Ponad miesiąc temu w Klimkach, osiem kilometrów od Łukowa, otwarto drugą część "Amonitu".
"Amonit" to teren wypoczynkowy w lesie, częściowo położony na piaszczystej skarpie. Jego pierwsza część, z placem zabaw, zjeżdżalniami, piaskownicami, powstała w 2019 r. Od sierpnia tego roku można korzystać z drugiej części kompleksu, w której stanęły naturalnej wielkości figury zwierząt występujących w okolicznych lasach: łosia, sarny, dzika, lisa, wilka, tablice z opisami poszczególnych gatunków, urządzenia do ćwiczeń, mała tyrolka, ławki.
Kompleks "Amonit" to inwestycja gminy Łuków. Najnowsza jego część kosztowała 430 tys. zł, z czego ponad 260 tys. zł to unijne dofinansowanie, jakie gmina pozyskała za pośrednictwem Lokalnej Grupy Działania "RAZEM".
Popularne miejsce
Na leśny plac zabaw przyjeżdżają ludzie z okolicy i z Łukowa. Świeże powietrze, mnóstwo piachu, fajne urządzenia, dużo miejsca do biegania i zabawy. W wakacje "Amonit" przeżywał prawdziwe oblężenie, a teraz w pogodne dni chętnie przyjeżdżają tu rodziny z dziećmi.
Atrakcyjność "Amonitu" podkreślił na ostatniej sesji Rady Gminy wójt Mariusz Osiak.
- Wszędzie jest pozytywny odbiór tej inwestycji, mamy wiele komentarzy, także w mediach społecznościowych, że się podoba. Ale są także przykre zdarzenia – powiedział.
- Odebraliśmy obiekt, a już następnego dnia zauważyliśmy, że jedna z figur zwierząt jest zniszczona. Będziemy występować do wykonawcy o naprawę. Oczywiście to nie wykonawca zniszczył, tylko osoby, które na Amonit przyjechały, a przy okazji zniszczyły tę sarenkę. Chcemy, żeby wykonawca to poprawił, ponieważ naszym zdaniem zamontowana była wykonana nie do końca z takiego tworzywa, jak chcieliśmy – mówił wójt.
To dorośli
Krzysztof Kędziora, sołtys Klimek, na tej samej sesji stwierdził, że na "Amonicie" najgorzej zachowują się dorośli.
- Ja często koło tego placu przejeżdżam. I możliwe, że ta sarenka mogła być zrobiona z gorszego materiału, ale co dorośli wyczyniają na tych rzeźbach, to nóż się w kieszeni otwiera – zaczął.
- Jadę, patrzę i co widzę? - jedna pani skacze na jelenia, a druga ją popycha. Zatrzymałem się, może nie powinienem tak powiedzieć, ale mówię: "Wie pani co, może ja przeskoczę przez te krzaki i panią tam popchnę?". Ludzie wchodzą na "Amonit" z psami, dzieci się bawią, psy się załatwiają. Dla mieszkańców Klimek to jest satysfakcja, że taki obiekt jest u nas. No ale serce boli, jak ludzie nie umieją z niego korzystać, tylko niszczą. Próbowałem nieraz zwrócić delikatnie uwagę, bo z wielkim psem chodzą, pies się załatwia, a oni: "Kim pan jest, weź się pan odwal" - opowiadał Kędziora.
Jest monitoring
Wójt powiedział, że na obu "Amonitach" są regulaminy, jak z nich korzystać. Nie wolno wprowadzać zwierząt. Na figury, które są tam posadowione, nie wolno wchodzić albo nawzajem się wpychać.
- Ja rozumiem, że rodzic posadzi małe dziecko, żeby mu zrobić zdjęcie i nic się nie stanie. No ale tak, jak pan sołtys powiedział, że kobieta na tego jelenia się pakowała, to gruba przesada. Figury miały być wykonane z materiału, który wytrzyma, jak ktoś usiądzie. Ale wytrzyma ciężar małego dziecka, a nie jakąś panią i jej koleżankę. Proszę, żeby na te zwierzęta nie wchodzić. Zdjęcie można sobie zrobić obok. Można dziecko wziąć na ręce. Na pewno będzie przy figurach informacja, że jeśli ktoś się pakuje na jelenia i jeleń się przewróci, a człowiek połamie, to bierze odpowiedzialność na siebie. My poprzez system monitoringu będziemy oczywiście szukać sprawców tego typu wydarzeń – zapowiada wójt.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.