Na poczynanie burmistrza Piotra Płudowskiego poskarżył się Jerzy Litwinow. Na komisji przedstawił się jako "student 5. roku prawa i pracownik instytucji centralnej". Młody człowiek w Sylwestra zawiadomił drogą elektroniczną Urząd Miasta, że w kilku domach na os. Poetów mieszkańcy palą w piecach śmieci.
- W odpowiedzi na moje wnioski o wszczęcie czynności wyjaśniających Burmistrz miasta Łuków, na ile mi wiadomo, nie zrobił nic. Zrobił to, co zwykle robi się w stosunku do niechcianych spraw, czyli "przekazał" ją komuś innemu. Sąsiedzi pomimo moich telefonów na Policję pod numer alarmowy 997 nadal bezkarnie palą śmieciami a nawet nie wiedzą o tym, że ktoś informuje o tym Policję i Urząd Miasta w Łukowie, gdyż te dwa urzędy biernie się zachowują w odpowiedzi na moje wnioski - twierdzi Litwinow. To fragment uzasadnienia skargi, którą zajęli się radni.
Piotr Płudowski wykazał, że miasto podjęło działania. Do domów wskazanych w donosach zapukali miejscy urzędnicy. Kontrole - jak informował na komisji burmistrz nie wykazały nieprawidłowości.
Zdaniem Grzegorza Gomoły skarga jest bez zasadna. Radny wskazał, że argument o bierności burmistrza jest nie prawdziwy. - Była kontrola - zauważył radny.
Dyskusja na komisji była tak na prawdę pierwszą publiczną rozmową o problemie smogu w Łukowie.
Jak zauważa Paweł Krasuski magistrat przyjął politykę aby najpierw edukować i informować społeczeństwo o zagrożeniu jakie niesie za sobą smog i palenie w piecach "byle czym". - Dopiero kiedy te metody zawodzą kierujemy się w stronę rozwiązań administracyjnych - mówi wiceburmistrz.
Radny Leonard Baranowski pytał, czy miasto ma specjalistyczne narządzie do badania jakości spalin wydobywających się z kominów. - Do tej pory kontrole były optyczne. Można stosować bardziej zaawansowane metody, jak na przykład badanie popiołu w laboratorium, można kupić drona z aparaturą pomiarową - przyznaje Krasuski.
Jak dodaje burmistrz Piotr Płudowski miasto robiło już rozeznanie i sprawdziło, że dron "typu Sowa" z odpowiednimi miernikami to wydatek rzędu 100 tys. zł.
Burmistrz zapowiedział, że urząd przygotuje radzie miasta odpowiednie propozycje. W grę wchodzi albo wynajęcie firmy, która w imieniu magistratu będzie kontrolować czym w piecach palą mieszkańcy. Dwa należy rozważyć zakup drona. Kłopotem może być natomiast obsługa maszyny. Dron typu Sowa waży ok 30 kilo, a jego operator musi posiadać stosowne uprawnienia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.