Starszy mieszkaniec Osin opowiadał, że wieczorem 19 sierpnia siedział w domu, gdy nagle usłyszał dziwny hałas. Według jego relacji, policja pojawiła się w okolicy już po północy, a miejsce zdarzenia udało się dokładnie ustalić dopiero dzięki wykorzystaniu drona.
- Ja za lasem mieszkam... Siedziałem, piłem wodę na wersalce. I nagle coś nadleciało. Było cicho, a nagle usłyszałem, jakby popsuty samolot. I wyglądało to tak, jakby się kończył, jakby nie mógł dalej odlecieć. Wyszedłem na balkon, nic nie widać. Całą noc nie spałem, wie pani. Jeszcze teraz wszystko mi drży. Położyłem się dopiero o czwartej, może z godzinę pospałem. A o szóstej przyjechaliśmy z synem zobaczyć. Policja była już o szóstej. Przyjechali podobno zaraz po północy, około wpół do pierwszej. My na początku nie wiedzieliśmy, gdzie to dokładnie jest. Myśleliśmy, że na naszej łące, bo mamy tam parę hektarów. Ale dopiero jak przyjechali z dronem, polecieli w górę i zobaczyli – to się okazało, że w kukurydzy ten dron co wybuchł leży. Syn kupił koło tej kukurydzy chałupę jakieś sześć lat temu. Miał remontować. Od strony kukurydzy wszystkie okna wyleciały. W tym domu z czerwonym dachem, mieszkają ludzie i mają kamery – to one nagrały - mówił nam mieszkaniec Osin.
Młodzi mieszkańcy Krzywdy, któryz z ciekawości przyjechali na miejsce dodali, że w swojej miejscowości również słyszeli wybuch. Młody chłopak z Kolonii Fiukówka opowiadał, że rano obudził go wojskowy helikopter, który przeleciał nad jego domem. To żołnierze już szukali szczątków tego, co spadło.
Relacja Pana Pawła Sudowskiego:
– Siedziałem w pokoju i nagle w nocy, mniej więcej o północy, usłyszałem straszny huk. Na początku pomyślałem, że może to jakiś wypadek, bo drzwi były otwarte i dźwięk niósł się mocno. Ale od zwykłego wypadku nie zatrząsłby się cały dom. Później przyszła myśl, że to może wojna. Jedyna możliwość, jaka przyszła mi do głowy, to że spadła gdzieś bomba albo wybuchł gaz, bo ludzie na działkach mają takie wielkie butle. Spojrzałem przez okno – żadnego ognia nie było widać, ciemno, więc stwierdziłem, że trzeba poczekać do rana. Rano się budzę, i okazuje się, że "bomba" spadła obok. Pojechaliśmy zobaczyć, co się dzieje – na miejscu była już policja, a chwilę później przyjechała żandarmeria. Wejście było zablokowane, więc bliżej się nie dało podejść. To przypominało uderzenie pioruna, ale było o wiele mocniejsze i głośniejsze. Gdzieś z tyłu głowy od razu pojawiła się myśl o wojnie, bo za naszą wschodnią granicą toczy się konflikt. Przypomniały mi się wcześniejsze incydenty z bombami – w jednym z nich zginęło dwóch rolników, inną znaleziono pod Bydgoszczą.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.