oraz bałaganu panującego wokół nich poruszył podczas ostatniej sesji rady miasta radny PiS Leonard Baranowski. 

- Apeluję w imieniu mieszkańców, by dłużej nie kontynuować współpracy z PCK. Przy tych pojemnikach walają się szmaty - mówił radny.

Burmistrz Piotr Płudowski podkreślił, że nie tylko radny zwrócił uwagę na nie porządek panujący wokół kontenerów, sygnały do urzędu wpływały również od mieszkańców.

W Łukowie Polski Czerwony Krzyż ma 17 pojemników. W umowie z ratuszem zapisano, że mają być opróżnianie w momencie, gdy będą zapełnione. Jednak nie rzadziej niż co dwa tygodnie.

 - PCK miało obowiązek posprzątać w promieniu kontenerów. No i wystąpiły problemy. Zauważyliśmy, że te pojemniki nie są opróżniane, były liczne monity, jednak one na niewiele się zdały - mówi Piotr Płudowski. - Prosiliśmy o uporządkowanie tego terenu z różnym skutkiem. Czasem działało, czasem nie działało. Były monity telefoniczne. Po tym już poszliśmy trochę ostrzej. Były wysyłane pisma i monity pisemne, powołując się na zapisy tej umowy. No i w pewnym momencie czara goryczy się przelała - dodaje burmistrz Łukowa.

Władze miasta zdecydowały się wypowiedzieć umowę zawartą z lubelskim oddziałem Polskiego Czerwonego Krzyża. W międzyczasie na terenie Łukowa za zgodą urzędu zaczęła operować inna firma. W urzędzie zauważono, że standard obsługi świadczonej przez tę firmę jest dużo wyższy. - Krótko mówiąc, firma wywiązuje się z podpisanej umowy. To poskutkowało, że uzyskaliśmy takie przeświadczenie wewnętrzne, że może być dobrze i że nie jesteśmy skazani na PCK.

Miasto podpisało umowę z dwoma firmami. W ramach podpisanego porozumienia na terenie miasta pojawią się również kolejne pojemniki na odzież w kolorze zielonym.

Próbowaliśmy skontaktować się z lubelskim oddziałem Polskiego Czerwonego Krzyża - bezskutecznie.