Julia cierpi też na padaczkę. Pierwszy atak miała kilka miesięcy po narodzinach. - Przerażeni, ale też zdeterminowani myśleliśmy, że jej stan zdrowia mamy pod kontrolą. Wtedy zaczął się nasz koszmar... Pęcherzykowate rozdwajanie się naskórka - wspominają rodzice.
Niekończące wizyty w szpitalach, litry maści, kilometry opatrunków i coraz to nowi specjaliści. - I mimo że tyle już przeszliśmy, to wciąż jesteśmy na początku naszej drogi, na której końcu mamy nadzieję zobaczyć życie bez cierpienia. Tylko to się dla nas liczy. Leczenie pochłania jednak ogromne środki, nasze oszczędności topnieją, a potrzeby rosną - alarmują Państwo Bajura.